Go down
Benjamin Hamilton
Benjamin Hamilton
Świeża krew

Benjamin x Alyssa Empty Re: Benjamin x Alyssa

Sro Lut 14, 2018 12:49 am
Minęły czasy, w których Benjamin Hamilton sam robił za cały sztab, już nie musiał sam wszystkiego pisać, przygotowywać do druku, a potem kopiować w kilkudziesięciu, później kilkuset, a obecnie nawet tysięcy egzemplarzy. Wywiady, które dawniej sam przeprowadzał, podsłuchiwanie plotek w takich miejscach jak kawiarnia, w której się znajdował, od trzech lat nie musiał już tego wszystkiego robić osobiście. Cumulonimbus który zaczynał od zera, rozrósł się do tego stopnia, że umożliwiał byłemu paniczykowi zatrudnienie ludzi od wszystkiego, mógł nawet zdobyć człowieka od zdobywania mu ludzi.
Inne były te nowe czasy, teraz jeżeli Ben nie mógł w nocy spać nie było to związane ze skrajnym przemęczeniem po całodziennej pracy, a tym czy jutro nie zdarzy się coś co cały jego dorobek zniweczy. Zapytany, kiedy było lepiej mężczyzna tylko uśmiecha się zagadkowo i spogląda w dal, by po chwili z rozbrajającą szczerością stwierdzić, że nie wie.
Mimo tego, że redakcja wyraźnie zwiększyła swoje szeregi nadal bywały momenty gdy Redaktor Naczelny, opuszczał swoje biuro i wyruszał w teren. Czasami powodem był zwykły kaprys, chęć pobycia z ludźmi, innym razem osoba, z która miała zostać przeprowadzona rozmowa. Zdarzały się osobistości, do których w dobrym guście było pójść osobiście. Kiedy dostrzega się go w kącie kawiarni, po samej minie trudno stwierdzić do której puli należy jego dzisiejszy rozmówca.
Siedzi więc w miejscu, z którego ma doskonały widok na całe pomieszczenie, popija wyjątkowo niesmaczną kawę, jak na cenę, która musiał za nią zapłacić i patrzy, przysłuchuje się otaczających go rozmowom. Plotki. Z każdej strony otaczają go tysiące różnych słów, a jego mózg w zastraszającym tempie stara się je wszystkie sortować i przeprowadzając przez filtr zdrowego rozsądku ustalać, które z nich mają potencjał na bycie prawdą, a które to zwykła fikcja literacka, wzbogacona o kolejne powtórzenie. Dłoń jego mimowolnie przesuwa się nad notesem, zapisując w nim kolejne słowa, które karze potem komuś sprawdzić.
Alyssa L. Foster
Alyssa L. Foster
Świeża krew

Benjamin x Alyssa Empty Re: Benjamin x Alyssa

Sro Lut 14, 2018 2:39 am
Nigdy nie lubiła odrywać się od pracy, ale wskazówki zegara w jej pracowni okrutnie przypomniały jej, że już była spóźniona. Na szybko dokręciła jedną ze śrub w silniku, w którym akurat majstrowała i odrzuciwszy klucz gdzieś na bok, westchnęła męczeńsko, by ostatecznie założyć białe, satynowe rękawiczki, zarzucić na plecy płaszcz i wyjść.
Natychmiast po wejściu do parowego automobilu, prowadzonego przez jej kierowcę (bo kto to widział kobietę z dobrego domu prowadzącą samej pojazd), zorientowała się, że skubie w dłoniach luźny materiał jej dopasowanych w talii spodni. Alyssa przygryzła dolną wargę. Denerwowała się. Czemu? To było głupie. Nie przypominała sobie, żeby choćby schadzki z potencjalnymi kandydatami na męża wzbudzały w niej podobne uczucia. Z drugiej jednak strony to spotkanie było całkowicie dobrowolne i naprawdę chciała dobrze wypaść, a co do tego nigdy nie mogła mieć pewności.
Cichy dzwoneczek, który zabrzmiał, gdy popchnęła drzwi kawiarni, oznajmił jej przybycie, ale natychmiast zginął w gwarze rozmów, który otoczył kobietę. Uderzyło ją ciepło i przyjemny zapach kawy. Zdjęła niemal nieśmiało beret z głowy i rozejrzała się nieco zagubionym wzrokiem w poszukiwaniu znajomej twarzy.
Na usta wypłynął jej delikatny, enigmatyczny uśmiech, gdy dostrzegła piegowaty nos Hamiltona w kącie herbaciarni, a jego właściciel skrupulatnie i z widocznym wyraźnie zacięciem zapisywał coś w swoim notesie.
- Benjaminie - rzekła na powitanie, wyciągając w jego kierunku otwartą dłoń. Jej głos był cichy, ale nie gubił się w zamęcie prowadzonych wokół konwersacji.
- Przepraszam za spóźnienie.
Natychmiast usiadła nieco sztywno i zamówiła kawę z mlekiem. Zdenerwowanie, choć ułagodzone odrobinę przez znajomą twarz, nie minęło jednak. W końcu dość długo się nie widzieli i nigdy nie byli bardzo spoufaleni - Hamilton mógł być najlepszym przyjacielem jej bliskiego kuzyna, ale dzieliły ich zainteresowania i różnice charakterów, więc do tej pory miała nawet niewiele okazji, by rozmawiać z nim sam na sam. Szatynka wbiła więc w niego po prostu oczekujące spojrzenie, licząc na to, że sprawnie poprowadzi rozmowę, oszczędzając jej wstydu i nie uwzględni wpadek, które niewątpliwie jej się przydarzą, w przygotowanej do druku wersji jej wypowiedzi.
Benjamin Hamilton
Benjamin Hamilton
Świeża krew

Benjamin x Alyssa Empty Re: Benjamin x Alyssa

Sro Lut 14, 2018 11:55 am
Kawiarnia tonie w plotkach, słowach ocierających się o prawdę lub mających z nią bardzo luźny związek, oparty o wspólnym nie wchodzeniu sobie w drogę. Takie miejsca są naturalnym środowiskiem żeru dla pismaków pokroju Hamiltona. Na tyle inteligentnych by szybko wychwycić i przytulić do siebie prawdę, jednak nadal uśmiechniętych w ten niewymuszony sposób, zachęcającym tym rozmówców do mówienia wszystkiego co im leży na duszy. Co prawda w mieście było jeszcze kilka innych miejsc, dużo lepszych do poznawania sekretów Polis, chociażby kilka oberży, restauracji czy pubów górniczych. Nie była to prawda powszechnie znana, ale pracownicy jego rodzinnej kopalni, potrafili lepiej plotkować niż panny na wydaniu, chociaż spytani o to nigdy by się nie poznali. Dlaczego więc siedział tu? Nie wypadało wybrać na spotkanie z damą lokalu, w którym sprzedawano alkohol, było w tym coś nieodpowiedniego.
Gdzieś pomiędzy wypowiedzią, o nowym absztyfikancie Mary Rotenfisch a historią o zaginionych trzewikach, w okolicy stolika pojawia się postać. Słysząc nad głową swoje imię, Benjamin odrywa się o pasjonującej historii o koniu policjanta, drewnianej kaczce i Żydzie, a jego oczy skupiają się na postaci panny Foster, uśmiech na twarzy mężczyzny mimowolnie się poszerza.
- Panna Foster – pośpiesznie wstaje ze swojego miejsca, by odsunąć kobiecie krzesło i odpowiednio się z nią przywitać. Wyciągniętą w jego stronę dłoń, lekko ściska, przypominając sobie rozmowę z jednym ze swoich ludzi, który mówił, że gdy próbował pocałować dłoń jednej z tych wyzwolonych to ta pobiła go swoją własną torebką. Benjamina długo śmieszył fakt, że tamten użył sformułowania jej własną, a kogo innego miałaby być?  Zanim kobieta w połowie zniknie za drewnianym blatem, Hamiltonowi udaje się niechcący dostrzec to w co jest ubrana, a raczej tego dolną część. Mimowolnie na jego twarzy pojawia się delikatny rumieniec, który jednak szybko postanawia zamaskować potokiem słów.
- Czy zamówić coś dla ciebie? – Chwilę później przychodzi jednak kelner z zamówioną przez Alyss kawę. Ben mimowolnie śmieje się, zapisując coś swoim drobnym pismem na otwartej kartce. – Bardzo dziękuję, że znalazłaś dla mnie chwilę. Ostatnia próba by przybliżyć miastu myśl emancypacji, sprawiła, że jeden z moich dziennikarzy został dotkliwie pobity torebką. Mam nadzieję, że w twoim towarzystwie nic mi nie grozi. – Spogląda jej w oczy, nienachalnie tak przyjacielsko, żeby podnieść ją na duchu i zachęcić, żeby przedstawiła mu kawałek swojego świata.
-  Może na początku, żebyś się mogła poczuć pewniej i swobodniej, opowiedz mi nad czym pracujesz, Ambrose wspominał, że jest to coś wielkiego.
Alyssa L. Foster
Alyssa L. Foster
Świeża krew

Benjamin x Alyssa Empty Re: Benjamin x Alyssa

Sro Lut 14, 2018 4:33 pm
Kobieta pozwoliła na to, by odsunął jej krzesło, ale nie uśmiechnęła się z wdzięcznością. Nie do końca rozumiała, dlaczego mężczyźni z taką czcią traktowali kobiety, gdy zwrócone na nich były oczy innych, jednocześnie nie mając problemu z wykorzystaniem swojej pozycji siły, gdy zostawali sami. Poza tym doskonale sama potrafiła usiąść i nie potrzebowała w tym pomocy - to już nie były czasy zbyt wielkich i ciężkich sukien, w których poruszanie się było udręką, a każdy gest sprawiał ból, więc faktycznie było w dobrym guście, aby, odziani znacznie swobodnie, mężczyźni we wszystkim im asystowali.
- Proszę, mów mi po imieniu - rzekła w odpowiedzi, ściskając dłoń Benjaminia. - Przecież się znamy.
Choć uwadze Alyssy nie umknął rumieniec towarzysza, który zniknął z jego twarzy równie szybko, jak się pojawił, nie zamierzała go analizować. Była spostrzegawcza i mało co mogło ukryć się przed jej przenikliwym umysłem, ale znacznie łatwiej było jej dopatrzyć się przyczyn danego zachowania w przedmiotach martwych niż w ludziach, których motywy nie do końca rozumiała. Nie była najbardziej empatyczną osobą i chociaż już dawno nauczyła się, że, niestety, nie wszyscy ludzie (a nawet mniejszość, jeśli ktokolwiek) myślą tak, jak ona, wciąż nie była w stanie rozwikłać, co stało za ich reakcjami, przestała zatem próbować. I tak nie dotarłaby do tego, że to właśnie jej spodnie, jej ubiór, który wcale nie był wyzywający ani nie odsłaniał zbyt wiele, mogłyby wprawić kogokolwiek w zakłopotanie. Mężczyźni je nosili - dlaczego kobiety nie mogły? Poza tym, patrząc na ubrania pod kątem dymorfizmu ludzi, sukienki wydawały się bardziej naturalnym odzieniem dla mężczyzn, a spodnie dla kobiet.
Foster uśmiechnęła się tylko, gdy w odpowiedzi na pytanie redaktora zjawił się kelner, by z gracją ustawić przed nią filiżankę. Natychmiast podniosła ją do ust, chwytając za delikatne uszko i upiła łyk ciepłego naparu, który podejrzewała, że zdążył zastąpić już krew w jej żyłach.
- Tylko jeśli nie dasz mi ku temu powodu. - Jej słowa nie do końca były żartem. Oczywiście nie zamierzała karać znajomego za ignorancję w sposób siłowy, ale również nie planowała powstrzymywać się przed wytykaniem mu jej. Za to gdyby dopuścił się wobec niej jakiegoś nadużycia, choć naturalnie go o to nie podejrzewała i absolutnie nie brała tego pod uwagę, z pewnością zareagowałaby adekwatnie do przewinienia.
Zapytana o pracę, Alyssa natychmiast wyraźnie się rozjaśniła. Na temat nauki mogłaby mówić godzinami z niegasnącą ekscytacją, nie zdając sobie zupełnie sprawy, że dla kogoś spoza kręgów badawczych mogła wydawać się nie tylko niezrozumiała, a wręcz nudna albo niespełna rozumu (choć jej umysł działał na zdecydowanie wyższych obrotach niż większości ludzi).
- Tylko nikomu ani słowa! - zaznaczyła natychmiast, odstawiając filiżankę na spodek. Nie chciała, aby ktoś sprzątnął jej patent sprzed nosa, przez to, że choć wzmianka o jej pracy pojawiła się na łamach Cumulonimbusa.
- Aktualnie prowadzę wiele równoległych badań, z różnych dziedzin - zaczęła, a w jej oczach zapłonęły iskry, które z chwili na chwilę stawały się coraz wyraźniejsze - ale Ambrose musiał mówić o silniku elektrycznym! Widzisz, w silnikach parowych, choć zmniejszone dzięki olejom, występują straty energii spowodowane oporem, jaki para wodna wywiera na tłoki. Spalinowe silniki, które działają dzięki energii wyzwalanej podczas, jak sama nazwa wskazuje, spalania gazów, są znacząco bardziej efektywne, ale niestety, jak pewnie wiesz, Polis nie ma dostępu do wystarczającej ilości benzyny, by badania nad ulepszaniem tej technologii się opłacały i w ogóle miały sens. Tymczasem energia elektryczna nie tylko jest dość łatwa w pozyskiwaniu i czysta, ale również gdyby zastosować ją w silnikach, moglibyśmy zrezygnować z wydobywania gazu wykorzystywanego do podgrzewania pary, a straty podczas bezpośredniej wymiany energii elektrycznej na mechaniczną są znacząco niższe, niż w przypadku użycia energii cieplnej. Niestety problem w tym... - Alyssa urwała, zreflektowawszy się, że jak zwykle zagalopowała się i zalała niezbyt zrozumiałym dla laików potokiem słów Hamiltona - że nie o tym chciałeś rozmawiać.
Na jej policzki wystąpił delikatny rumieniec zażenowania, gdy uśmiechnęła się przepraszająco. Mogłaby mówić i mówić, kiedy chodziło o silniki oraz inne cuda technologii, ale sprawa, o jakiej chciał dyskutować Benjamin wcale nie była mniej istotna - może nawet znacznie bardziej paląca.
Benjamin Hamilton
Benjamin Hamilton
Świeża krew

Benjamin x Alyssa Empty Re: Benjamin x Alyssa

Sro Lut 14, 2018 7:44 pm
Śmieszyły go sufrażystki. Chociaż nie, to nie było odpowiednie słowo, bardziej trafnym byłoby to, że od jakiegoś czasy przyglądał się ich poczynaniom, z dobrotliwym uśmiechem i ciekawością. Oczekując na moment, kiedy to wszystko wybuchnie, a zmysł dziennikarski i bystre oko, podpowiadało mu, że do tego było bliżej niż dalej. Kiedy więc Alyssa z nie najszczęśliwszą miną pozwoliła mu odsunąć sobie krzesło, zaśmiał się tylko w sobie, po czym wrócił na swoje miejsca. Napił się wychłodzonej kawy, która w takim stanie okazała się być jeszcze gorsza, niż na początku ich burzliwej znajomości. Przypominając sobie czasy, kiedy nie mógł sobie nawet na taką pozwolić, przełknął napój i wrócił do przerwanej rozmowy.
- Przepraszam, w takim razie zacznijmy jeszcze raz Alysso, jestem bardzo szczęśliwy, że mimo tak napiętego grafiku znalazłaś chwilę, by porozmawiać ze mną i dla czytelników Cumulonimbusa przybliżyć trochę założenia waszego zgromadzenia, grupy? – Kilka sekund zastanawiał się nad odpowiednim słowem, szybko jednak zapisuje cokolwiek, uznając, że przejrzy te kartki jeszcze przed wysłaniem ich do druku.
- W takim razie postaram się zrobić wszystko co w mojej mocy, byś nie musiała się uciekać do tak drastycznych metod. – Odpowiada, kiedy z ust wychodzi groźba, niegroźba. Wyraz jego twarzy jednak się nie zmienia. Delikatny uśmiech, kurze łapki pojawiające się przy lekko zmrużonych oczach, a po nieszczęsnym rumieńcu ślad dawno już zaginął.
Kiedy kobieta prosi by to nad czym pracuje nie opuściło ich wąskiego grona, kładzie dłoń na sercu i lekko kiwa głową na znak zgody. Słucha jej uważnie, wbrew pozorom Benjamin Hamilton jest człowiek obeznanym z techniką, a przynajmniej z żargonem wykorzystywanym w trakcie rozmowy o niej. Wychowany przez inżyniera, w rodzinie, której portretami można by wywiesić wszystkie korytarze uczelni technicznej, on sam jako humanista stawał się rodzinną aberracją, powodem do płaczu albo śmiechu, w zależności jak chciało się na to spojrzeć. Kiedy więc z kobiecych ust wypadają kolejne słowa takie jak utrata energii, czy jej czystość, kiwa tylko rozumnie głową, zapisując niektóre infromacje skrótowo w swoim notesie. Przez chwilę czuje się, jakby znowu miał szesnaście lat i siedział na jednym z rodzinnych, niedzielnych obiadów, kiedy to rodzina ze strony ojca potrafiła godzinami kłócić się nad lepszymi rozwiązaniami różnych technicznych problemów. Ta myśl wprowadza go w stan lekkiej melancholii, przed oczami widzi twarz ojca, który w końcu mu wybaczył, ale czy na pewno? Przy każdym spotkaniu w osobie Franka Hamiltona wyczuwał swego rodzaju dystans.
Na ziemie wraca, kiedy Alyssa na chwilę milknie świadoma tego, że chyba za bardzo zapędziła się w swojej historii. Ben tylko uśmiecha się do niej pociesznie. Jakby jego szaroniebieskie oczy same chciały powiedzieć, żeby nie przerywała bo jest to bardzo ciekawy temat i równie istotny w życiu miasta.
Kiedy dziewczyna kwituje, że w sumie to nie to było powodem uch spotkania, lekko się śmieje.
- Mówiłaś z takim zapałem, że nie śmiałbym ci przerywać. Jednak to prawda mieliśmy rozmawiać o emancypacji. Walczycie o prawo do głosowania, równe płace i możliwość wykonywania tych samych prac co mężczyźni. Czy mogłabyś mnie wprowadzić w ten świat, co nieco już wiem, ale nie chciałbym niczego przeoczyć, zbagatelizować czegoś co jest istotnym elementem tej ideologii? – Śmieszyły go sufrażystki bo Benjamin Hamilton, był świadomy, że kobiety są wstanie to wszystko osiągnąć bez wszczynania wojny na tle światopoglądowym, od setek lat wszakże potrafiły tak manipulować płcią brzydszą, że ta nawet nie była tego świadoma i myślała, że to ona sama na to wpadła. Przekonał się o tym młody Redaktor Naczelny w momencie, w którym uciekł z domu, a matka tak wszystkim kierowała ze swojego salony, że nie dość że jego gazeta nie upadła to jeszcze stała się najbardziej poczytnym czasopismem w Polis.
Alyssa L. Foster
Alyssa L. Foster
Świeża krew

Benjamin x Alyssa Empty Re: Benjamin x Alyssa

Sro Lut 14, 2018 10:17 pm
Stłumiła westchnięcie, które urosło jej w piersi i po prostu powoli wypuściła powietrze nosem. Choć Hamilton nie dał jej wyraźnego powodu, by go o to posądzać, wydawało się, że traktuje ją niepoważnie i lekceważąco. No, może nie per se, ale dużą część jej życia i tożsamości, która była dla niej niezwykle istotna, wręcz kluczowa. Nie potrafiłaby wskazać konkretnego zachowania, które zdradziło mężczyznę, ale czuła się przy nim trochę jak przy wszystkich kolegach po fachu, którzy uśmiechali się dobrotliwie i kiwali głowami, gdy mówiła, choć wcale nie słuchali tego, co miała do powiedzenia. Mogła mieć tylko nadzieję, że przez ignorancję Benjamina da radę się przebić, bo większość osób, z którymi miała styczność w swojej pracy, było już straconymi przypadkami i nawet nie chcieli wiedzieć więcej na temat wyzwolenia kobiet.
- Niestety chyba nie jesteśmy jeszcze wystarczająco zorganizowane, żeby mieć jakąś skonkretyzowaną strukturę - odrzekła Alyssa powoli, dokładnie ważąc słowa. - Nie mamy przywódcy - jesteśmy tylko grupą równych sobie kobiet z różnych warstw społecznych, które chcą coś zmienić. Które chcą odzyskać władzę nad swoim życiem. De iure mamy zagwarantowaną możliwość decydowania o sobie, ale z obecnym kształtem społeczeństwa i brakiem podstawowych praw człowieka oraz aparatu egzekwowania tegoż rozporządzenia, zapis jest de facto martwy. Niewiele znaczy. Mężczyźni wciąż mają pozycję siły względem kobiet, finansową chociażby, co pozwala im wywrzeć na nie nacisk, wymusić posłuszeństwo.
Nie była pewna, czy redaktor rozumiał, czy do niego to docierało, ani nawet czy nadążał z zapisywaniem. Ona też nie widziała problemów z patriarchatem, dopóki nie chciała od życia czegoś innego, czegoś, co było teoretycznie poza jej zasięgiem. Musiała starać się kilka razy bardziej od wszystkich mężczyzn wokół, by dane jej było uzyskać wykształcenie wyższe, by dostać pracę w największym ośrodku naukowym Polis i wiedziała, że niezależnie od tego, jak genialna i biegła w swojej dziedzinie była, nigdy by tego nie osiągnęła, gdyby nie potężne zaplecze finansowe rodziny Fosterów. I z nim było niezwykle trudno, na każdym kroku spotykała się z protekcjonalnym albo nawet wrogim traktowaniem, niewybrednymi żartami, a nawet niechcianym dotykiem. Aż wzdrygnęła się na samą myśl. Świadomość, że wiele kobiet, które nie miały tego, co ona, żyło jeszcze gorzej, niemalże doprowadzała ją do łez. Niewiele spraw tak mocno i dogłębnie ją poruszało, przemawiając do niezachwianych zwykle uczuć. Może dlatego, że zdawała sobie sprawę, ile potencjału się marnowało. Ile przypuszczalnie wielkich umysłów zmuszanych było do przyziemnych spraw i posłuszeństwa. Szczerze łamało jej to serce.
Choć bardzo tego nie chciała, emocje wyraźnie malowały się na twarzy Alyssy, brzmiały w jej tonie i szybko, żarliwie wypowiadanych słowach, które płynęły z jej ust równie prędko, co pasjonujący wywód na temat silników. Była daleka od płaczu, a żal dominowany był przez złość. Była zła, że świat został tak zorganizowany i przepełniała ją potrzeba zmienienia go, naprawienia wszystkiego, co złe, albo przynajmniej popchnięcia go w odpowiednim kierunku.
- To nie ideologia, to ruch - zdementowała kobieta, starając się nieco ochłodzić ton swojej wypowiedzi, co przyszło zaskakująco łatwo. Teraz zdawał się on spokojny i pouczający, jakby miała do czynienia z niepojętnym dzieckiem, a nie rozumnym i wyedukowanym mężczyzną.
- Podstawą tego ruchu są równość i wolność - wyjaśniła, popijając stygnącą kawę. - Być może nie zauważyłeś, ale aktualnie aby kobieta do czegoś doszła, mogła za coś decydować, musi mieć pieniądze. A ponieważ do niedawna kobiety nie miały prawa do posiadania własnego majątku, jedynym rozwiązaniem było dobre zamążpójście. Z kolei zależność finansowa sprawia, że kobieta jest podporządkowana swojemu mężowi. Niektóre trafiają lepiej, większość jednak gorzej. Nawet jeśli wyszły się za wspaniałego człowieka, pieniądze deprawują i po kilku latach okazuje się, że ten wspaniały człowiek, który nigdy by jej nie skrzywdził, nadużywa wobec niej swojej władzy. A, jak wiadomo, o rozwód ciężko.
Fosterówna uśmiechnęła się kwaśno. Nie żeby miała doświadczenia w wychodzeniu za mąż, ale na każdym kroku przypominano jej, że bez męża to ani rusz, że jak będzie taka, to nikt nigdy jej nie zechce i że już niedługo zostanie starą panną. Co i tak było lepsze niż bycie przywiązanym do potwora, który się dzień w dzień nad tobą znęcał, ale gdyby nie urodziła się w bogatej, wpływowej rodzinie, taki los mógł ją czekać. Nie zamierzała się na to godzić.
Benjamin Hamilton
Benjamin Hamilton
Świeża krew

Benjamin x Alyssa Empty Re: Benjamin x Alyssa

Sob Lut 17, 2018 12:50 am
Pióro w dłoni mężczyzny, najszybciej jak potrafi zapisuje kolejne wypowiadane przez kobietę słowa. Wszystko skrótowo, hasłami, które tylko w pokręconym mózgu Hamiltona, ułożyć się później w logiczny ciąg przyczynowo skutkowy. W czasie, kiedy kolejne zbiory liter wysychają na żółtym papierze, na twarzy redaktora wisi enigmatyczny uśmieszek, nie zdradzający żadnych myśli, przedstawiający obraz jak najbardziej bezstronnego dziennikarza, który jest tylko posłańcem, starającym się w jak najbardziej rzetelny sposób przekazać, żądane od niego informację.
Ludzie chcieli widzieć kim one są, czego chcą, o co walczą i dlaczego to robią. Kobiety pragnęły usłyszeć, że w swym cierpieniu nie są osamotnione, że  ktoś myśli tak samo, że mają wsparcie przeciwko „wrogowi”. Druga strona, chciała natomiast dowiedzieć się o co tak w zasadzie chodzi, co się stało, czym był dziwny wirus trawiący ich siostry, żony, matki i dlaczego to na nich, często niewinnych, spadał sąd boży, za tych, którzy sądzili, że miejsce kobiety jest tylko w domu. Po obu stronach jednostki  walczące były wyjątkami, pojedynczymi przypadkami, żądającymi prawa głosu za tysiące, myślącymi, że najlepiej wiedzą, co jest dla wszystkich dobre. Czy jednak tak było naprawdę? Słuchając obu stron, z każdą chwilą zaczynał wątpić. Jednak nie w jego interesie było to oceniać, on chciał tylko pokazać prawdę, mimo świadomości, że po ukazaniu się artykułu, nikt nie będzie zadowolony.
- Rozumiem. Nie uważacie jednak, że z usystematyzowaną hierarchią łatwiej byłoby wam rozmawiać z władzami, a przynajmniej z demokratycznie wybraną liderką? - Pyta przerywając na chwilę, niby w oczekiwaniu na odpowiedź, a tak naprawdę by dłoń mogła na chwilę odpocząć. Podnosi wzrok znad zapisanej wypowiedzi i przygląda się kobiecie, w której oczach malują się emocję, zdająca się mieć ochotę wyjść naprzeciw barykadom i walczyć o to w co wierzy. Przyglądając się jej takiej pełnej zapału, a do ust cisną mu się kolejne słowa, pytanie o to, jak wyobraża sobie egzekwowanie prawa, które jej zdaniem jest nie przestrzegane, bo jeżeli jedynym problemem są pieniądze, to dlaczego nie mają zamiaru zacząć pracować i móc w ten sposób uniezależnić się od swoich mężów.
Słuchając tego Benjamin ma wrażenie, ze sufrażystki, chcą to wszystko dostać za darmo. A przecież  nie ma za darmo, na wszystko trzeba pracować. Jedynym problemem, jaki jest wstanie dostrzec Hamilton, to ograniczenie pracodawców, nie chcących zatrudniać kobiety, wręcz uważających je za pracowników drugiej generacji. Co jednak sobie wyobrażają, jak ma być napisane prawo? Ma nakazywać ich zatrudnianie? Czy nie będzie to wpływać prawo do wolności tego ograniczonego pracodawcy? Życie nie było takie zerojedynkowe, jak to się wszystkim mogło wydawać, Benjamin zdawał sobie o tym sprawę aż za dobrze.
- Jak według was powinno być egzekwowane to martwe prawo? Co władze powinny robić? – Kolejne pytanie. Ben znowu oczekuje na odpowiedź, którą będzie mógł zapisać. Przyglądając się Starej Pannie Foster – Hamilton zastanawia się czy jest ona świadoma, że nie mówi tylko za siebie, że od jej słów zależy to co każdy szary Smith tego miasta, będzie myślał o nich, o ich ruchu, odpowiedzialność była duża.
Kiedy go poprawia, wykreśla stojące wyżej w tekście słowo ideologia, a pisze nad nim „ruch”. Na jedną sekundę marszczy brwi, to nie jest dobry wybór. Trafny, ale nie dobry.  On kojarzy się ludziom z pospolitym ruszeniem, ze zmianami, a tego nie lubią. Myślą, że dobrze jest tak jak jest, a jeżeli coś zaczyna iść do przodu, to prędzej czy później, zawsze wyjdą z tego jakieś kłopoty. Kiedy wróci do gabinetu będzie musiał popracować nad lepszym wyrazem, na pewno jest gdzieś jakieś bardziej neutralne.
Zatrzymuje się na chwilę przy kolejnej wypowiedzi kobiety. Czy według wcześniejszego monologu nie wychodziło, że biedne kobiety po mimo prawa, nie mogą nic, nie mają pieniędzy i wszystko co jest ich jest też tego okropnego mężczyzny, a nagle okazuje się, że jednak mogą coś mieć, tylko potrzebują pieniędzy, jak wszyscy na tym parszywym świecie.
- Nie uważasz, że mocno generalizujesz płeć męską? Mojemu ojcu daleko do ideału, ale nigdy matki nie uderzył, tak samo wujowie czy kuzyni. Nie w każdą miłość wierzę, jednak w większości znanych mi przypadków, małżonkowie są partnerami, a przynajmniej dwiema niezależnymi ośrodkami, których drogi się przecinają. Przykłady, które pani przytacza wydają się być więc strasznie w negatywny sposób wyidealizowane, po za tym nikt ich nie zmuszał do zamążpójścia, a przynajmniej od ostatnich kilku lat, nikt nie ma do tego prawa, jest to przejaw wolnej woli i chęci obojga. – Podnosi na nią spojrzenie i przez kilka chwil wpatruje się w jej oczy. W tym momencie Benjamin Hamilton czuje się jak adwokat diabła, a jednak ten demon ma jeszcze obok siebie anielskie skrzydła.
Alyssa L. Foster
Alyssa L. Foster
Świeża krew

Benjamin x Alyssa Empty Re: Benjamin x Alyssa

Nie Lut 18, 2018 7:58 pm
Nie rozumiała, dlaczego ktoś odmawiał im praw, dlaczego z wrogością patrzono na nie, gdy parały się niepopularnymi zwykle wśród kobiet zajęciami i dlaczego w ogóle cechy charakteru, rodzaje ubrań, a także aktywności dzieliły się na "kobiece" i "męskie". Wiedziała jednak, że było to krzywdzące, wbrew pozorom nie tylko dla kobiet, ale również mężczyzn. A że nienawidziła bezczynności i chciała zmieniać świat, wzięła się również za emancypację.
- Owszem - przyznała krótko Alyss, kiwnąwszy lekko głową. - Byłoby łatwiej. Ale po pierwsze jest nas wciąż niezbyt wiele - na razie staramy się szerzyć wiedzę, uświadamiać. Po drugie nie chcemy wyglądać jak organizacja, albo ugrupowanie polityczne. Jesteśmy dostępne i otwarte dla każdego. Dla kobiet i mężczyzn ze wszystkich klas społecznych i kręgów. Kiedy zajdzie taka potrzeba, liderka z pewnością zostanie wyłoniona.
Najpewniej zaś naturalnie ktoś się wybije, gdy będą zmuszone podjąć bardziej zdecydowane działania. Foster głęboko w to wierzyła. Ostatecznie najlepsi przywódcy nie byli wybierani demokratycznie, a wychodzili ludziom naprzeciw w potrzebie. Fakt, że metoda ta działała tylko, gdy ugrupowanie do większości działań nie potrzebowało ściśle określonej struktury i lidera, a tak było właśnie w przypadku sufrażystek.
Oczywiście, że chciały dostać wszystko za darmo - dlaczego miałyby płacić za prawo? Rozumiały jednak, wbrew temu, co sądził Hamilton, że wiązało się to z wieloma wyrzeczeniami i ogromem nakładu pracy, z pełną świadomością się na to zgadzały i były w stanie poświęcić naprawdę wiele, by w końcu osiągnąć równość, a przynajmniej wykonać w jej stronę kolejny krok.
- Przede wszystkim zająć się przyczynami tego, że kobiety wciąż mają pod górkę - rzekła dziewczyna. - Co z tego, że formalnie możemy decydować za siebie, skoro kulturowo odbiera się nam tę możliwość? Przede wszystkim prawo powinno zająć się przemocą domową i nękaniem oraz nadużywaniem pozycji w pracy. Rozwody powinny być łatwo dostępne - jeśli nie w kościele, to powinna być możliwość zawarcia ślubu nie przed bogiem, a w prawie i przed państwem. Słowem: cywilnego. Kolejną sprawą jest edukacja - podstawowe szkolnictwo powinno być darmowe i obowiązkowe dla wszystkich dzieci, niezależnie od płci. W tym momencie edukacja jest wolą rodziców, a w większości przypadków dziewczynek uczy się jak być dobrą panią domu, a nie jak działają społeczeństwo i świat, albo matematyki i nauk przyrodniczych - wyjaśniła. Choć świadomość ludzi była coraz większa, a dziewczynki w końcu mogły się uczyć, nadal rodzice wybierali to, co miały zgłębiać i wciąż gdzieś podświadomie myśleli, że najlepszy status osiągną przez dobre zamążpójście. Myślenie to, choć nie mijało się z prawdą, bo małżeństwo było najkrótszą i najłatwiejszą drogą do bogactwa, nie było dobre. Dziewczynki w ten sposób uczyły się uległości, przez co nie były skłonne bronić własnego zdania, jeśli jakieś miały oraz tego, że myślenie nie popłacało - najlepiej było przytakiwać, być miłym i ładnie wyglądać. Nawet jeśli nauka i praca były drogą trudniejszą, kształtowały charakter i pozwalały świadomie o sobie decydować. W tym momencie kobiety miały do tego prawo, ale zupełnie nie wiedziały, jak z niego korzystać.
- To nie tak, że problem ten da się łatwo rozwiązać. Prawa kobiet ściśle łączą się z prawami człowieka i prawami pracownika, bo ostatecznie kobiety należą do obu tych grup. Dlatego "praw kobiet" nie należy postrzegać jako czegoś, co sprawi, że to mężczyźni staną się grupą dyskryminowaną, a jako coś, co zapewni mężczyznom i kobietom równy start i równe szanse pod względem prawnym - ciągnęła wynalazczyni, wciąż tym samym tonem, choć męczyła ją ignorancja Bena, jego wyraźni brak empatii i zrozumienia problemu. Był humanistą, z łatwością powinien wczuć się w poddańczą przez wieki grupę społeczną, która domagała się rewolucyjnych zmian. Takich, których nie dało się przeprowadzić w ramach jednego pokolenia, które być może jeszcze przez wiele pokoleń nie będą faktycznie działać, ale takich, które były potrzebne. Gdzieś trzeba było zacząć.
- A ty nie uważasz, że żyjesz zamknięty w bańce i nie zdajesz sobie sprawy z problemów kobiet, zwłaszcza tych z niższych warstw społecznych? - odpowiedziała pytaniem na pytanie, marszcząc brwi, wyraźnie tym rozeźlona. - Nie wiesz, co mogło dziać się za zamkniętymi drzwiami. Zdajesz sobie z tego sprawę, że kobiety wymieniają się poradami, jak najlepiej zamaskować makijażem sińce na twarzy? - zapytała. Na samą myśl targnęła nią okropna złość. Dlaczego rozmowa o czymś takim była w ogóle normalna? Rozumiała, że przemoc może działać w obie strony, dlatego na możliwości rozwodu skorzystaliby i kobiety, i mężczyźni, ale była pewna, że panowie nie dzielili się wskazówkami, jak w kilkanaście minut zmniejszyć opuchliznę na podbitym oku, ani nie pocieszali się słowami "przynajmniej nie tłucze cię po twarzy".
- Nie chcę insynuować, że na pewno coś takiego działo się w twojej rodzinie. Mój ojciec także jest wspaniałym człowiekiem, dzięki niemu odebrałam odpowiednią edukację, przez co jestem tym, kim jestem i mogę wykorzystywać swój potencjał - dodała kobieta, już znacznie łagodniej, zapanowawszy nad swoimi emocjami. - Poza tym spotykają się nie tylko z przemocą fizyczną, ale również na przykład przymusem ekonomicznym. Właśnie - nie są zmuszane do małżeństwa dopiero od kilku lat, co jest niezwykle krótkim okresem, bo większość dorosłych kobiet już ma męża. Przynajmniej nie są zmuszane wprost, bo kiedyś tylko zamężnym kobietom przysługiwały prawa. Ale wciąż jest im łatwiej i dopóki tak będzie, małżeństwo będzie dla nich ważniejsze niż rozwój osobisty czy edukacja i wybiorą dla ich córek tę samą drogę. To, że akurat pana ojciec pozwala żonie korzystać ze swojego majątku, albo nawet ona sama ma własne środki, nie oznacza, że to jest normalna sytuacja.
Ludzie z wyższych sfer byli z reguły oświeceni, bardziej liberalni i kulturalni. Oczywiście, byli degeneraci oraz tacy, którzy świetnie ukrywali swój paskudny charakter pod maską łagodności, ale w ogólności raczej traktowali kobiety i mężczyzn podobnie, gdyż rodzice zwykle dbali o dobrą edukację dziecka niezależnie od jego płci.
- Dopóki małżeństwo będzie łatwiejsze i bardziej opłacalne kobietom ze względów ekonomicznych i kulturowych, dopóty będą je przedkładały nad pracę i to samo wybiorą dla własnych córek. Dopóki ich głównym zawodem będzie bycie dobrą żoną, dopóty będzie utrwalała się opinia, że są poddańcze, że to ich cecha i naturalna pozycja - wyjaśniła, mając nadzieję, że Benjamin wreszcie zrozumie, o co tu tak naprawdę się rozchodziło. - Bo po co pracować, jeśli nie dostanie się tych samych pieniędzy co mężczyzna za identyczną pracę? Po co pracować, jeśli środowiska pracy są silnie zmaskulinizowane i trzeba liczyć się z poniżaniem, dyskryminacją albo molestowaniem?
Problemem - jak zwykle - były pieniądze i edukacja. Jeśli kobietom nie zacznie się opłacać pracować tak, jak mężczyznom się opłaca, to wciąż będą wolały posłać swoje córki dobrze za mąż, niezależnie od tego, czy mężczyzna ten to dobry człowiek. Jeśli zaś dziewczynkom odmawiać się będzie edukacji, nie będą w stanie dokonywać wyborów same za siebie, a ich horyzonty pozostaną wąskie. Według niej rozwiązaniem były właśnie powszechna i obowiązkowa edukacja oraz równe zarobki w obrębie danego stanowiska gwarantowane przez prawo, przynajmniej w chwili zatrudnienia oraz zapewnianie premii i podwyżek dla bardziej efektywnych pracowników, by ich trud był wynagradzany odpowiednio do ich kwalifikacji i wydajności. Dla przykładu - nie widziała sensu w zapewnianiu tego samego wynagrodzenia dwóm górnikom, z których jeden wydobywał średnio kilkadziesiąt kilogramów węgla, a drugi jedną trzecią więcej, niezależnie od tego, czy byli tej samej płci, czy też nie. Najchętniej byłaby za tym, by kobiety musiały pracować, jak mężczyźni, aby przebywać w Polis, ale odbieranie ludziom praw nigdy nie było łatwe.
Benjamin Hamilton
Benjamin Hamilton
Świeża krew

Benjamin x Alyssa Empty Benjamin x Alyssa

Sro Lut 28, 2018 2:12 pm
Jakiś czas temu Benjamin przeprowadzał wywiad z szalonym człowiekiem. mówiącym, że w zależności od wykonywanej czynności i naszego w niej zaangażowania, czas może płynąć z różną szybkością. Słuchając i zapisując jego słowa, w środku Hamilton, nie traktował go poważnie, był dla niego kolejnym fizykiem, który w swoich koncepcjach posunął się o krok za daleko, który zgubił gdzieś swoją piątą klepkę i po omacku starał się ją znowu odnaleźć. Siedząc jednak teraz w herbaciarni, z tak miłym i bystrym rozmówcą, redaktor jest zmuszony zdjąć czapkę, a raczej kapelusz z głowy i przyznać, tamtemu rację. W pewnym momencie, gdzieś pomiędzy potokiem słów, szare oczy Benjamina padają, na stary nakręcany zegarek na jego dłoni. Zdzwiony układem cienkich wskazówek, spogląda nań jeszcze raz, nie chcąc uwierzyć, jakim cudem tyle czasu już minęło, a przecież miał wrażenie, że dopiero co usiadł, zamówił kawę i zaczął zapisywać. Idea szerzona przez siedzącą naprzeciwko kobietę zdawała się być ważna i mówiła o realnym problemie, nie miał znaczenia fakt, że dla niego samego wydawało się to być trochę naciągane i przerysowane, jak długo istnieli ludzie, dla których to miało sens i byli wstanie o to walczyć, choćby potokiem słów, była to rzecz ważna i warta uwagi.
Ze smutkiem wymalowanej na przystojnej twarzy Hamilton przerywa wypowiedź kobiety, przepraszającym tonem, mówi, że mimo iż temat zafascynował go bez reszty, jest zmuszony już odejść, gdyż umówiony jest po drugiej stronie miasta z wydawcą na ważną rozmowę biznesową. Dwa razy potwierdza, że artykuł dotyczący równouprawnienia, powinien pojawić się w Cumulonimbusie w okolicach przyszłego czwartku i oczywiście, jeden z pierwszym egzemplarzy, od razu zostanie wysłany pod jej drzwi.
Kłania się jeszcze raz na do widzenia, ściska wyciągniętą w jego stronę dłoń, płaci kelnerowi, po czym opatulony niczym chodzący bałwan opuszcza kawiarnię, kierując się w tylko sobie znanym kierunku.

nmm
Sponsored content

Benjamin x Alyssa Empty Re: Benjamin x Alyssa

Powrót do góry
Pozwolenia na tym forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach