Strona 1 z 4 • 1, 2, 3, 4
- Geraldine McDonaldŚnieżynka
Re: Grupowo w klubie Rapture
Pon Mar 05, 2018 9:26 pm
// Gabinet Geraldine
Kobieta nadal była roztrzęsiona. Nie wyglądała dzisiaj najlepiej. Oczy miała zaszklone, policzki czerwone od wiatru, a włosy.. cóż też wyglądały interesująco. Jej dzisiejszy wygląd idealnie obrazował to, jak się czuła. Szła przed siebie szybkim krokiem, nie zwracała zupełnie uwagi na mijanych ludzi. O kilkoro z nich nawet zahaczyła, jednak nie przejmowała się tym specjalnie. Jakby jakaś magiczna siła ciągnęła ją do tego miejsca. Samotne picie nie było zupełnie w jej stylu, wszystko, co ją dzisiaj spotykało odbiegało od tego, jak zazwyczaj się zachowywała. Skąd w ogóle w jej głowie narodził się pomysł radzenia sobie z dołem w ten sposób, to też pytanie, na które nie znała odpowiedzi. Szła więc przed siebie, aż dotarła do drzwi. Bywała w tym miejscu nieraz, jednak nigdy nie sama, dziwnie się czuła, gdy weszła do środka.
Od razu, instynktownie skierowała się w stronę baru, oparła się o kontuar i czekała, aż ktoś podejdzie, by przyjąć jej zamówienie. Rozpłaszczyła się gdzieś przy wejściu. Miała nadzieję, że nie zostanie przyłapana przez nikogo znajomego, nie miała ochoty się tłumaczyć, co właściwie tutaj robiła. Chciała się upić i uciec choć na chwilę od rzeczywistości, która zaczęła ją przytłaczać.
Kobieta nadal była roztrzęsiona. Nie wyglądała dzisiaj najlepiej. Oczy miała zaszklone, policzki czerwone od wiatru, a włosy.. cóż też wyglądały interesująco. Jej dzisiejszy wygląd idealnie obrazował to, jak się czuła. Szła przed siebie szybkim krokiem, nie zwracała zupełnie uwagi na mijanych ludzi. O kilkoro z nich nawet zahaczyła, jednak nie przejmowała się tym specjalnie. Jakby jakaś magiczna siła ciągnęła ją do tego miejsca. Samotne picie nie było zupełnie w jej stylu, wszystko, co ją dzisiaj spotykało odbiegało od tego, jak zazwyczaj się zachowywała. Skąd w ogóle w jej głowie narodził się pomysł radzenia sobie z dołem w ten sposób, to też pytanie, na które nie znała odpowiedzi. Szła więc przed siebie, aż dotarła do drzwi. Bywała w tym miejscu nieraz, jednak nigdy nie sama, dziwnie się czuła, gdy weszła do środka.
Od razu, instynktownie skierowała się w stronę baru, oparła się o kontuar i czekała, aż ktoś podejdzie, by przyjąć jej zamówienie. Rozpłaszczyła się gdzieś przy wejściu. Miała nadzieję, że nie zostanie przyłapana przez nikogo znajomego, nie miała ochoty się tłumaczyć, co właściwie tutaj robiła. Chciała się upić i uciec choć na chwilę od rzeczywistości, która zaczęła ją przytłaczać.
- Marceline D. FosterŚnieżynka
Re: Grupowo w klubie Rapture
Wto Mar 06, 2018 2:17 pm
Geraldine zapewne była jednym z tych gości, którzy nie generują kłopotów, ale Mercy ją pamiętała. Miała doskonałą pamięć do twarzy ludzi, ogólnie, nie tylko klientów klubu.
Sama właścicielka ubrana w długą, zieloną suknię prezentowała się tak dobrze, jak zwykle i jak można by się po niej spodziewać.
Nie bywała tu codziennie, nie musiała. Zwykle po prostu z Djuną były dodatkiem do imprezy, smaczkiem, wisienką na torcie całego wieczoru. Dzisiaj jednak postanowiła pobyć tutaj, wiedziała, że ten wieczór powinien być raczej spokojniejszy i na taki też miała ochotę.
- Panno McDonald - znalazła się obok kobiety dość niespodziewanie, siadając na wysokim barowym krześle - Nie wygląda dziś pani najlepiej - zauważyła, dość brutalnie jak na siebie, ale jakże prawdziwie. W tym miejscu rzucało się to w oczy, pełnym wymuskanych kobiet i mężczyzn.
Sama właścicielka ubrana w długą, zieloną suknię prezentowała się tak dobrze, jak zwykle i jak można by się po niej spodziewać.
Nie bywała tu codziennie, nie musiała. Zwykle po prostu z Djuną były dodatkiem do imprezy, smaczkiem, wisienką na torcie całego wieczoru. Dzisiaj jednak postanowiła pobyć tutaj, wiedziała, że ten wieczór powinien być raczej spokojniejszy i na taki też miała ochotę.
- Panno McDonald - znalazła się obok kobiety dość niespodziewanie, siadając na wysokim barowym krześle - Nie wygląda dziś pani najlepiej - zauważyła, dość brutalnie jak na siebie, ale jakże prawdziwie. W tym miejscu rzucało się to w oczy, pełnym wymuskanych kobiet i mężczyzn.
- Geraldine McDonaldŚnieżynka
Re: Grupowo w klubie Rapture
Wto Mar 06, 2018 4:09 pm
W naturze Ger raczej nie leżało powodowanie jakichkolwiek kłopotów. Kiedy dochodziło do jakichś nieprzyjemnych sytuacji starała się je łagodzić, nie lubiła niepotrzebnego zamieszania. Może własnie w tym tkwił problem, nigdy nie walczyła o siebie, bo przecież musiała być kulturalna i nie mogła nikogo urazić. Poszukała wzrokiem barmana, bo bardzo potrzebowała alkoholu, kiedy już pojawił się przed nią poprosiła o wino.
Kiedy pojawiła się właścicielka klubu spojrzała na nią z podziwem. Za każdym razem, kiedy ją tutaj spotykała wyglądała niesamowicie. Nie można było oderwać od niej wzroku. Miała w sobie coś hipnotyzującego. Zazdrościła osobom, które posiadały taką aparycję. Kolejny powód, żeby móc się nad sobą poużalać. Geraldine w zasadzie nie miała czasu na takie rzeczy jak przejmowanie się swoim wyglądem. Wychowana wśród czterech braci nie sądziła, że jest to specjalnie ważne. Dopiero teraz widziała, że może warto czasami poświęcić sobie nieco więcej czasu. Odgarnęła grzywkę z twarzy, bo jej krótkie włosy zaczynały wariować i żyć własnym życiem.
Nie sądziła, że Marceline zmierza do niej. Była zdziwiona jej towarzystwem.
- Panna Foster - Posłała kobiecie uśmiech. Nie mogła oderwać od niej wzroku, wydawała się jej być w pewien sposób nierzeczywista, no bo jak można być aż tak idealnym?
- Za to pani jak zawsze prezentuje się niesamowicie. Po prostu kiepski dzień, nic nie idzie po mej myśli. - Ger miała problem z mówieniem, co jej leży na sercu, nie zwierzała się nikomu, uważała to za słabość.
Kiedy pojawiła się właścicielka klubu spojrzała na nią z podziwem. Za każdym razem, kiedy ją tutaj spotykała wyglądała niesamowicie. Nie można było oderwać od niej wzroku. Miała w sobie coś hipnotyzującego. Zazdrościła osobom, które posiadały taką aparycję. Kolejny powód, żeby móc się nad sobą poużalać. Geraldine w zasadzie nie miała czasu na takie rzeczy jak przejmowanie się swoim wyglądem. Wychowana wśród czterech braci nie sądziła, że jest to specjalnie ważne. Dopiero teraz widziała, że może warto czasami poświęcić sobie nieco więcej czasu. Odgarnęła grzywkę z twarzy, bo jej krótkie włosy zaczynały wariować i żyć własnym życiem.
Nie sądziła, że Marceline zmierza do niej. Była zdziwiona jej towarzystwem.
- Panna Foster - Posłała kobiecie uśmiech. Nie mogła oderwać od niej wzroku, wydawała się jej być w pewien sposób nierzeczywista, no bo jak można być aż tak idealnym?
- Za to pani jak zawsze prezentuje się niesamowicie. Po prostu kiepski dzień, nic nie idzie po mej myśli. - Ger miała problem z mówieniem, co jej leży na sercu, nie zwierzała się nikomu, uważała to za słabość.
- Marceline D. FosterŚnieżynka
Re: Grupowo w klubie Rapture
Wto Mar 06, 2018 7:32 pm
Fakt, Mercy miała wysoką samoocenę, ale tak naprawdę to na niej buduje sie atrakcyjność. Nie była zadufana i pewna swojej wspaniałości, po prostu znała mocne i słabe strony swojego wyglądu. Czy była piękna? Wielu ją pewnie za taką uważało, ale ilu spojrzało by na nią, gdyby nie właśnie cała przyciągająca wzrok prezencja? Dość szeroki nos, mocno zarysowana szczęka niekoniecznie były uważane za coś klasycznie pięknego u kobiet. Wydawało się to jednak nie przeszkadzać Marceline.
Między ludzi zawsze wkraczała dobrze ubrana, pomalowana i z ułożonymi włosami. Nie dało się jej zobaczyć w innym stanie tak właściwie i można pytać by całe miasto, ale nikt by niczego nie wiedział.
Tak, tego można by się od niej uczyć na pewno. Uśmiechnęła się w odpowiedzi na komplement.
- Tym bardziej powinna pani wyglądać jak najlepiej - zauważyła prawdę starą jak świat. Im gorzej się czujesz tym lepiej się prezentuj. Głównie dlatego, że po co ktokolwiek ma widziec, że jest ci źle.
- Wino ma pomóc? - spojrzała na wysoki kieliszek, a potem znów na Geraldine.
Między ludzi zawsze wkraczała dobrze ubrana, pomalowana i z ułożonymi włosami. Nie dało się jej zobaczyć w innym stanie tak właściwie i można pytać by całe miasto, ale nikt by niczego nie wiedział.
Tak, tego można by się od niej uczyć na pewno. Uśmiechnęła się w odpowiedzi na komplement.
- Tym bardziej powinna pani wyglądać jak najlepiej - zauważyła prawdę starą jak świat. Im gorzej się czujesz tym lepiej się prezentuj. Głównie dlatego, że po co ktokolwiek ma widziec, że jest ci źle.
- Wino ma pomóc? - spojrzała na wysoki kieliszek, a potem znów na Geraldine.
- Geraldine McDonaldŚnieżynka
Re: Grupowo w klubie Rapture
Wto Mar 06, 2018 9:11 pm
Nie dało się nie zauważyć, że Mercy była królową tego miejsca. Widać było, że czuję się jak ryba w wodzie poruszając się między przybyszami. Była czarująca, jednak nie przesadnie pewna siebie. Geraldine zastanawiało, czy trudno jest panować nad taką kreacją. No i czy właściwie była to kreacja, czy właścicielka lokalu faktycznie była w pewien sposób magiczna. Nie znała jej na tyle, byle to stwierdzić, kojarzyła ją raczej z widzenia, więc była zdziwiona, że ta dzisiaj zwróciła na nią uwagę.
Kiedy barman podał jej kieliszek z winem, oczy jej się zaświeciły. Od człowieka serwującego alkohol ciężko było oderwać wzrok, najwyraźniej Mercy zwracała uwagę również na aparycję osób, które u niej pracowały. W ogóle całe to miejsce od zawsze wydawało się Ger niemal wyrwane z jakiejś baśni.
- Cóż, zapewne ma Pani rację, jednak nie jest to takie proste. - Powiedzmy, że Mercy w pewien sposób faktycznie ją zainspirowała. Może to co mówiła miało sens, nie warto było się nad sobą rozczulać. Od jutra będzie czas na poważniejsze zmiany.
- Liczę na to, że choć trochę złagodzi mój ból. Pewnie spotyka Pani wielu, którzy leczą się w ten sposób? - Upiła kolejny łyk, trunek smakował jej niemiłosiernie, także już czuła, że wypije go dzisiaj sporo. Od razu zrobiło jej się cieplej od alkoholu, który trafił do krwi.
Kiedy barman podał jej kieliszek z winem, oczy jej się zaświeciły. Od człowieka serwującego alkohol ciężko było oderwać wzrok, najwyraźniej Mercy zwracała uwagę również na aparycję osób, które u niej pracowały. W ogóle całe to miejsce od zawsze wydawało się Ger niemal wyrwane z jakiejś baśni.
- Cóż, zapewne ma Pani rację, jednak nie jest to takie proste. - Powiedzmy, że Mercy w pewien sposób faktycznie ją zainspirowała. Może to co mówiła miało sens, nie warto było się nad sobą rozczulać. Od jutra będzie czas na poważniejsze zmiany.
- Liczę na to, że choć trochę złagodzi mój ból. Pewnie spotyka Pani wielu, którzy leczą się w ten sposób? - Upiła kolejny łyk, trunek smakował jej niemiłosiernie, także już czuła, że wypije go dzisiaj sporo. Od razu zrobiło jej się cieplej od alkoholu, który trafił do krwi.
- Marceline D. FosterŚnieżynka
Re: Grupowo w klubie Rapture
Sro Mar 07, 2018 11:56 am
Tego, czy to kreacja czy nie zapewne nigdy się nie dowie. Można sobie jednak wyobrażać, że niezależnie od odpowiedzi był to ciężki kawał pracy, nie tylko nad sobą, by coś takiego zrobić. Niemniej jednak ,raczej jej się udało.
Tak, wystrój lokalu był dopracowany - o to siostry dbały. Nie tylko pod względem sprzętów, dodatków, ale też personelu. Fakt, że ta akurat osoba trafiła tutaj w trochę inny sposób niż standardowy pracownik, ale to niczego nie zmieniało. Na twarzy miał zawadiacki, może lekko znudzony uśmiech i wydawał się absolutnie czarujący.
W tym postapokaliptycznym świecie brudu, smrodu, zimna, Rapture faktycznie było czymś niemal bajkowym, ale czy ludzie napewno chcieli by trafić do bajki takiej jak ta? Świat elity, polityków, biznesmenów, głów polis, ludzi pociągajacych za sznurki był równocześnie tym najbardziej ohydnym i zakłamanym.
- Bardzo wielu - przyznała - Ale to jest właśnie tak proste. Spójrz po tych ludziach, oni wszyscy to robią - uśmiechnęła się, nachylając się nieznacznie w jej stronę, wręcz konspiracyjnie. Jaki miała cel w tym, co robiła i co mówiła do młodej Geraldine? Kto wie.
Wszyscy może było zbyt duzym określeniem. Ale niektórzy wyraźnie przyszli tutaj zaznać luksusu, udawać kogoś, kim nie byli, kogoś lepszego, bogatszego niż oni sami. Kogoś, kogo stać na towarzystwo escort girls i na wszystkie te drogie alkohole.. Oczywiście, byli też bogaci i wpływowi, to oni błyszczeli pewnością siebie, ich faktycznie stać było na takie marnotrawienie pieniędzy, na towarzystwo i szampany.
I ci pierwsi pogrążali się coraz bardziej w świecie przepychu i elegancji, który nie należał do nich, uzależniali się od tego jak od hazardu.
Tak, wystrój lokalu był dopracowany - o to siostry dbały. Nie tylko pod względem sprzętów, dodatków, ale też personelu. Fakt, że ta akurat osoba trafiła tutaj w trochę inny sposób niż standardowy pracownik, ale to niczego nie zmieniało. Na twarzy miał zawadiacki, może lekko znudzony uśmiech i wydawał się absolutnie czarujący.
W tym postapokaliptycznym świecie brudu, smrodu, zimna, Rapture faktycznie było czymś niemal bajkowym, ale czy ludzie napewno chcieli by trafić do bajki takiej jak ta? Świat elity, polityków, biznesmenów, głów polis, ludzi pociągajacych za sznurki był równocześnie tym najbardziej ohydnym i zakłamanym.
- Bardzo wielu - przyznała - Ale to jest właśnie tak proste. Spójrz po tych ludziach, oni wszyscy to robią - uśmiechnęła się, nachylając się nieznacznie w jej stronę, wręcz konspiracyjnie. Jaki miała cel w tym, co robiła i co mówiła do młodej Geraldine? Kto wie.
Wszyscy może było zbyt duzym określeniem. Ale niektórzy wyraźnie przyszli tutaj zaznać luksusu, udawać kogoś, kim nie byli, kogoś lepszego, bogatszego niż oni sami. Kogoś, kogo stać na towarzystwo escort girls i na wszystkie te drogie alkohole.. Oczywiście, byli też bogaci i wpływowi, to oni błyszczeli pewnością siebie, ich faktycznie stać było na takie marnotrawienie pieniędzy, na towarzystwo i szampany.
I ci pierwsi pogrążali się coraz bardziej w świecie przepychu i elegancji, który nie należał do nich, uzależniali się od tego jak od hazardu.
- Geraldine McDonaldŚnieżynka
Re: Grupowo w klubie Rapture
Sro Mar 07, 2018 3:02 pm
Geraldine zdawała sobie sprawę, że kobietom pewnie dużo czasu zajmuje praca nad tym, żeby to miejsce utrzymywało poziom. Nic nie działo się tu przypadkowo, widać było, że wszystko było tutaj przemyślane. To miejsce przyciągało do siebie tylko najbogatszych klientów, czego również nie dało się nie zauważyć. Kobieta rzuciła okiem na ludzi, którzy się tutaj znajdowali. Większość z nich wydawała się być okropnie buńczucznych, a może to był tylko pozory. Każdy czegoś szukał w tym miejscu.
Geraldine, mimo, że sama pochodziła z elity, jakoś nigdy specjalnie nie odnajdywała się w tym środowisku. Miała świadomość, że ci ludzie są tak naprawdę nic nie warci, co w pewien sposób ją odpychało. Nie zadawała się z kimś tylko dlatego, że był kimś, musiał mieć do zaoferowania coś więcej. Ona naprawdę zwracała uwagę na to, jakimi byli osobami. Pewnie jako jedna z nielicznych. Dla wszystkich liczyły się tylko pieniądze i władza.
Uważnie słuchała tego, co miała jej do powiedzenia kobieta. Zdawała sobie sprawę, że dzisiaj zachowała się jak każdy, typowy klient tego miejsca. Właśnie po to tutaj przyszła, chciała się odciąć. Upiła spory łyk wina.
- Wie Pani, tak chyba najłatwiej, mało kto chce sobie komplikować życie. - Geraldine zdawała sobie sprawę, że opcja upijania się i pławienia w bogactwie była dosyć prostą opcją na życie. Mało kto tutaj potrzebował czegoś więcej do życia. Ważne by się pokazać i żeby inni mięli na co patrze oraz czego zazdrościć, nieco to było smutne.
Geraldine, mimo, że sama pochodziła z elity, jakoś nigdy specjalnie nie odnajdywała się w tym środowisku. Miała świadomość, że ci ludzie są tak naprawdę nic nie warci, co w pewien sposób ją odpychało. Nie zadawała się z kimś tylko dlatego, że był kimś, musiał mieć do zaoferowania coś więcej. Ona naprawdę zwracała uwagę na to, jakimi byli osobami. Pewnie jako jedna z nielicznych. Dla wszystkich liczyły się tylko pieniądze i władza.
Uważnie słuchała tego, co miała jej do powiedzenia kobieta. Zdawała sobie sprawę, że dzisiaj zachowała się jak każdy, typowy klient tego miejsca. Właśnie po to tutaj przyszła, chciała się odciąć. Upiła spory łyk wina.
- Wie Pani, tak chyba najłatwiej, mało kto chce sobie komplikować życie. - Geraldine zdawała sobie sprawę, że opcja upijania się i pławienia w bogactwie była dosyć prostą opcją na życie. Mało kto tutaj potrzebował czegoś więcej do życia. Ważne by się pokazać i żeby inni mięli na co patrze oraz czego zazdrościć, nieco to było smutne.
- Elijah HayesŚnieżynka
Re: Grupowo w klubie Rapture
Czw Mar 08, 2018 9:07 pm
#2
Gówniarz był problemem dosłownym. W ogóle sobie z tym psem nie radził. Początkowo świetnie się dogadywali – pies spał, Hayes mógł w spokoju dokończyć swoje obowiązki. Co prawda zajmowanie się futrzakiem już w założeniu przewartościowało jego dotychczasowy system funkcjonowania, jednak nie było to coś, z czym nie można sobie poradzić. Właściciel baru, do którego chciał zaprowadzić kundla na kiełbaskę lub dwie, nie był zadowolony z samego pomysłu. Dzień ten stał się dniem, w którym Elijah po raz pierwszy zrobił w miarę normalne zakupy.
Niósł go na rękach przez całą drogę do mieszkania. Wyglądał jak gorsza wersja panienek z małymi, ślicznymi pieskami w objęciach, z których po cichu każdy się naśmiewał. Dopadłszy do klatki, okazało się, że pies nagle gdzieś przepadł. Szczęście z odnalezienia zwierzaka na samym dole starej kamienicy nie trwało długo. Prawdę powiedziawszy to nie trwało w ogóle. Skurczybyk obsikał drzwi nadzorcy budynku, merdając wesoło ogonkiem na widok nowego pana.
Wchodząc do baru nie wiedział i nawet nie chciał wiedzieć co zastanie po powrocie do domu. Nie potrafił go co prawda umyć, ale zmienił opatrunek, nakarmił i miał nadzieję, że o niczym innym nie zapomniał. Przez byle burka nie mógł zmienić swoich dotychczasowych założeń. Może nie miał na Rapture dokładnych planów, jednak skręcił w znaną sobie uliczkę, wymienił spojrzenia z bojówkami sióstr Foster i starał się – tym razem nieco skuteczniej – wtopić w tłum. A było to po tym jak Geraldine wlała już w siebie nieco większą ilość alkoholu. Pech dla niej, że zdecydował się przysiąść.
– Mam nadzieję, że nie topi pani żali, ale dobrze się bawi. – pił do Geraldine, skinąwszy głową w kierunku obu dam. Dla siebie zamówił whisky.
Gówniarz był problemem dosłownym. W ogóle sobie z tym psem nie radził. Początkowo świetnie się dogadywali – pies spał, Hayes mógł w spokoju dokończyć swoje obowiązki. Co prawda zajmowanie się futrzakiem już w założeniu przewartościowało jego dotychczasowy system funkcjonowania, jednak nie było to coś, z czym nie można sobie poradzić. Właściciel baru, do którego chciał zaprowadzić kundla na kiełbaskę lub dwie, nie był zadowolony z samego pomysłu. Dzień ten stał się dniem, w którym Elijah po raz pierwszy zrobił w miarę normalne zakupy.
Niósł go na rękach przez całą drogę do mieszkania. Wyglądał jak gorsza wersja panienek z małymi, ślicznymi pieskami w objęciach, z których po cichu każdy się naśmiewał. Dopadłszy do klatki, okazało się, że pies nagle gdzieś przepadł. Szczęście z odnalezienia zwierzaka na samym dole starej kamienicy nie trwało długo. Prawdę powiedziawszy to nie trwało w ogóle. Skurczybyk obsikał drzwi nadzorcy budynku, merdając wesoło ogonkiem na widok nowego pana.
Wchodząc do baru nie wiedział i nawet nie chciał wiedzieć co zastanie po powrocie do domu. Nie potrafił go co prawda umyć, ale zmienił opatrunek, nakarmił i miał nadzieję, że o niczym innym nie zapomniał. Przez byle burka nie mógł zmienić swoich dotychczasowych założeń. Może nie miał na Rapture dokładnych planów, jednak skręcił w znaną sobie uliczkę, wymienił spojrzenia z bojówkami sióstr Foster i starał się – tym razem nieco skuteczniej – wtopić w tłum. A było to po tym jak Geraldine wlała już w siebie nieco większą ilość alkoholu. Pech dla niej, że zdecydował się przysiąść.
– Mam nadzieję, że nie topi pani żali, ale dobrze się bawi. – pił do Geraldine, skinąwszy głową w kierunku obu dam. Dla siebie zamówił whisky.
- Marceline D. FosterŚnieżynka
Re: Grupowo w klubie Rapture
Pią Mar 09, 2018 12:01 am
Tak, lokal był wieczną pracą, zawsze było coś do zrobienia lub poprawienia. Ale to dotyczyło chyba każdego pubu, klubu czy choćby kawiarni. Szczególnie tych popularnych.
Mercy zapewne nie nazwała by ich nic nie wartymi, w końcu to z takich jak oni klub się utrzymywał. Fakt faktem jednak, że to środowisko było dość zakłamane i specyficzne, nie każdy się odnajdywał, a ci którym szło to gorzej szybko szli na dno, nie mogąc znieść towarzystwa. Manipulanci, kłamcy, socjopaci. Ci najczęściej byli na samej górze, bo najłatwiej było im się wybić.
- Jest dostatecznie skomplikowane, po co je sobie robić mniej przyjemnym? Dlatego, niezależnie od wszystkiego, warto wyglądac jak najlepiej - rozmowa, dość luźna, nie skupiająca się na żadnych newralgicznych, delikatnych tematach trwała bez przeszkód, dopóki w zasięgu wzroku nie pojawił się Hayes. A choćby chciał jakimś niesamowitym sposobem zawsze wybijał się z tłumu, przynajmniej dla Mercy. Świecił jak żarówka choćby staral się być dyskretny. Niemniej jednak teraz uwagę na niego zwróciła dopiero gdy podszedł do barowego blatu.
Skinęła głową w stronę policjanta.
- Panie Hayes - przywitała się, ale nie odpowiadała za Geraldine, zostawiając mówienie samej zainteresowanej.
Mercy zapewne nie nazwała by ich nic nie wartymi, w końcu to z takich jak oni klub się utrzymywał. Fakt faktem jednak, że to środowisko było dość zakłamane i specyficzne, nie każdy się odnajdywał, a ci którym szło to gorzej szybko szli na dno, nie mogąc znieść towarzystwa. Manipulanci, kłamcy, socjopaci. Ci najczęściej byli na samej górze, bo najłatwiej było im się wybić.
- Jest dostatecznie skomplikowane, po co je sobie robić mniej przyjemnym? Dlatego, niezależnie od wszystkiego, warto wyglądac jak najlepiej - rozmowa, dość luźna, nie skupiająca się na żadnych newralgicznych, delikatnych tematach trwała bez przeszkód, dopóki w zasięgu wzroku nie pojawił się Hayes. A choćby chciał jakimś niesamowitym sposobem zawsze wybijał się z tłumu, przynajmniej dla Mercy. Świecił jak żarówka choćby staral się być dyskretny. Niemniej jednak teraz uwagę na niego zwróciła dopiero gdy podszedł do barowego blatu.
Skinęła głową w stronę policjanta.
- Panie Hayes - przywitała się, ale nie odpowiadała za Geraldine, zostawiając mówienie samej zainteresowanej.
- Geraldine McDonaldŚnieżynka
Re: Grupowo w klubie Rapture
Pią Mar 09, 2018 9:22 am
Wino smakowało Ger dzisiaj jakoś lepiej niż zwykle. Powoli się uspokajała i zapominała o sytuacji, która spotkała ją wcześniej, zaczynała się najzwyczajniej dobrze bawić. Nie należała do osób, które często odwiedzają takie miejsca, nie było więc to dla niej codziennością. Nie zdawała sobie sprawy, że ludzie są aż tak zakłamani. Nie miała styczności z takimi osobami, było więc to dla niej dosyć ciekawe doświadczenie. Może warto trochę się pokręcić w tym towarzystwie i poudawać kogoś kim się nie jest. To mogłoby być ciekawe doświadczenie.
- Może faktycznie coś w tym jest, wezmę sobie Pani rady do serca.- Uśmiechnęła się do niej promiennie. Widać, było, że alkohol faktycznie jej służył. Zmartwienia najwyraźniej wędrowały gdzieś daleko, czyli wszystko szło po jej myśli. Upiła kolejny łyk wina i poprosiła barmana o dolewkę. Najwyraźniej nie mogła mieć specjalnie długo dobrego humoru, bo znienacka pojawił się tutaj powód jej trosk. Nie dostrzegła mężczyzny, dopóki się nie dosiadł. Posłała mu bardzo nieprzyjemne spojrzenie i dopiła zawartość kieliszka do końca. Przysunęła go do barmana, żeby szybko napęłnił go życiodajnym trunkiem.
- Świetnie się bawię, jeśli tak to Pana interesuje. - Na jej twarzy pojawił się uśmiech. Jednak widać było, że w jego towarzystwie zaczynała się denerwować.
- Może faktycznie coś w tym jest, wezmę sobie Pani rady do serca.- Uśmiechnęła się do niej promiennie. Widać, było, że alkohol faktycznie jej służył. Zmartwienia najwyraźniej wędrowały gdzieś daleko, czyli wszystko szło po jej myśli. Upiła kolejny łyk wina i poprosiła barmana o dolewkę. Najwyraźniej nie mogła mieć specjalnie długo dobrego humoru, bo znienacka pojawił się tutaj powód jej trosk. Nie dostrzegła mężczyzny, dopóki się nie dosiadł. Posłała mu bardzo nieprzyjemne spojrzenie i dopiła zawartość kieliszka do końca. Przysunęła go do barmana, żeby szybko napęłnił go życiodajnym trunkiem.
- Świetnie się bawię, jeśli tak to Pana interesuje. - Na jej twarzy pojawił się uśmiech. Jednak widać było, że w jego towarzystwie zaczynała się denerwować.
- Elijah HayesŚnieżynka
Re: Grupowo w klubie Rapture
Pią Mar 09, 2018 1:12 pm
- Panno Foster. - odparł podobnym tonem. Zdążył jej się wcześniej przyjrzeć. Nie miał wątpliwości, że uczyniła to samo w jego kierunku, kiedy tylko pojawił się w zasięgu wzroku. Kto wie, może nawet wymienili nic nie znaczące spojrzenia, utrzymując kilkusekundowy kontakt niewrażliwych spojówek, które w oczach pozostałych ludzi sugerowały pewien splot wymiernej koincydencji.
Jeśli on był żarówką, Marceline z pewnością i przyjemnością bawiła się bezpiecznikami.
- Rozumiem - kiwnął głową - dla niektórych świat smakuje lepiej zmieszany z odrobiną - odczepił dłoń od szklanki i ruchem nadgarstka wskazał kieliszek wina. - pour la consolation.
Żeby się nie roześmiać, musiał zakasłać w pięść. Może nie powinien tego mówić i sama zainteresowana prawdopodobnie nie zrozumie o co mu chodziło, ale nie mógł się powstrzymać. Różowe policzki Geraldine były czymś, co przyciągało jego złośliwość. Nie mógł sobie wytłumaczyć dlaczego to robi, mimo to brnął w tę jednostronną grę dalej. Zdawał sobie sprawę, że najlepiej będzie jak przystopuje nim dojdzie do rękoczynów. Nie chciał zostać z Rapture wyproszony za cokolwiek na podłożu znęcania się nad klientami lokalu.
- Oczywiście. - oddał uśmiech za uśmiech. Ten sam - brzydki i cwaniacki - którym uraczył ją już wcześniej. Nie było pewne, czy z takim samym grymasem miała już do czynienia jedna z właścicielek lokalu. - Z panną Foster nie sposób bawić się inaczej niż świetnie. - skwitował spoglądając ku Marceline. Mógł mieć co do tego wachlarz wątpliwości, co zresztą można było wyczuć przez ledwo słyszalną i lekko ochrypłą ironię w jego głosie, ale mało kto zwracał uwagę na takie szczegóły. - Bałem się, że mogłem być powodem pani złego humoru, panno McDonald.
Jeśli on był żarówką, Marceline z pewnością i przyjemnością bawiła się bezpiecznikami.
- Rozumiem - kiwnął głową - dla niektórych świat smakuje lepiej zmieszany z odrobiną - odczepił dłoń od szklanki i ruchem nadgarstka wskazał kieliszek wina. - pour la consolation.
Żeby się nie roześmiać, musiał zakasłać w pięść. Może nie powinien tego mówić i sama zainteresowana prawdopodobnie nie zrozumie o co mu chodziło, ale nie mógł się powstrzymać. Różowe policzki Geraldine były czymś, co przyciągało jego złośliwość. Nie mógł sobie wytłumaczyć dlaczego to robi, mimo to brnął w tę jednostronną grę dalej. Zdawał sobie sprawę, że najlepiej będzie jak przystopuje nim dojdzie do rękoczynów. Nie chciał zostać z Rapture wyproszony za cokolwiek na podłożu znęcania się nad klientami lokalu.
- Oczywiście. - oddał uśmiech za uśmiech. Ten sam - brzydki i cwaniacki - którym uraczył ją już wcześniej. Nie było pewne, czy z takim samym grymasem miała już do czynienia jedna z właścicielek lokalu. - Z panną Foster nie sposób bawić się inaczej niż świetnie. - skwitował spoglądając ku Marceline. Mógł mieć co do tego wachlarz wątpliwości, co zresztą można było wyczuć przez ledwo słyszalną i lekko ochrypłą ironię w jego głosie, ale mało kto zwracał uwagę na takie szczegóły. - Bałem się, że mogłem być powodem pani złego humoru, panno McDonald.
- Marceline D. FosterŚnieżynka
Re: Grupowo w klubie Rapture
Sob Mar 10, 2018 6:16 pm
Widać to było mocno, przynajmniej dla Mercy, jak Geraldine reaguje na Hayesa. Przynajmniej ona takie rzeczy wyczuwała bardzo szybko, zazwyczaj wszelkie te małe gesty, intonacje, spojrzenia były dla niej całkiem dobrze widoczne. Oczywiście, byli lepsi aktorzy, tacy którzy blef opanowali do poziomu swobodnej gry. Manipulanci pierwszej wody.. jak Mercy i jej siostra.
Wyczuła też ironię w słowach Elijaha, ale można powiedzieć, że spodziewała się jej po tym człowieku, choć nie miała z nim wielkiego kontaktu.
- Małe kobiece wymiany poglądów, wydaje się, że to całkiem przydatne od czasu do czasu - male zderzenie światów. Geraldine, zajmujaca sie zwierzętami, nie patrząca az tak na swoj wygląd, makijaz, wlosy i wiecznie-idealna (przynajmniej z wyglądu) Mercy, która 95% swojego życia spędzała w otoczeniu ścisłych elit tego miasta.
Wyczuła też ironię w słowach Elijaha, ale można powiedzieć, że spodziewała się jej po tym człowieku, choć nie miała z nim wielkiego kontaktu.
- Małe kobiece wymiany poglądów, wydaje się, że to całkiem przydatne od czasu do czasu - male zderzenie światów. Geraldine, zajmujaca sie zwierzętami, nie patrząca az tak na swoj wygląd, makijaz, wlosy i wiecznie-idealna (przynajmniej z wyglądu) Mercy, która 95% swojego życia spędzała w otoczeniu ścisłych elit tego miasta.
- Geraldine McDonaldŚnieżynka
Re: Grupowo w klubie Rapture
Sob Mar 10, 2018 7:51 pm
Nie trudno było zauważyć, że atmosfera zrobiła się gęsta, kiedy w ich towarzystwie pojawił się mężczyzna. Nie potrzeba było specjalnych zdolności Marceline, żeby to dostrzec. Geraldine wzięła głęboki oddech. Widać było, że mężczyzna czerpie niemałą satysfakcję z wyprowadzania jej z równowagi. Nie miała pojęcia dlaczego akurat jemu tak łatwo szło manipulowanie nią. Dosłownie tańczyła jak jej zagrał. Dopiła kolejny kieliszek wina, następnie znowu uśmiechnęła się do barmana, żeby dolał jej kolejną porcję. Miała świadomość, że dosyć sporo już wypiła, jednak została podstawiona pod ścianą, nie wytrzyma na trzeźwo w takim towarzystwie, liczyła na to, ze alkohol spowoduje, że się zrelaksuje i te zaczepki Hayes'a przestaną ją ruszać, nie wzięła jednak pod uwagę, że czasem po alkoholu działo się zupełnie inaczej, niż się miało zaplanowane.
- Takie tam nudne, babskie pogaduchy, zdecydowanie nie rozmowy na Pańskim poziomie. - Posłała mężczyźnie bardzo nieszczery uśmiech. Nie do końca spodziewała się, że spędzi wieczór w takim dziwnym towarzystwie, gdyby wiedziała jak potoczy się jej dzień pewnie nie wyszłaby z domu.
- Czy ja wyglądam jakbym miała zły humor? - Podniosła wzrok i wbiła swoje spojrzenie w policjanta, na jej twarzy został przyczepiony jeden z uśmiechów, nie chciała dać po sobie poznać, jak bardzo ruszyła ją sytuacja, która wydarzyła się rano. Najchętniej wygarnęłaby mu wszystko, jednak jeszcze trochę nad sobą panowała. Nie chciała robić niepotrzebnego zamieszania, ani problemów pannie Foster.
- Takie tam nudne, babskie pogaduchy, zdecydowanie nie rozmowy na Pańskim poziomie. - Posłała mężczyźnie bardzo nieszczery uśmiech. Nie do końca spodziewała się, że spędzi wieczór w takim dziwnym towarzystwie, gdyby wiedziała jak potoczy się jej dzień pewnie nie wyszłaby z domu.
- Czy ja wyglądam jakbym miała zły humor? - Podniosła wzrok i wbiła swoje spojrzenie w policjanta, na jej twarzy został przyczepiony jeden z uśmiechów, nie chciała dać po sobie poznać, jak bardzo ruszyła ją sytuacja, która wydarzyła się rano. Najchętniej wygarnęłaby mu wszystko, jednak jeszcze trochę nad sobą panowała. Nie chciała robić niepotrzebnego zamieszania, ani problemów pannie Foster.
- Elijah HayesŚnieżynka
Re: Grupowo w klubie Rapture
Nie Mar 11, 2018 12:23 am
Może ich charaktery były paralelne? Przy tak dużym rozszczepieniu społecznym można uznać to za wątpliwe, jednak oboje rozumieli i poruszali się po drgających strunach detali. Na pewno istniało kilka podobieństw między Elijahem a Marceline. Zauważali niuanse i potrafili je odpowiednio odgrywać i rozgrywać. Problem w tym, że on nie zawsze tego potrzebował. Istniała różnica między obserwacją a stosowaniem. Życie jednak nie raz go zaskakiwało i nie poprzestanie do aż do końca. Tak samo jak stawia przed nami nieustanne niespodzianki.
– A jaki jest to poziom, pani zdaniem? – zapytał, żywo zainteresowany. Odwrócił się na krześle tak, aby móc swobodnie spoglądać na obie kobiety. – Jeśli przeszkadzam, oddalę się naturalnie... - spojrzał na scenę, ktoś właśnie zrobił na niej szpagat, wydając z siebie wysokie tony. Elijah uniósł brwi. – w jednym z kierunków.
Rzecz jasna wolał zostać. Z kilku powodów. Jeden siedział tuż obok i boczył się na niego w uroczy sposób. Ten sam powód prawdopodobnie – zgodnie z zawodowym szóstym zmysłem – przyszedł do Rapture sam. W tempie z jakim opróżnia kolejne lampki wina, będzie łatwym celem dla potencjalnych poszukiwaczy przygód. Kolejny z powodów siedział krzesło dalej. Obecność młodszej z sióstr Foster dawała policjantowi pewne wskazówki co do charakteru dzisiejszej zabawy. Poza tym wszystkim, przy barze najłatwiej jest nawiązać kontakt.
– Przecież świetnie się pani bawi, prawda? – zerknął ku McDonald. – Proszę się nie obawiać, nie jestem tu po to, aby sprawiać kłopot. – powiedział niby do Geraldine, ale szukając wzrokiem Marceline. O ile pani weterynarz nie wiedziała czym zajmuje się Hayes, tak właścicielka lokalu miała tego świadomość.
– A jaki jest to poziom, pani zdaniem? – zapytał, żywo zainteresowany. Odwrócił się na krześle tak, aby móc swobodnie spoglądać na obie kobiety. – Jeśli przeszkadzam, oddalę się naturalnie... - spojrzał na scenę, ktoś właśnie zrobił na niej szpagat, wydając z siebie wysokie tony. Elijah uniósł brwi. – w jednym z kierunków.
Rzecz jasna wolał zostać. Z kilku powodów. Jeden siedział tuż obok i boczył się na niego w uroczy sposób. Ten sam powód prawdopodobnie – zgodnie z zawodowym szóstym zmysłem – przyszedł do Rapture sam. W tempie z jakim opróżnia kolejne lampki wina, będzie łatwym celem dla potencjalnych poszukiwaczy przygód. Kolejny z powodów siedział krzesło dalej. Obecność młodszej z sióstr Foster dawała policjantowi pewne wskazówki co do charakteru dzisiejszej zabawy. Poza tym wszystkim, przy barze najłatwiej jest nawiązać kontakt.
– Przecież świetnie się pani bawi, prawda? – zerknął ku McDonald. – Proszę się nie obawiać, nie jestem tu po to, aby sprawiać kłopot. – powiedział niby do Geraldine, ale szukając wzrokiem Marceline. O ile pani weterynarz nie wiedziała czym zajmuje się Hayes, tak właścicielka lokalu miała tego świadomość.
- Marceline D. FosterŚnieżynka
Re: Grupowo w klubie Rapture
Pon Mar 12, 2018 12:40 pm
Oh. Mercy miała naprawdę kąśliwą uwagę na końcu języka, jeśli chodzi o ten poziom, ale darowała sobie. Z trudem! Ale jednak, nie wypada zawsze mówić tego, co człowiekowi do głowy przyjdzie. Inaczej istoty tak złośliwe jak Mercy dawno już zostałyby skrócone o głowę. Szybko w życiu nauczyła sie więc kontrolować swoje zapędy do mówienia tego, co miała na myśli. I, nie ma co ukrywać, opłaciło jej się to w życiu. Czy trzymanie języka za zębami to miałaby być jedna z najważniejszych umiejętności? Ciekawe.
- Nie, pan Hayes zwykle stara się, by kłopoty znikały - zauważyła, rzucając Elijahowi dłuższe spojrzenie. Zaciągnęła się papierosem, kończąć go i gasząc. Schowała lufkę w delikatnie zdobione pudełko i do neiwielkiej torebki, która miała przy sobie.
- Nie, pan Hayes zwykle stara się, by kłopoty znikały - zauważyła, rzucając Elijahowi dłuższe spojrzenie. Zaciągnęła się papierosem, kończąć go i gasząc. Schowała lufkę w delikatnie zdobione pudełko i do neiwielkiej torebki, która miała przy sobie.
- Geraldine McDonaldŚnieżynka
Re: Grupowo w klubie Rapture
Pon Mar 12, 2018 12:58 pm
Geraldine nie należała do osób, które umiały grać i udawać. Nie posiadała doświadczenia w takich sprawach. Nie potrafiła przybierać masek w zależności od sytuacji, co jest dosyć dziwne jak na jej status społeczny. Zapewne przez to, że patrząc na zachowanie matki trochę jej to obrzydło i postanowiła nigdy nie być jak ona. Bardzo nie pasowała do świata, w którym się znajdowała. Widziała, że dwójka, która z nią siedziała się zna, jednak nie do końca rozumiała ich aluzje, do tego wszystkiego w jej głowie zaczynało już całkiem nieźle szumieć. Zawiesiła wzrok gdzieś w przestrzeni. Liczył się tylko jej kieliszek z winem.
- Wydaje mi się, że nie bawiły by pana ta błahe problemy, nie wygląda pan jakby interesował się czymś więcej niż własnym nosem, także nie wiem jaki to poziom. - Posłała mu po raz kolejny bardzo przyjemne spojrzenie. Kiedy tak mu się przyglądała zaczęła zastanawiać się, czym w zasadzie jej tak podpadł. Było w nim coś interesującego, nie miała jednak pojęcia o co chodziło. Po chwili zauważyła, że chyba zbyt długo mu się przygląda i nerwowo przeniosła wzrok, nie chciała być złapana na gorącym uczynku.
- Gdzieżby pan przeszkadzał, przebywanie z pańską osobą, to największa przyjemność jaka mogła mnie spotkać tego wieczoru. - Upiła kolejny łyk wina. Widać było, że znajduje się w potrzasku. Sama nie do końca wiedziała jak powinna się zachować. Towarzystwo Marceline powodowało, że była całkiem nieźle opanowana jak na siebie. Gdyby nie jej osoba, pewnie już dawno zrobiłaby coś głupiego, a tak była istną oazą spokoju.
- Coś o tym wiem. - Zerknęła na kobietę słysząc jej słowa. Przy okazji przysunęła pusty kieliszek w stronę barmana.
- Wydaje mi się, że nie bawiły by pana ta błahe problemy, nie wygląda pan jakby interesował się czymś więcej niż własnym nosem, także nie wiem jaki to poziom. - Posłała mu po raz kolejny bardzo przyjemne spojrzenie. Kiedy tak mu się przyglądała zaczęła zastanawiać się, czym w zasadzie jej tak podpadł. Było w nim coś interesującego, nie miała jednak pojęcia o co chodziło. Po chwili zauważyła, że chyba zbyt długo mu się przygląda i nerwowo przeniosła wzrok, nie chciała być złapana na gorącym uczynku.
- Gdzieżby pan przeszkadzał, przebywanie z pańską osobą, to największa przyjemność jaka mogła mnie spotkać tego wieczoru. - Upiła kolejny łyk wina. Widać było, że znajduje się w potrzasku. Sama nie do końca wiedziała jak powinna się zachować. Towarzystwo Marceline powodowało, że była całkiem nieźle opanowana jak na siebie. Gdyby nie jej osoba, pewnie już dawno zrobiłaby coś głupiego, a tak była istną oazą spokoju.
- Coś o tym wiem. - Zerknęła na kobietę słysząc jej słowa. Przy okazji przysunęła pusty kieliszek w stronę barmana.
- Elijah HayesŚnieżynka
Re: Grupowo w klubie Rapture
Pon Mar 12, 2018 10:21 pm
Chwilę temu skończyło się jedno z przedstawień. W przerwie zazwyczaj leciała muzyka grana przez kapelę zupełnie na żywo. Hayes, w trakcie swoich krótkich odwiedzin w Rapture, nie spotkał się jeszcze z sytuacją zupełnej ciszy. Pod tym względem musiał przyznać, że organizacja lokalu panien Foster była niezwykle dopracowana i intencjonalna. Każde słówko, sekret, szept, które nie powinny wyjść poza obręb intymności, z reguły w tejże orbicie pozostawały. Chociaż z drugiej strony, jak to z przedmiotami na orbicie, czasem dochodzi do anomalii i wypadków.
I tu go miała! Nie odpowiedział zasłaniając wybredny uśmieszek szklanką alkoholu napił się whisky, którą przyjemnie opłukał sobie gardło. Zapiekła, ale nie tak jak powinna zapiec. Przyglądał się przez chwilę raczej bursztynowym falom naczynia, jednej z właścicielek klubu, symetrycznym rzędom barowych cudów oraz kręcących się gdzieś za plecami obu dam ludzi.
- Świetnie, może w takim razie da się pani, panno McDonald, zaprosić do tańca? - zapytał słysząc znajomą melodię. Trudno powiedzieć czy również propozycji nie wysunął z premedytacją, do osiągnięcia pewnego celu. - Jeśli nie ma pani nic przeciwko panno Foster. - obdarzył Marceline spojrzeniem, które różniło się od pozostałych. Jakby wiedział dokładnie, że potrafi z niego świetnie czytać.
Kiedy to mówił, wystawił rękę po dłoń pani weterynarz.
I tu go miała! Nie odpowiedział zasłaniając wybredny uśmieszek szklanką alkoholu napił się whisky, którą przyjemnie opłukał sobie gardło. Zapiekła, ale nie tak jak powinna zapiec. Przyglądał się przez chwilę raczej bursztynowym falom naczynia, jednej z właścicielek klubu, symetrycznym rzędom barowych cudów oraz kręcących się gdzieś za plecami obu dam ludzi.
- Świetnie, może w takim razie da się pani, panno McDonald, zaprosić do tańca? - zapytał słysząc znajomą melodię. Trudno powiedzieć czy również propozycji nie wysunął z premedytacją, do osiągnięcia pewnego celu. - Jeśli nie ma pani nic przeciwko panno Foster. - obdarzył Marceline spojrzeniem, które różniło się od pozostałych. Jakby wiedział dokładnie, że potrafi z niego świetnie czytać.
Kiedy to mówił, wystawił rękę po dłoń pani weterynarz.
- Marceline D. FosterŚnieżynka
Re: Grupowo w klubie Rapture
Wto Mar 13, 2018 12:22 am
Przez tę ponad dekadę panny Foster opracowały system działania lokalu który sprawdzał się doskonale. Rozmowy odbywały się tu naprawdę bardzo różne i zadbanie o to, by mogły odbywać się w sposób swobodny, a jednocześnie odpowiednio skryty było jednym z ich celi. Między innymi też dlatego pojawiły się tu loże, ułożone równo półkoliste wgłębienia w ścianach, gdzie można było zasłonić się kotarom i oddać rozmowom mniej lub bardziej ważnym, na tematy różne. Czasem sceneria taka, jak ta to idealne miejsce do przypieczętowywania interesów. Rozmawiania o mniej lub bardziej delikatnych kwestiach. Planowania, dyskutowania.. Miejsce stworzone pod rozgrywki elit. Sprawdzało się w tym celu doskonale, a siostry Foster poruszały się jakby napędzane tym wszystkim. W przypadku Mercy dodatkowo też papierosami.
Półuśmieszek na jej ustach mówił wiele. Jak to się stało, że nagle w ten pół-sposób, półuśmieszków i półsłowek zaczęli się tak doskonale dogadywać? Całość też jakby omijała nieświadomą niczego Geraldine, nienawykłą do takich rozgrywek, niewinną w tym wszystkim.
Wykonała przyzwalający, łaskawy wręcz gest dłonią, zgadzając się na to, by Elijah podkradł jej rozmówczynię. W końcu akurat o nią nie trzeba się martwić, poradzi sobie.
- Absolutnie - zapewniła jeszcze policjanta.
Półuśmieszek na jej ustach mówił wiele. Jak to się stało, że nagle w ten pół-sposób, półuśmieszków i półsłowek zaczęli się tak doskonale dogadywać? Całość też jakby omijała nieświadomą niczego Geraldine, nienawykłą do takich rozgrywek, niewinną w tym wszystkim.
Wykonała przyzwalający, łaskawy wręcz gest dłonią, zgadzając się na to, by Elijah podkradł jej rozmówczynię. W końcu akurat o nią nie trzeba się martwić, poradzi sobie.
- Absolutnie - zapewniła jeszcze policjanta.
- Geraldine McDonaldŚnieżynka
Re: Grupowo w klubie Rapture
Wto Mar 13, 2018 1:00 am
Geraldine tak bardzo nie pasowała do tego miejsca, że aż kuło to w oczy. Widać było, że nie czuje się tutaj najlepiej. Nie było w okolicy żadnych jej przyjaciół, niby nie miała problemu z dostosowywaniem się do sytuacji, jednak dzisiejszy dzień nie należał do tych, które jej sprzyjały. Kiedy barman napełnił jej kieliszek upiła spory łyk wina po raz kolejny. Smakowało jej ono dzisiaj jak nigdy. Wszystkie złe rzeczy ulotniły się gdzieś daleko. Kto by pomyślał, że alkohol może mieć na nią tak dobry wpływ. Kobieta zupełnie nie zwracała uwagi na to, co działo się gdzieś obok. Tak bardzo skupiła się na pokonaniu kolejnego kieliszka wina, że nic innego się dla niej nie liczyło. Dostrzegła, że dwójka towarzyszy gra między sobą w jakąś grę, nie była przecież ślepa, jednak niespecjalnie się tym przejęła, nie dotyczyło to jej, a do tego jej umysł powoli przestawał pracować, liczyła się tylko krótka chwila. Spojrzała to na jedno, to na drugie, po czym bąknęła pod nosem.
- Może powiedzcie sobie wprost o co Wam chodzi, nie byłoby łatwiej? - Geraldine nigdy nie panowała nad swoimi myślami, dziwnym trafem bardzo szybko odnajdywały one drogę, by znaleźć się gdzieś na zewnątrz, alkohol wcale nie ułatwiał sprawy. Nie lubiła, kiedy ktoś w jej towarzystwie grał w gry, tym bardziej, kiedy zupełnie się w nich nie odnajdywała.
Spojrzała na mężczyznę z niedowierzaniem, kiedy usłyszała jego propozycję. Dobre maniery nie przyzwalały odmówić, umysł zaćmiony alkoholem wolałaby tego nie robić, jednak czuła się w tańcu bardzo dobrze, mimo, że nie wyglądała jak gwiazda parkietu.
- Niegrzecznie byłoby odmówić. - Upiła swój kieliszek wina jednym haustem do końca, po czym pozwoliła się zaprowadzić na parkiet.
- Może powiedzcie sobie wprost o co Wam chodzi, nie byłoby łatwiej? - Geraldine nigdy nie panowała nad swoimi myślami, dziwnym trafem bardzo szybko odnajdywały one drogę, by znaleźć się gdzieś na zewnątrz, alkohol wcale nie ułatwiał sprawy. Nie lubiła, kiedy ktoś w jej towarzystwie grał w gry, tym bardziej, kiedy zupełnie się w nich nie odnajdywała.
Spojrzała na mężczyznę z niedowierzaniem, kiedy usłyszała jego propozycję. Dobre maniery nie przyzwalały odmówić, umysł zaćmiony alkoholem wolałaby tego nie robić, jednak czuła się w tańcu bardzo dobrze, mimo, że nie wyglądała jak gwiazda parkietu.
- Niegrzecznie byłoby odmówić. - Upiła swój kieliszek wina jednym haustem do końca, po czym pozwoliła się zaprowadzić na parkiet.
- Elijah HayesŚnieżynka
Re: Grupowo w klubie Rapture
Wto Mar 13, 2018 11:22 am
- Coś się pani wydaje. - pokręcił głową na komentarz Geraldine i nie baczył już na nic tylko to przyzwolenie do tańca. Chwycił jej dłoń w swoją i poprowadził ją w miejsce, gdzie tańczyła już grupa ludzi. Ze sceny leciał przyjemny bigbandowy bit, do którego można było tańczyć w różny sposób. Kołysać się popisywać powietrznymi akrobacjami, obracać i co sobie dusza zamarzy.
Ze względu na stan upojenia panny McDonald, nawet przez myśl mu nie przeszło wprowadzanie udziwnień akrobacyjnych. Uniósł rękę i obrócił Geraldine wokół własnej osi, przy okazji uważnie ją obserwując.
- Umiesz tańczyć? - zapytał przyciągając blondynkę do siebie. W momencie pojawienia się na parkiecie, nie miało już tak dużego znaczenia. Muzyka sama niosła ciała w pląs. Tyle, że w jej oczach widział rozmycie. To był ten moment, kiedy ludzie mogliby zrobić z nią praktycznie wszystko co chcieli.
Muzyka zmieniła ton, kiedy na scenie pojawiła się wokalistka. Na całe szczęście pani weterynarz, nie trzeba było się już tak gibać jak wcześniej.
- Nie wypiłaś już za dużo? - zapytał, oczekując naturalnego oburzenia, które widział u niej już wcześniej. Może mylnie stwierdził, że to z jego powodu. W końcu nie miał żadnych podstaw, aby tak sądzić. Oprócz gniewnych spojrzeń i niezadowolonego zadarcia nosa.
Ze względu na stan upojenia panny McDonald, nawet przez myśl mu nie przeszło wprowadzanie udziwnień akrobacyjnych. Uniósł rękę i obrócił Geraldine wokół własnej osi, przy okazji uważnie ją obserwując.
- Umiesz tańczyć? - zapytał przyciągając blondynkę do siebie. W momencie pojawienia się na parkiecie, nie miało już tak dużego znaczenia. Muzyka sama niosła ciała w pląs. Tyle, że w jej oczach widział rozmycie. To był ten moment, kiedy ludzie mogliby zrobić z nią praktycznie wszystko co chcieli.
Muzyka zmieniła ton, kiedy na scenie pojawiła się wokalistka. Na całe szczęście pani weterynarz, nie trzeba było się już tak gibać jak wcześniej.
- Nie wypiłaś już za dużo? - zapytał, oczekując naturalnego oburzenia, które widział u niej już wcześniej. Może mylnie stwierdził, że to z jego powodu. W końcu nie miał żadnych podstaw, aby tak sądzić. Oprócz gniewnych spojrzeń i niezadowolonego zadarcia nosa.
- Marceline D. FosterŚnieżynka
Re: Grupowo w klubie Rapture
Wto Mar 13, 2018 11:34 am
Mercy roześmiała się dźwięcznie na słowa Geraldine, ale sama nie skomentowała. W końcu co ma jej powiedzieć? Obsrewowała jak ta dwójka schodzi na parkiet, a do niej podszedł jeden ze stalych bywalców, też już nie najbardziej trzeźwy, proponując jej drinka. Zgodziła się, bo te dla niej robiono zwykle bez alkoholu albo z jego minimalną ilością. Dlatego często mimo picia dużych ilości alkoholu wydawała się trzeźwa - bo tak było. Pewnie niektórzy przebąkiwali coś o jej "mocnej głowie", co nie było prawdą. Zwyczajnie barmani wiedzieli co robić.
Zajęła się wiec niezobowiązującą rozmową z klientem, chudym jegomościem koło 50.
Zajęła się wiec niezobowiązującą rozmową z klientem, chudym jegomościem koło 50.
- Geraldine McDonaldŚnieżynka
Re: Grupowo w klubie Rapture
Wto Mar 13, 2018 12:37 pm
Tak Geraldine na pewno coś się wydaje. Być może wyglądała jakby nie do końca ogarniała sytuację, ale nie była przecież ślepa. Westchnęła tylko głośno słysząc słowa mężczyzny. Niech mu tam będzie, powiedzmy, że uwierzyła, chociaż wcale tak nie było, jednak nie zamierzała ciągnąć tego tematu, bo najwyraźniej był niezręczny. Jak na ilość alkoholu, którą w siebie wlała szła całkiem zgrabnie, przynajmniej bardzo starała się wyglądać na taką, która panuje nad swoim ciałem. Jej strój nie prezentował się dzisiaj najlepiej, jednak przyszła tutaj prosto po pracy, czego więc można się było spodziewać. W sumie jakoś specjalnie się tym nawet nie przejęła, bo na parkiecie było sporo osób, więc nie będzie się rzucać w oczy.
Kiedy mężczyzna obracał ją wokół jej własnej osi dostrzegła, że wcale nie było tak kolorowo jak się jej wydawało. Nie do końca panowała nad swoim ciałem, nie było jednak tak źle, że nie dałaby rady popląsać. Dała Hayesowi się prowadzić, tak było łatwiej.
- Co to w ogóle za pytanie. Chyba każdy umie tańczyć. - Było to dla niej coś zupełnie oczywistego, szczególnie w przypadku wypicia sporej ilości alkoholu, chociaż szczerze mówiąc, nawet bez niego wychodziło jej to świetnie, nie bez powodu jej matka wysyłała ją na lekcje tańca, których tak bardzo nienawidziła. Teraz raczej nie byłaby w stanie wykrzesać z siebie zbyt wiele, bo nie do końca była pewna stanu w jakim się znajdowała, więc pozwalała sobie na tyle ile mogła, żeby się jakoś spektakularnie nie przewrócić. Te tańce spowodowały, że szum w jej głowie wydawał się jakby nieco silniejszy.
- Skąd w ogóle taki pomysł, przecież miewam się świetnie. - Chyba zapomniała w ogóle, że to zdenerwowanie na mężczyznę, spowodowało, że znalazła się w tym miejscu. Wiadomo jak to jest z nietrzeźwymi - wcale nie jestem pijany. Ona faktycznie panowała nad swoją głową, coraz gorzej zaczynało być jednak z jej nogami. Kilka razy potknęła się o nogi Hayes'a, jednak jakoś udało jej się złapać równowagę, jak na jej zdolności taneczne było to dosyć nietypowe. Powinno dać jej do myślenia, że czas najwyższy zbierać się do domu, chociaż z drugiej strony właściwie po co, każdy potrzebuje czasami zaszaleć bardziej niż zwykle.
Kiedy mężczyzna obracał ją wokół jej własnej osi dostrzegła, że wcale nie było tak kolorowo jak się jej wydawało. Nie do końca panowała nad swoim ciałem, nie było jednak tak źle, że nie dałaby rady popląsać. Dała Hayesowi się prowadzić, tak było łatwiej.
- Co to w ogóle za pytanie. Chyba każdy umie tańczyć. - Było to dla niej coś zupełnie oczywistego, szczególnie w przypadku wypicia sporej ilości alkoholu, chociaż szczerze mówiąc, nawet bez niego wychodziło jej to świetnie, nie bez powodu jej matka wysyłała ją na lekcje tańca, których tak bardzo nienawidziła. Teraz raczej nie byłaby w stanie wykrzesać z siebie zbyt wiele, bo nie do końca była pewna stanu w jakim się znajdowała, więc pozwalała sobie na tyle ile mogła, żeby się jakoś spektakularnie nie przewrócić. Te tańce spowodowały, że szum w jej głowie wydawał się jakby nieco silniejszy.
- Skąd w ogóle taki pomysł, przecież miewam się świetnie. - Chyba zapomniała w ogóle, że to zdenerwowanie na mężczyznę, spowodowało, że znalazła się w tym miejscu. Wiadomo jak to jest z nietrzeźwymi - wcale nie jestem pijany. Ona faktycznie panowała nad swoją głową, coraz gorzej zaczynało być jednak z jej nogami. Kilka razy potknęła się o nogi Hayes'a, jednak jakoś udało jej się złapać równowagę, jak na jej zdolności taneczne było to dosyć nietypowe. Powinno dać jej do myślenia, że czas najwyższy zbierać się do domu, chociaż z drugiej strony właściwie po co, każdy potrzebuje czasami zaszaleć bardziej niż zwykle.
- Elijah HayesŚnieżynka
Re: Grupowo w klubie Rapture
Wto Mar 13, 2018 10:30 pm
- Ja do niedawna nie potrafiłem tańczyć. – O ile „do niedawna” może oznaczać kilka dobrych lat wstecz. Taniec kojarzył mu się z siostrą. Ze zwiewną lekkością, która kołysała nią jak dawno nie spotkane, czyste niebo z gwiazdami. Kojarzył mu się z ich obrotem, z fioletowym puchem, który zalegał na kopule nieboskłonu. Geraldine była w tym momencie zupełnie inna, chociaż jeszcze tego ranka wydawało mu się, że jest niesamowicie podobna. Może myślał o kimś innym? O kobiecie ze snów, która spędza mu z powiek ostatnią przyjemność zapomnianych marzeń.
- Szczerze powiedziawszy, ty tańczysz jakoś niemrawo. – uśmiechnął się łapiąc ją w półobrocie. Przyciągnął dziewczynę do siebie i wypuścił raz jeszcze. Być może starał się unikać zupełnie przypadkowego kopnięcia lub uszczerbku na stopie.
- Otóż to! – skomentował gdzieś między jednym a drugim, całkiem przyjemnie komponującym się z muzyką i partnerką, ruchem. Zerknął ukradkiem po pozostałych parach, niestety nikogo nie rozpoznawał. Mimo, że obserwował tych ludzi, nie dostrzegł w nich ani wcześniej, ani teraz, niczego nadzwyczajnego lub wymagającego takiej nie innej uwagi.
- Często tu bywasz? – zapytał kiedy dostał okazję. Złapał Geraldine tak, że mogli teraz tańczyć i rozmawiać przez chwilę. Wyglądało to nadzwyczaj zabawnie, przy jego i jej wzroście.
- Szczerze powiedziawszy, ty tańczysz jakoś niemrawo. – uśmiechnął się łapiąc ją w półobrocie. Przyciągnął dziewczynę do siebie i wypuścił raz jeszcze. Być może starał się unikać zupełnie przypadkowego kopnięcia lub uszczerbku na stopie.
- Otóż to! – skomentował gdzieś między jednym a drugim, całkiem przyjemnie komponującym się z muzyką i partnerką, ruchem. Zerknął ukradkiem po pozostałych parach, niestety nikogo nie rozpoznawał. Mimo, że obserwował tych ludzi, nie dostrzegł w nich ani wcześniej, ani teraz, niczego nadzwyczajnego lub wymagającego takiej nie innej uwagi.
- Często tu bywasz? – zapytał kiedy dostał okazję. Złapał Geraldine tak, że mogli teraz tańczyć i rozmawiać przez chwilę. Wyglądało to nadzwyczaj zabawnie, przy jego i jej wzroście.
- Geraldine McDonaldŚnieżynka
Re: Grupowo w klubie Rapture
Wto Mar 13, 2018 11:01 pm
Jeśli ktoś obserwowałby teraz ich taniec, faktycznie mógłby to wziąć za niezłą komedię. Geraldine wyjątkowo nie radziła sobie ze swoimi kończynami, chyba sama nie do końca zdawała sobie sprawę jak bardzo źle było, najważniejsze, że najwyraźniej doskonale się bawiła. Na jej twarzy widać było teraz ten prawdziwy uśmiech. Czy spowodowało go za dużo alkoholu, czy towarzystwo, tego pewnie sama nie wiedziała, no a nawet gdyby wiedziała, w życiu by nie powiedziała, że bawi się doskonale w towarzystwie tego mężczyzny. Za bardzo ją rano zdenerwował, będzie teraz do końca życia na jej czarnej liście. Dobrze, że Hayes dużo lepiej sobie radził, gdyby nie to, zapewne już dawno zaliczyłaby widowiskowe starcie z podłogą.
- Nie wierzę, wyglądasz jak osoba, która tańczy od zawsze. - Czyżby to był komplement? Geraldine starała się nadążać za partnerem, tyle, że jednak alkohol robił swoje. Zapewne przez to wydawało jej się, że Elijah wywija niczym tancerz z prawdziwego zdarzenia.
- Jak niemrawo? Może po prostu jestem za mało uzdolniona, żeby nadążyć za takim profesjonalistą? - Nie miałby z nią szans, gdyby była trzeźwa, no ale nie była, także w tym wypadu chyba jej strata. Geraldine zupełnie nie zwracała uwagi na otoczenie, nie interesowała się innymi ludźmi. Liczył się tylko ten moment.
- Nie mam czasu na takie przyjemności zbyt często, dzisiaj bardzo tego potrzebowałam. - Przecież nie powie mu wprost, że tak ją zirytował, że musiała przyjść się napić. Wydawało się jej, że czerpałby z tego niesamowitą satysfakcję, a tego nie chciała mu dać.
- A Ty? - Odparła, kiedy miała szansę. Rozmowy w tańcu nie należały do najprostszych, ale jakoś udawało im się zamienić parę słów. W sumie jakby się tak dłużej zastanowić nie wyglądał jej on na osobę, która bywała w takich miejscach, sama była zaskoczona tym, że go tutaj spotkała.
- Nie wierzę, wyglądasz jak osoba, która tańczy od zawsze. - Czyżby to był komplement? Geraldine starała się nadążać za partnerem, tyle, że jednak alkohol robił swoje. Zapewne przez to wydawało jej się, że Elijah wywija niczym tancerz z prawdziwego zdarzenia.
- Jak niemrawo? Może po prostu jestem za mało uzdolniona, żeby nadążyć za takim profesjonalistą? - Nie miałby z nią szans, gdyby była trzeźwa, no ale nie była, także w tym wypadu chyba jej strata. Geraldine zupełnie nie zwracała uwagi na otoczenie, nie interesowała się innymi ludźmi. Liczył się tylko ten moment.
- Nie mam czasu na takie przyjemności zbyt często, dzisiaj bardzo tego potrzebowałam. - Przecież nie powie mu wprost, że tak ją zirytował, że musiała przyjść się napić. Wydawało się jej, że czerpałby z tego niesamowitą satysfakcję, a tego nie chciała mu dać.
- A Ty? - Odparła, kiedy miała szansę. Rozmowy w tańcu nie należały do najprostszych, ale jakoś udawało im się zamienić parę słów. W sumie jakby się tak dłużej zastanowić nie wyglądał jej on na osobę, która bywała w takich miejscach, sama była zaskoczona tym, że go tutaj spotkała.
- Elijah HayesŚnieżynka
Re: Grupowo w klubie Rapture
Wto Mar 13, 2018 11:31 pm
Pomyśleć, że na samym początku, zobaczywszy McDonald przy barze, chciał rzucić w jej kierunku niezwykle pewny siebie i chamski tekst, za który pewnie dostałby w pysk z przyklaśnięciem całej długości baru. Podobna myśl przeleciała mu przez głowę również w tych kilku momentach, kiedy obracał ją wokół własnej osi lub prowadził dłonie od jednego biodra do drugiego, spoglądając na kobietę z obu stron.
Zaśmiał się na te kilka komentarzy, które były powodowane szumem w głowie i poziomem alkoholu w jej krwi. Była całkiem znośna kiedy nie mówiła tych bzdur, za których słówka potrafił ją bardzo łatwo złapać. O dziwo nie komentował tych niesubtelnych komplementów. Może dlatego, że taniec im na to nie pozwalał? Może dlatego, że wystarczyło pokręcenie głową i ten szczery acz niezbyt reklamowy uśmiech?
- Bywam tu i tam. – odparł kiedy byli przy sobie. – Gdzie mnie nogi poniosą czasem. – dodał. I kiedy była okazja, uniósł ją lekko nad ziemię, chwytając za biodra. Mogła oprzeć ręce o jego ramiona, co pewnie byłoby naturalnym odruchem każdej osoby postawionej w takiej sytuacji. Zrobił obrót – zapominając o stanie upojenia Geraldine i ewentualnej katastrofie żołądkowej na jego twarzy – a potem postawił ją na ziemi, aby mogli zatańczyć kolejną sekwencję.
- Pies ma się dobrze. – powiedział wpół oddechu. – Ale nie wiem jak go umyć. – dodał wracając do blondynki. Włosy Geraldine żyły własnym życiem. Nie były długie, więc mogły sobie pozwolić na tę odrobinę wolności. Jej twarz wyglądała na całkiem zadowoloną, co automatycznie przekładało się na jego całkiem znośny wyraz twarzy. Jeśli można o tym człowieku w ogóle coś takiego powiedzieć.
Zaśmiał się na te kilka komentarzy, które były powodowane szumem w głowie i poziomem alkoholu w jej krwi. Była całkiem znośna kiedy nie mówiła tych bzdur, za których słówka potrafił ją bardzo łatwo złapać. O dziwo nie komentował tych niesubtelnych komplementów. Może dlatego, że taniec im na to nie pozwalał? Może dlatego, że wystarczyło pokręcenie głową i ten szczery acz niezbyt reklamowy uśmiech?
- Bywam tu i tam. – odparł kiedy byli przy sobie. – Gdzie mnie nogi poniosą czasem. – dodał. I kiedy była okazja, uniósł ją lekko nad ziemię, chwytając za biodra. Mogła oprzeć ręce o jego ramiona, co pewnie byłoby naturalnym odruchem każdej osoby postawionej w takiej sytuacji. Zrobił obrót – zapominając o stanie upojenia Geraldine i ewentualnej katastrofie żołądkowej na jego twarzy – a potem postawił ją na ziemi, aby mogli zatańczyć kolejną sekwencję.
- Pies ma się dobrze. – powiedział wpół oddechu. – Ale nie wiem jak go umyć. – dodał wracając do blondynki. Włosy Geraldine żyły własnym życiem. Nie były długie, więc mogły sobie pozwolić na tę odrobinę wolności. Jej twarz wyglądała na całkiem zadowoloną, co automatycznie przekładało się na jego całkiem znośny wyraz twarzy. Jeśli można o tym człowieku w ogóle coś takiego powiedzieć.
Strona 1 z 4 • 1, 2, 3, 4
Pozwolenia na tym forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach