Strona 4 z 4 • 1, 2, 3, 4
- Marceline D. FosterŚnieżynka
Re: Grupowo w klubie Rapture
Pon Kwi 23, 2018 6:54 pm
Słowne gierki miała chyba we krwi, a używane przez nią słowa nigdy nie były bez znaczenia. Rzadko mogła sobie bowiem na to pozwalać, właściwie - nie ukrywajmy - poza przebywaniem sam na sam z Djuną - nigdy. Zapewne to nic dobrego, może nawet nic zdrowego. Coś takiego może wykształcać niezdrową paranoję. Całkiem prawdopodobne, że tak skończy panna Foster.
- Nie - zmrużyła oczy z rozbawieniem - Moje - przyznała, wypuszczając ponownie dym z papierosa, tym razem w jego stronę, nie odwracając głowy ani spojrzenia.
Strzepnęła papierosa do stojącej na balustradzie popielnicy. Zagryzła wargę, zastanawiając się, wpatrzona - jak i Hayes - w ludzi przed nimi.
- Angebot.. - mrukneła cicho - Wysoki, chudy.. Zakola tak duże, że naprawdę nie powinien zaczesywać tych włosów na pomadę.. - skrzywiła się lekko. - Nigdy nie chciał towarzystwa escortek, przychodzi głównie na pokazy z burleską - spojrzała na policjanta - Pokaz zaczyna się za mniej więcej godzinę, późnowieczorny, raczej.. mniej artyzmu, więcej ciała. Być może będziesz miał kogo chcesz. Nigdy nie w cywilu, hmm...?
- Nie - zmrużyła oczy z rozbawieniem - Moje - przyznała, wypuszczając ponownie dym z papierosa, tym razem w jego stronę, nie odwracając głowy ani spojrzenia.
Strzepnęła papierosa do stojącej na balustradzie popielnicy. Zagryzła wargę, zastanawiając się, wpatrzona - jak i Hayes - w ludzi przed nimi.
- Angebot.. - mrukneła cicho - Wysoki, chudy.. Zakola tak duże, że naprawdę nie powinien zaczesywać tych włosów na pomadę.. - skrzywiła się lekko. - Nigdy nie chciał towarzystwa escortek, przychodzi głównie na pokazy z burleską - spojrzała na policjanta - Pokaz zaczyna się za mniej więcej godzinę, późnowieczorny, raczej.. mniej artyzmu, więcej ciała. Być może będziesz miał kogo chcesz. Nigdy nie w cywilu, hmm...?
- Beth WinchesterNowicjusz
Re: Grupowo w klubie Rapture
Sro Kwi 25, 2018 12:30 pm
Nie wiedziała ile spędzili na parkiecie czasu. Przy dobrej zabawie czas zupełnie przestawał się liczyć i płynął tylko sobie znanym rytmem, tylko przyspieszony oddech i zarumienione policzki świadczyły o zmęczeniu. Zresztą była na nogach od rana i spędziła do tego kilka godzin na ciężkiej pracy, istniało więc ryzyko, że Joshua ją tutaj zaraz tym tańcem wykończy.
- Wiesz, że chciałoby się powiedzieć "A nie mówiłam".- roześmiała się do przyjaciela, zadowolona, że ten dobrze się bawił, że się zrelaksował i oderwał się od swoich badań, którym jej zdaniem poświęcał zdecydowanie zbyt wiele czasu.- Powinieneś częściej wychodzić do ludzi, naprawdę.- oczywiście radziła mu z dobrego serca i troski o niego. Sama starała się go pilnować dyskretnie, ale wiedziała też, że po powrocie do domu Josh pewnie i tak zagłębi się w swoich notatkach i dokumentach.
- Masz rację.- z jej pierwsi wyrwało się lekkie westchnięcie.- Powinniśmy się zbierać a moja mama i tak zawsze ma swoje zdanie do powiedzenia.- w ostatnim stwierdzeniu nie było nawet słychać żalu, było to tylko zwykłe stwierdzenie faktu, faktu do którego przez te wszystkie lata się przyzwyczaiła, a Joshowi mogła się bez przeszkód do tego przyznać.
- Wiesz, że chciałoby się powiedzieć "A nie mówiłam".- roześmiała się do przyjaciela, zadowolona, że ten dobrze się bawił, że się zrelaksował i oderwał się od swoich badań, którym jej zdaniem poświęcał zdecydowanie zbyt wiele czasu.- Powinieneś częściej wychodzić do ludzi, naprawdę.- oczywiście radziła mu z dobrego serca i troski o niego. Sama starała się go pilnować dyskretnie, ale wiedziała też, że po powrocie do domu Josh pewnie i tak zagłębi się w swoich notatkach i dokumentach.
- Masz rację.- z jej pierwsi wyrwało się lekkie westchnięcie.- Powinniśmy się zbierać a moja mama i tak zawsze ma swoje zdanie do powiedzenia.- w ostatnim stwierdzeniu nie było nawet słychać żalu, było to tylko zwykłe stwierdzenie faktu, faktu do którego przez te wszystkie lata się przyzwyczaiła, a Joshowi mogła się bez przeszkód do tego przyznać.
- Joshua AddamsŚnieżynka
Re: Grupowo w klubie Rapture
Sro Kwi 25, 2018 3:25 pm
Lekarz zaśmiał się po raz kolejny tego wieczora. Bogowie, co on z tą kobietą miał !
- Chciałoby chciałoby...A jednak nie mogłaś się powstrzyma! - wyszczerzył zęby w szerokim uśmiechu - Ależ Beth, ja cały czas przebywam z ludźmi ! Może w nieco innym środowisku niż to...ale jednak.
Tylko, że tu nikt mu nie szlochał nad zmarnowanym życiem i nikt nie próbował go, w wywołanym majakami szale, zadźgać go łyżeczką do herbaty. Nikt nie mówił, że życie badacza mutacji było łatwe.
Na uwagę o jej mamie, Joshua uśmiechnął się, już nieco trochę blado. Najwyraźniej pani Winchester wzięła sobie za punkt honoru uprzykrzać córce życie.
- Z pewnością sobie nie podaruje tej przyjemności... - powiedział i chwycił płaszcz przyjaciółki, by pomóc jej go założyć. - Ufam, że dawno przestałaś się tym przejmować.
Chwilę później udali się w kierunku domu państwa Winchester
/zt Josh i Beth - kontynuacja w retro
- Chciałoby chciałoby...A jednak nie mogłaś się powstrzyma! - wyszczerzył zęby w szerokim uśmiechu - Ależ Beth, ja cały czas przebywam z ludźmi ! Może w nieco innym środowisku niż to...ale jednak.
Tylko, że tu nikt mu nie szlochał nad zmarnowanym życiem i nikt nie próbował go, w wywołanym majakami szale, zadźgać go łyżeczką do herbaty. Nikt nie mówił, że życie badacza mutacji było łatwe.
Na uwagę o jej mamie, Joshua uśmiechnął się, już nieco trochę blado. Najwyraźniej pani Winchester wzięła sobie za punkt honoru uprzykrzać córce życie.
- Z pewnością sobie nie podaruje tej przyjemności... - powiedział i chwycił płaszcz przyjaciółki, by pomóc jej go założyć. - Ufam, że dawno przestałaś się tym przejmować.
Chwilę później udali się w kierunku domu państwa Winchester
/zt Josh i Beth - kontynuacja w retro
- Elijah HayesŚnieżynka
Re: Grupowo w klubie Rapture
Pią Kwi 27, 2018 1:01 pm
Rzeczona kurwa była dla niego bardzo ważna. Z punktu widzenia funkcjonariusza prawa, bo osobiście wcale go nie obchodziła. Część ludzi, podobnie zresztą Mercy, była dla niego elementem większej układanki, którą jak dobremu dzieciakowi, podkładali co rusz pod nos, żeby miał się czym zająć. Większość ludzi traktował przedmiotowo, aż przedmiot stawał się czasem istotą.
Wypuścił powietrze, za którym to gestem na jego ciele pojawiła się gęsia skórka. Otulony w powietrze, którym ona oddychała, w szarpiący dym papierosowej przyjemności, opuścił na moment głowę, spojrzał na własne dłonie i niby z uzasadnioną obojętnością, zaciągnął się własnym, spopielonym na końcówce szlugiem.
- Być może. - powtórzył po niej ściszonym głosem, który podobnie jak wzrok, wycelowany był raczej w ludzi poniżej nich. Nie spodziewał się, że da mu po prostu to, czego chciał. Może oczekiwał chociaż słownych potyczek, w które nie chciałby grać? - Zostanę więc na pokaz. - oznajmił, jakby się wpraszał na przyjęcie, na które nie dostał zaproszenia.
Po ostatnim pytaniu uśmiechnął się kącikiem ust. Sięgnął po papierosa i wysunął rękę do popielniczki. Spojrzał na pannę Foster podpierając się nonszalancko o barierkę. Zmierzył kobietę wzrokiem i opuścił go nieoględnie na salę.
- A czy ty kiedykolwiek jesteś po cywilu? - zapytał tylko.
Wypuścił powietrze, za którym to gestem na jego ciele pojawiła się gęsia skórka. Otulony w powietrze, którym ona oddychała, w szarpiący dym papierosowej przyjemności, opuścił na moment głowę, spojrzał na własne dłonie i niby z uzasadnioną obojętnością, zaciągnął się własnym, spopielonym na końcówce szlugiem.
- Być może. - powtórzył po niej ściszonym głosem, który podobnie jak wzrok, wycelowany był raczej w ludzi poniżej nich. Nie spodziewał się, że da mu po prostu to, czego chciał. Może oczekiwał chociaż słownych potyczek, w które nie chciałby grać? - Zostanę więc na pokaz. - oznajmił, jakby się wpraszał na przyjęcie, na które nie dostał zaproszenia.
Po ostatnim pytaniu uśmiechnął się kącikiem ust. Sięgnął po papierosa i wysunął rękę do popielniczki. Spojrzał na pannę Foster podpierając się nonszalancko o barierkę. Zmierzył kobietę wzrokiem i opuścił go nieoględnie na salę.
- A czy ty kiedykolwiek jesteś po cywilu? - zapytał tylko.
- Marceline D. FosterŚnieżynka
Re: Grupowo w klubie Rapture
Pią Kwi 27, 2018 1:50 pm
To jedna z tych rzeczy, w których się zapewne zgadzali - gdyby kiedykolwiek mieli o tym rozmawiać. Mercy ludzi traktowała równie przedmiotowo co Elijah, nie widziala bowiem powodów, by traktować ich inaczej. W większości sami sobie na to zasługiwali, będąc kompletnie nieinteresującymi. W kontaktach z Hayesem wydawała się jednak calkiem dobrze bawić, inaczej po co zapraszała by go aż na górę, do swojego prawdziwego królestwa? Brakowało tu tylko podwojnego tronu, z którego surowo, acz sprawiedliwie rządziły by z Djuną całym swoim królestwem i poddanymi.
Czy dostawanie tego, czego się chce od razu i bez wysiłku było jakkolwiek satysfakcjonujące? Może dla niektórych, na pewno nie dla panny Mercy, a ta sądziła, że dla policjanta również nie.
- To otwarta impreza, a stąd masz całkiem dobry widok, jeśli zdecydujesz się poczekać tutaj - uniosła brew, spoglądając na niego. Na następne pytanie o mało się nie roześmiała.
- Zawsze jestem tylko sobą, panie policjancie - wierutne kłamstwo, ale Mercy była doskonałą aktorką.
- Jaki jest plan? Chcesz wyprowadzić go stąd, skutego jak pannę Geraldine? Śledzić? - swobodnie zmieniła temat, samej też podchodząc bliżej barierki, unosząc papierosa do ust.
Czy dostawanie tego, czego się chce od razu i bez wysiłku było jakkolwiek satysfakcjonujące? Może dla niektórych, na pewno nie dla panny Mercy, a ta sądziła, że dla policjanta również nie.
- To otwarta impreza, a stąd masz całkiem dobry widok, jeśli zdecydujesz się poczekać tutaj - uniosła brew, spoglądając na niego. Na następne pytanie o mało się nie roześmiała.
- Zawsze jestem tylko sobą, panie policjancie - wierutne kłamstwo, ale Mercy była doskonałą aktorką.
- Jaki jest plan? Chcesz wyprowadzić go stąd, skutego jak pannę Geraldine? Śledzić? - swobodnie zmieniła temat, samej też podchodząc bliżej barierki, unosząc papierosa do ust.
- Elijah HayesŚnieżynka
Re: Grupowo w klubie Rapture
Pią Kwi 27, 2018 2:08 pm
Oczywiście. Zawsze nieskazitelna. Biło od niej coś anielskiego, jeśli zastępy święte istnieją może stworzyły je obie jako niebiańskie istoty? Upadłe anioły to nadal anioły. Kim jednak był, aby podejmować podobne osądy? Zwykłym psem z dobrym węchem. I przemknęło mu przez głowę, że przecież wcale jej nie tropił. Mimo to, podobny dreszcz i ulotna myśl o przeczuciu zakopała się głęboko w jego umyśle i trzewiach. Nic w tym momencie nie znaczyła. Jak mawiają, najciemniej po latarnią.
- Jeśli będzie mi dane. - kiwnął głową, zatapiając się w chmarę dymu, jej słodkich perfum i własnej aury pochmurności.
- To dobrze panno Foster. Mało zostało tak szczerych, dobrych ludzi. - odparł, ubierając to w ton i słowa, które mogły się zdawać z jednej strony chwalbą, z drugiej ironią za zasłoną powagi wyrazu jego twarzy.
- Poczekam aż się spije. W klubie zakazujecie cielesności, więc podejrzewam, że uda się do zacisznego miejsca. Tam zacznie się moja rola. - wytłumaczył. Może nie do końca wszystko pójdzie zgodnie z planem, ale generalnie tak to miało wyglądać. W gruncie rzeczy wszystko będzie się dopiero klarować kiedy zobaczy Artura. - Ludzie tacy jak on są dosyć przewidywalni. W przeciwieństwie do ciebie. - powiedział, jak profesor tłumaczący prawa dynamiki.
- Jeśli będzie mi dane. - kiwnął głową, zatapiając się w chmarę dymu, jej słodkich perfum i własnej aury pochmurności.
- To dobrze panno Foster. Mało zostało tak szczerych, dobrych ludzi. - odparł, ubierając to w ton i słowa, które mogły się zdawać z jednej strony chwalbą, z drugiej ironią za zasłoną powagi wyrazu jego twarzy.
- Poczekam aż się spije. W klubie zakazujecie cielesności, więc podejrzewam, że uda się do zacisznego miejsca. Tam zacznie się moja rola. - wytłumaczył. Może nie do końca wszystko pójdzie zgodnie z planem, ale generalnie tak to miało wyglądać. W gruncie rzeczy wszystko będzie się dopiero klarować kiedy zobaczy Artura. - Ludzie tacy jak on są dosyć przewidywalni. W przeciwieństwie do ciebie. - powiedział, jak profesor tłumaczący prawa dynamiki.
- Marceline D. FosterŚnieżynka
Re: Grupowo w klubie Rapture
Pią Kwi 27, 2018 2:35 pm
Oczywiście, nawet upadłe anioły są przecież Boskimi stworzeniami, nawet jeśli wypadły już z Jego łask.I ona wyczuwała, że Hayes niekoniecznie wierzy jej w 100% w to, co kobieta mówi. Szósty zmysł działał u nich obu całkiem dobrze. Nie przeszkadzało jej to dalej jednak ciągnąć tej idealnej panny Foster, którą przeciez była. Zbudowana przez lata maska stała się doskonale pasującą drugą skórą. Może nawet nie miała już tej drugiej strony?
Uśmiechnęła się wdziecznie do Hayesa na ten komplement, wyczuwając w nim dyskretne pokłady ironii.
- Tak, sądzisz, że opłaci którąś z dziewczyn, by spotkać się z nią po pracy? - zapytała. Nie interesowało ją co robią kobiety poza godzinami pracy w Rapture, tak dlugo jak nie robiły tego w klubie.
- Mnie? - roześmiała się - Doprawdy, uważasz mnie za ciężką do przewidzenia? - jakoś swobodnie udalo im się przejsć na ty, choć to ona powinna zaproponować to policjantowi.
Uśmiechnęła się wdziecznie do Hayesa na ten komplement, wyczuwając w nim dyskretne pokłady ironii.
- Tak, sądzisz, że opłaci którąś z dziewczyn, by spotkać się z nią po pracy? - zapytała. Nie interesowało ją co robią kobiety poza godzinami pracy w Rapture, tak dlugo jak nie robiły tego w klubie.
- Mnie? - roześmiała się - Doprawdy, uważasz mnie za ciężką do przewidzenia? - jakoś swobodnie udalo im się przejsć na ty, choć to ona powinna zaproponować to policjantowi.
- Elijah HayesŚnieżynka
Re: Grupowo w klubie Rapture
Pią Kwi 27, 2018 2:56 pm
- Sugerujesz, że - wykonał wolną dłonią znak cudzysłowia, po czym opuścił ją na barierkę. - twoje dziewczyny są po godzinach dziwkami? - Nie żeby go to jakoś specjalnie dziwiło. Każdy z nas sprzedawał jakąś część siebie. Jedni na tym zarabiali, inni po prostu dali się ruchać. Nie do końca znał specyfikę tego lokalu, mógł się jedynie i słusznie domyślać. Nie ingerował ani nie oceniał sposobu w jaki to funkcjonowało. Był obrzydliwie w swoich osądach obojętny.
- Czemu nie, jeśli ma pieniądze to chyba nie ma problemu. Tak to chyba działa, nieprawdaż? - łypnął kiepiąc papierosa kolejny raz. Zasłaniał ich lekki obłok. Mglista chmurka mimowolnych truizmów. Chciał żeby tłumaczyła mu rzeczy błahe i proste, tego samego oczekiwała być może od niego. Nie miał pewności. W rzeczach błahych i prostych najwięcej kryło się tajemnic.
- Nie do końca. - przyznał. - Skąd mógłbym wiedzieć? Nie jestem jasnowidzem. Chciałem może sprawdzić jak zareagujesz. Wyglądasz mi na kogoś kogo takie pierdoły chwytają za serce. - odrzekł, pozwalając sobie na bezczelność.
- Czemu nie, jeśli ma pieniądze to chyba nie ma problemu. Tak to chyba działa, nieprawdaż? - łypnął kiepiąc papierosa kolejny raz. Zasłaniał ich lekki obłok. Mglista chmurka mimowolnych truizmów. Chciał żeby tłumaczyła mu rzeczy błahe i proste, tego samego oczekiwała być może od niego. Nie miał pewności. W rzeczach błahych i prostych najwięcej kryło się tajemnic.
- Nie do końca. - przyznał. - Skąd mógłbym wiedzieć? Nie jestem jasnowidzem. Chciałem może sprawdzić jak zareagujesz. Wyglądasz mi na kogoś kogo takie pierdoły chwytają za serce. - odrzekł, pozwalając sobie na bezczelność.
- Marceline D. FosterŚnieżynka
Re: Grupowo w klubie Rapture
Pią Kwi 27, 2018 3:18 pm
Pokręciła głową, falowane, misternie ułożone wlosy zafalowały łagodnie wokół jej twarzy.
- Nie, po prostu nie mam żadnego wpływu na to, co robią po pracy. Nawet jeśli miałabym mieć, to wywieranie takiego byłoby nieetyczne, nie uważasz? - nie namawiała tych dziewczyn do niczego. Miały tu płacone dość, lokal był eksluzywny, pensje powyżej średniej. Jednak to, czy dziewczyny chciały czy nie chciały dorabiać i w jakiej formie - pozostawiała im do decydowania. Faktem było, że zapewne część klientów szukało takich rozrywek, gdy już stąd wyszli.
- Nie, Hayes - jej głos zadziwiająco, jak na tak delikatną osobę, na którą wyglądała, stwardniał - Jeśli pracownice robią coś takiego, robią to na własną rękę - wyjaśniła. Nie chciała, by nabrał jakiś złych przekonań co do tego miejsca.
Oparła się tyłem o barierkę, teraz wpatrując się w skryty w półmroku pokój.
- Ah, dyskretne komplementy o tajemniczych i nieprzeniknionych kobietach, jakie każda chciałaby usłyszeć, z dodatkiem tego jaka jest specjalna - uniosła brew, podsumowując - Czy tak? Nie. Chyba nie jest to konieczne.
- Nie, po prostu nie mam żadnego wpływu na to, co robią po pracy. Nawet jeśli miałabym mieć, to wywieranie takiego byłoby nieetyczne, nie uważasz? - nie namawiała tych dziewczyn do niczego. Miały tu płacone dość, lokal był eksluzywny, pensje powyżej średniej. Jednak to, czy dziewczyny chciały czy nie chciały dorabiać i w jakiej formie - pozostawiała im do decydowania. Faktem było, że zapewne część klientów szukało takich rozrywek, gdy już stąd wyszli.
- Nie, Hayes - jej głos zadziwiająco, jak na tak delikatną osobę, na którą wyglądała, stwardniał - Jeśli pracownice robią coś takiego, robią to na własną rękę - wyjaśniła. Nie chciała, by nabrał jakiś złych przekonań co do tego miejsca.
Oparła się tyłem o barierkę, teraz wpatrując się w skryty w półmroku pokój.
- Ah, dyskretne komplementy o tajemniczych i nieprzeniknionych kobietach, jakie każda chciałaby usłyszeć, z dodatkiem tego jaka jest specjalna - uniosła brew, podsumowując - Czy tak? Nie. Chyba nie jest to konieczne.
- Elijah HayesŚnieżynka
Re: Grupowo w klubie Rapture
Pią Kwi 27, 2018 10:13 pm
- Rozumiem. - Nie chciała, aby ktokolwiek określał ją mianem rajfurki zarządzającej domem uciech cielesnych. Między jednym a drugim, czyli faktycznym przeznaczeniem Raprute, wydawało się, że nie znajdzie się granicy jedynie cienką ścieżkę ukropioną przez stróżkę pachnącego zmysłowością potu. - Nie brałbym tego za nieetyczne. - wzruszył ramionami. - Ale nie pasowałoby to do profilu lokalu. Tego mogę być pewien.
Był na tyle próżny, że nawet to niewielkie pojednanie lodu i ognia w jej głosie, spełzło po jego świadomości w odczuciu braku większego znaczenia. Jedno było pewne, nie dawała sobą pomiatać. Wolała być może pomiatać innymi.
- Myliłem się zatem. - rzekł. Ta ich gra zaczęła go powoli drażnić. Może wcale nie grali, ubierał tylko rzeczy w słowa niedostatecznie przystające do sytuacji. Czuł jednak wewnątrz siebie nierównowagę, która pozwoliła mu spojrzeć ku odwracającej się tyłem do widowiska kobiety. Sam Elijah zgasił papierosa w popielniczce i łypnął ku przygotowanemu alkoholowi.
- Pozbyliśmy się jednej z kotar, jak mniemam. - powiedział. Zdecydował się odbić i sięgnąć po oba kieliszki. Podał jej drinka, a whisky czekające jak mniemał dla niego, upił. - Nie jest to nęcąco nudne, przyglądać się temu co dzieje się na dole. Tutaj, z góry? Nie poświęcacie chyba temu aż tyle czasu.
Był na tyle próżny, że nawet to niewielkie pojednanie lodu i ognia w jej głosie, spełzło po jego świadomości w odczuciu braku większego znaczenia. Jedno było pewne, nie dawała sobą pomiatać. Wolała być może pomiatać innymi.
- Myliłem się zatem. - rzekł. Ta ich gra zaczęła go powoli drażnić. Może wcale nie grali, ubierał tylko rzeczy w słowa niedostatecznie przystające do sytuacji. Czuł jednak wewnątrz siebie nierównowagę, która pozwoliła mu spojrzeć ku odwracającej się tyłem do widowiska kobiety. Sam Elijah zgasił papierosa w popielniczce i łypnął ku przygotowanemu alkoholowi.
- Pozbyliśmy się jednej z kotar, jak mniemam. - powiedział. Zdecydował się odbić i sięgnąć po oba kieliszki. Podał jej drinka, a whisky czekające jak mniemał dla niego, upił. - Nie jest to nęcąco nudne, przyglądać się temu co dzieje się na dole. Tutaj, z góry? Nie poświęcacie chyba temu aż tyle czasu.
Strona 4 z 4 • 1, 2, 3, 4
Pozwolenia na tym forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach