Go down
Stanley Hamilton
Stanley Hamilton
Nowicjusz

Stanley i Geraldine Empty Stanley i Geraldine

Pon Kwi 09, 2018 11:17 pm
Lecznica dla zwierząt

Dlaczego Stanley zdecydował się udać do lecznicy skoro nie miał żadnego zwierzaka? Jak zwykle najpierw ustalił sobie cel, a potem zaczął pozyskiwać środki do jego realizacji. Celem była kolejna książka. Do realizacji tego celu potrzebował jednak wiedzy której nie posiadał, okazuje się że nawet pisanie książek wymaga szerokiej wiedzy...
Potrzebował kogoś kto zna się na zwierzętach, a reszta była zwykłą matematyką. Najpierw zawęził zbiór do weterynarzy, biologów i innych tego typu ludzi. Następnie wyeliminował wszystkich mężczyzn. Dlaczego? Kobiety są zwykle rozsądniejsze od mężczyzn, no może z wyjątkiem spraw sercowych, w tych kwestiach są zdecydowanie mniej rozsądne, łagodnie mówiąc. Do tego są bardziej skore do bezinteresownej pomocy, co zapewne wynika z ich instynktu macierzyńskiego.
Następnie zostawił w zbiorze tylko praktyków takich jak weterynarze, uznając że skoro sam jest teoretykiem przyda się ktoś z wiedzą praktyczną. Została raptem garstka potencjalnych kandydatek z czego wybrał Geraldine.
Dlaczego? Uznał, że z kimś w podobnym wieku najłatwiej będzie się dogadać.
W ten oto sposób trafił przed drzwi lecznicy.
-Witam - zaczął od progu kłaniając się - nie mówię dzień dobry, bo uznaje to za nierozsądne, wszak ktoś może mieć bardzo zły dzień. Informowanie go więc, że samemu ma się dobry byłoby nietaktowne, a nawet złośliwe. Z kolei przekonywanie kogoś, że dzień jest ogólnie rzecz biorąc dobry dla wszystkich byłoby nie tylko głupie, ale także narzucało tej osobie mój punkt widzenia, czego robić w żadnym wypadku nie chce.
Uśmiechnął się po czym ciągnął dalej.
-Jestem Stanley Hamilton i proponuję od razu przejść na ty. Będzie to nie tylko prostsze, ale także przyszłościowe. Jestem przekonany, że kiedyś nikt nie będzie się zwracał do drugiej osoby per Pan. Język dąży do uproszczenia. Przynajmniej język codzienny, bo język naukowy wręcz przeciwnie im więcej wynajdziemy tym bardziej będzie skomplikowany, tak że kiedyś nawet wykształceni ludzie nie będą wstanie pojąć jak działają najnowsze konstrukcje. Więcej, z racji stopnia skomplikowania urządzeń język opisujący ich działanie będzie tak samo skomplikowany uniemożliwiając wytłumaczenie ludziom jak dana rzecz działa. Wyjątek będzie stanowiła jedynie garstka specjalistów.
Potarł palcami nos i przeszedł do rzeczy.
-Oczywiście jako osoba inteligentna domyślasz się po co tu przyszedłem.
Geraldine McDonald
Geraldine McDonald
Śnieżynka

Stanley i Geraldine Empty Re: Stanley i Geraldine

Pon Kwi 09, 2018 11:43 pm
Geraldine jak co dzień spędzała czas w swoim gabinecie. Dzisiaj zaczęła pracę dosyć późno jak na poukładaną pannę McDonald. Spowodowane było to wydarzeniami dnia poprzedniego, kiedy to spędziła czas w wyjątkowo nietypowy dla siebie sposób. Zazwyczaj raczej należała do osób, które nie mają problemów z ogładą, wczoraj jednak dziwnym trafem odpłynęła. Została przyprowadzona do własnego gabinetu spięta kajdankami z policjantem, któremu wcześniej udało jej się wyjątkowo nadepnąć na odcisk. Mimo wszystko miło wspominała poprzedni wieczór. 
Wyglądała na nieco zmęczoną, siedziała przy jednym ze stołów i uzupełniała jakieś papiery. Ubrana była jak zawsze, w nieco za dużą koszulę i spodnie, co było nie do końca typowe dla dzisiejszych kobiet, stało się o nawet jej cechą rozpoznawalną, z czego nawet była dumna.
Podniosła wzrok znad kartki, kiedy drzwi się otworzyły, dostrzegła całkiem przyjemnego dla oka mężczyznę, którego skądś znała, nie mogła sobie jednak przypomnieć skąd. 
- Yyy, witam. - Odparła słuchając wywodu gościa. W sumie to co mówił miało sens, jednak chyba nikt nigdy nie skupiał się na znaczeniu tych słów, po prostu wydawało się być one przyjęte jako najprostsze powitanie. Uśmiechnęła się nawet słysząc rozważanie. Nie spodziewała się jednak takiego słowotoku.
- Nie ma sprawy, miło mi poznać. Jestem Geraldine. - W sumie to nie do końca wiedziała, co sprowadza do niej przybysza, wszak nie dostrzegła z nim towarzystwa żadnego zwierzęcia.
- To trochę bez sensu, moim zdaniem nauka powinna być dostępna dla wszystkich, w jakim celu bowiem tworzyć rzeczy, z których nie wszyscy będą mogli korzystać, czy nie lepiej spowodować, aby był dostępne dla ogółu? - Geraldine była zdania, że wiedza powinna być dostępna dla każdego, dzięki czemu całe społeczeństwo byłoby wykształcone, i mogłoby się szybciej rozwijać.
- No nie wiem, masz jakiś problem? - Albo nie była na tyle bystra, albo jej umysł wolniej pracował przez alkohol, który wieczór wcześniej w siebie wlała, spoglądała na towarzysza rozmowy z zainteresowaniem.
Stanley Hamilton
Stanley Hamilton
Nowicjusz

Stanley i Geraldine Empty Re: Stanley i Geraldine

Wto Kwi 10, 2018 12:09 am
-Dostęp do najnowszych technologi pewnie będą mieli wszyscy. Oczywiście o ile będą mieli dość pieniędzy. Natomiast wątpię by pojęli jak dana rzecz działa. Zresztą to dzieje się już dziś. Czy wiesz jak działa każda maszyna górnicza? - sam wątpił by był wstanie dokładnie pojąć działanie KAŻDEJ maszyny, przynajmniej nie bez prób i błędów, a ona leczyła zwierzęta i zapewne nie znała się na takim sprzęcie.
-Można ująć to także w ten sposób, tak potrzebuje pomocy. Jak dobrze znasz się na zwierzętach? Zwłaszcza tych które żyją w wodzie? Jak myślisz ile wodnych zwierząt już znamy, a ile jeszcze nie poznaliśmy? Tak w miarę szczegółowo bym prosił. Ile odkryliśmy? 90% a może 10%? - był ciekaw co dziewczyna odpowie.
Dopiero teraz przyjrzał się jej uważniej. Pewnie uznałby, że jest całkiem ładna, gdyby nie to, że wyglądała na jakąś "wczorajszą". Sam lubił się czasem napić, ale nie tyle żeby być niesprawnym następnego dnia. Zaczął się zastanawiać, czy aby na pewno dobrze wybrał...
Geraldine McDonald
Geraldine McDonald
Śnieżynka

Stanley i Geraldine Empty Re: Stanley i Geraldine

Wto Kwi 10, 2018 12:32 am
- Chodziło mi bardziej o rzeczy ogólne, nie jakiś specjalistyczny sprzęt. Czy ja wyglądam jakby mnie interesowały maszyny górnicze?  - Raczej nie specjalnie. Ger miała wrażenie, że przybysz jest trochę zarozumiały. Jakby chciał udowodnić, że ostatnie słowo zawsze należy do niego. Okaże się w trakcie rozmowy, czy jej przewidywania się sprawdzą. Siedziała nadal tak jak wcześniej przy stole, w sumie zaczynała ją bawić ta krótka pogawędka.
- To zależy, wydaje mi się, iż całkiem nieźle, inaczej chyba nie robiłabym tego, co robię, nie sądzisz? - Czyżby kolejny dzień z rzędu, kiedy ktoś negował jej wiedzę zawodową. Geraldine chyba przestanie narzekać na nudę, bo ostatnio przyciągała dziwne sytuacje.
- Nie jestem specjalistą od wodnych zwierząt, nie jest mi dane raczej z nimi pracować, raczej zajmuję się hodowlanymi, chociaż jakąś tam wiedzę posiadam. Myślę, że poznaliśmy może z trzydzieści procent, a nawet i mniej. Nie wiadomo, co kryją w sobie głębiny. - W sumie był to całkiem interesujący temat do dyskusji.
Stanley Hamilton
Stanley Hamilton
Nowicjusz

Stanley i Geraldine Empty Re: Stanley i Geraldine

Wto Kwi 10, 2018 1:02 am
-Właśnie o to chodzi! Dzisiaj maszyny górnicze wydają się skomplikowane, ale jeśli stopień skomplikowania wszystkich rzeczy będzie rósł, a będzie bez wątpienia i do tego moim zdaniem coraz szybciej to rzeczy codziennego użytku będą też coraz bardziej skomplikowane. Kto wie, może przyjdą takie czasy, że szczoteczka do zębów będzie bardziej skomplikowana niż obecne maszyny górnicze! Choć ja pewnie tego nie dożyję, to jestem przekonany, że przyszłość można przewidzieć. Na dobrą sprawę tym zajmuje się fizyka. Jeśli rzucę jakimś przedmiotem, to w momencie kiedy wykonam zamach można obliczyć trajektorię lotu tego przedmiotu, gdzie i z jaką siła uderzy, jak się po uderzeniu zachowa. To wszystko jeszcze zanim przedmiot opuści moją rękę. To jest właśnie przewidywanie przyszłości. Jeśli się ma dane wyjściowe wszystko można obliczyć. Trzeba mieć tylko odpowiednie dane i dobry wzór. Im lepsze dane i wzór tym dokładniej można wszystko policzyć.
Zrobił krótką przerwę obserwując czy dziewczyna nadąża, czy też już się pogubiła.
-Zwierzę to zwierzę - skwitował odpowiedź Geraldine - Teoretycznie znasz się na wszystkich, praktycznie na hodowlanych, resztę można obliczyć. Potrzeba tylko dobrych danych i odpowiedniego wzoru. - Był zadowolony z podanej liczby 70% albo więcej nieznanego było w zupełności wystarczające.
-Właśnie w tym potrzebuje twojej pomocy. Znane zwierzęta mógłbym sobie znaleźć w jakichś książkach, ale mi nie o to chodzi. Chodzi mi o zwierzęta nieznane. O to jak mogłyby wyglądać, zachowywać się itd. Mam nadzieję, że wspólnie "obliczmy" te niewiadome. Oczywiście nasze obliczenia nie będą dokładne, ba będą to właściwie tylko szacunki. Chodzi mi jednak o to by były jak najdokładniejsze.
Geraldine McDonald
Geraldine McDonald
Śnieżynka

Stanley i Geraldine Empty Re: Stanley i Geraldine

Wto Kwi 10, 2018 7:59 am
- W sumie pewnie dlatego nie zajmuję się fizyką, to chyba trochę za dużo. - Geraldine jakoś niespecjalnie skupiała się na przyszłości, bardziej interesowała ją teraźniejszość. Zresztą nawet głupie przewidywanie konsekwencji podjętych przez nią decyzji czasem ją przerastało, a co dopiero gdybanie o tym jak kiedyś będzie wyglądał świat. Zdecydowanie nie dla niej. 
- A jeszcze ta matematyka. - Nie była to jakoś specjalnie lubiana przez nią dziedzina nauki, także nie do końca rozumiała, po co właściwie Stanley się tutaj pojawił.
- Nie wydaje mi się, że zwierzęta podlegają jakimkolwiek wzorom, ich różnorodność jest taka niesamowita, że zdecydowanie wychodzą poza ramy. Mam wrażenie, że traktujesz świat wokół Ciebie jak jakieś zadanie, które trzeba rozwiązać, a tak nie jest. - Westchnęła dosyć głośno, widać było, że zdecydowanie rozumują w bardzo różne sposoby.
- Wiadomo, że zwierzęta, które żyją w jakichś specyficznych warunkach powinny wykazywać rożne przystosowania pozwalające im na życie właśnie w taki sposób, nad tym można pomyśleć. - Organizmy żywe adaptowały się przecież w rozmaitych miejscach, także ich różnorodność była niesamowita jak środowiska w których żyły.
Stanley Hamilton
Stanley Hamilton
Nowicjusz

Stanley i Geraldine Empty Re: Stanley i Geraldine

Wto Kwi 10, 2018 9:09 am
Uśmiechnął się słysząc, że to dla Geraldine za dużo. Przynajmniej nie próbowała na siłę udawać, że na wszystkim się zna. Zdobyła dużego plusa. Z kolejnym stwierdzeniem jednak zdecydowanie się nie zgadzał.
-Oczywiście, że zwierzęta podlegają wzorom! Wszystko podlega! WSZYSTKO co nas otacza, tylko jeszcze nie na wszystko odkryliśmy ten wzór. Koń ma 4 nogi głowę i ogon. Coś sprawia, że KAŻDY koń taki jest. No może z wyjątkiem jakiś deformacji czy chorób, które są wyjątkiem, takim błędem we wzorze. Zwierzęta są może i różnorodne, tak jak liczby, mamy ich przecież nieskończenie wiele, ale wszystkie je można pogrupować na zasadzie podobieństwa. Podobnie jak liczby. Są zwierzęta dwu nożne i czworonożne, tak jak są liczby parzyste i nieparzyste.
Zamyślił się na chwilę.
-Tak uważam, że każde zadanie da się rozwiązać, a świat tak naprawdę jest takim zadaniem. Każde odkrycie to w istocie odnajdywanie kolejnych wzorów i niewiadomych. Jestem przekonany, że kiedyś, może za tysiąc, może za milion lat uda się odkryć wzór na WSZYSTKO. Ja niczego takiego nie odkryję, ale jeśli zainspiruje innych by odkryli choć fragment wzoru na wszystko, to będę szczęśliwy.
Postanowił wreszcie przerwać tą dyskusje i przejść do sedna.
-Zacznijmy więc może od czegoś prostego. Jak się nazywa największe morskie zwierze, jakie jest duże, czym się żywi itd.?
Pytając wyjmował notatnik i gotów był do poczynienia pierwszych notatek.
Geraldine McDonald
Geraldine McDonald
Śnieżynka

Stanley i Geraldine Empty Re: Stanley i Geraldine

Wto Kwi 10, 2018 5:56 pm
Geraldine nigdy nie udawała. Zawsze wprost mówiła, co miała na myśli, co czasami bywało dla niej niekorzystne, jednak nie przejmowała się tym jakoś specjalnie. Wolała być szczera, niż przejmować się tym, jak zostanie odebrana. 
- To najzwyklejsza genetyka, a do reszty po prostu przystosowania, które organizmy musiały sobie wykształcić na drodze ewolucji. Powiedzmy, że zmieniają się warunki życia i wzór już jest nic nie warty, a stworzenia dalej żyją, bo się zmieniają. - Zupełnie nie zgadzała się z tym, co mówił Stanley. Widać było, że punkt widzenia zależy od tego, w czym się dana osoba specjalizuje. Takie dyskusje mogły być dosyć ciekawe.
- Nie wydaje mi się, żeby kiedykolwiek można było odkryć wszystko, świat ma tak wiele tajemnic, że jest to zupełnie niemożliwe, kiedy rozwiążesz dotychczasowe zagadki, pojawią się następne pytania, taka reakcja łańcuchowa. - W sumie Ger powoli zaczynała się podobać ta konwersacja, bo nieco odbiegała od tych codziennych. Może gdyby była w lepszym stanie po poprzednim wieczorze myślenie szło by jej dużo prościej.
- Teraz nie mam pojęcia, co się dzieje na świecie, z książek wiem o tym, że największym morskim stworzeniem były płetwale błękitne, które osiągały długość około 33 metrów, ważą około 190 ton, a żywią się wszystkim, co woda oferuje, rybami, skorupiakami i innymi takimi. - Wyrecytowała z pamięci, kiedyś nieco czytała o morskich stworzeniach i była zawiedziona, że nie będzie jej dane tego zobaczyć.
- Mogłeś mnie uprzedzić, że powinnam się przygotować, nie chcę przypadkiem podać ci jakichś sprzecznych informacji. - Odparła, gdy zobaczyła, że tamten wyjął notatnik.
Stanley Hamilton
Stanley Hamilton
Nowicjusz

Stanley i Geraldine Empty Re: Stanley i Geraldine

Wto Kwi 10, 2018 7:58 pm
Stanley powoli uśmiechał się coraz bardziej. Wreszcie jakiś ciekawy kompan do dyskusji!
-No widzisz, nie znam się na biologii, a doszedłem do prawidłowych wniosków. Wszystko dzięki matematyce i logice. - uśmiechnął się od ucha do ucha. - a jeśli zmienią się warunki życia to wzór mimo wszystko pozostaje ten sam. Piąta noga nigdy koniowi nie wyrośnie nie ważne jak zmieniłby się warunki. Mogą się jedynie zmienić pewne dane, które podkładamy we wzorze i przez to zmienić nam wynik. Piąta noga nie wyrośnie, ale cztery które już są mogłyby zapewne ulec skróceniu lub wydłużeniu.
Dyskusja zapowiadała się coraz lepiej i Hamilton musiał się hamować, by nie okazywać przesadnej radości.
-To jest kwestia tego jakie założenia świata, a właściwie wszechświata mamy. Jeśli uznamy, że jest skończony to prędzej czy później musimy odkryć wszystko. Podobnie jak cały węgiel mogłaby wydobyć jedna osoba łyżeczką od herbaty. Zajęłoby to po prostu ogromną ilość czasu, bo złoża są gigantyczne, a łyżeczką wydobywałoby się bardzo, bardzo powoli. Niemniej skoro wydobywałoby się ciągle, a złóż by nie przybywało to prędzej czy później da się wydobyć wszystko. Podobnie ze wszechświatem. Skoro jest skończony to jego tajemnice też muszą być skończone. Jeśli będziemy je systematycznie odkrywać to w końcu odkryjemy wszystkie. Owszem obecnie jedna odpowiedź sprawia, że mamy 2 nowe pytania, ale nie we wszystkich dziedzinach tak jest. Zresztą to podobnie jak w kopalni, nie raz wydaje się że złoże jest na wykończeniu, a potem nagle odkrywa się duże zasoby. Nikt kto ma choć trochę oleju w głowie nie twierdzi jednak, że złoża są nieskończone. A co jeśli wszechświat jest nieskończony? No cóż to jeszcze nie oznacza, że rządzi nim nieograniczona liczba praw. Świat może być nieskończony, ale mimo tego wzór go opisujący może być skończony.
Zaczął notować informacje o płetwalu, gdy skończyła spytał.
-Jak myślisz, czy może być jakieś większe zwierze niż ten płetwal czy raczej jest już to wartość graniczna i żadne zwierze nie jest wstanie uzyskać większych rozmiarów? Jakie jest największe zwierze drapieżne? Czy kiedyś mogły istnieć większe?
Spojrzał Geraldine w oczy.
-Jak chcesz możesz wspomagać się książkami, nie widzę problemu. Zapewne masz na górze swoje mieszkanie, możemy tam iść. Chociaż obawiam się, że jak tam pójdę to wyjdę dopiero rano...
Przerwał zdając sobie sprawę, że to mogło zabrzmieć dwuznacznie.
-W sensie, że rozmowa tak idzie, że jakby jeszcze książki doszły to byśmy cały dzień i noc przegadali. Znaczy no nie, żeby...
Machnął ręką.
-Wróćmy lepiej do zwierzaków.
Geraldine McDonald
Geraldine McDonald
Śnieżynka

Stanley i Geraldine Empty Re: Stanley i Geraldine

Wto Kwi 10, 2018 9:22 pm
- Wiadomo, że nie można się opierać na jednej dziedzinie, bo wszystko ma na siebie wpływ. - Geraldine od zawsze interesowała przede wszystkim biologia, posiada dużą wiedzę nie tylko o zwierzętach, ale jest również botanikiem. Wynikło to samo z siebie, może trochę przez to, czym zajmowała się jej rodzina, została trochę skazana na te dziedziny, z drugiej jednak strony faktycznie stały się one jej prawdziwą pasją. 
- W sumie na przykładzie tego konia to ma jakiś sens, jednak nie przemawia do mnie wizja świata złożonego ze wzorów. - Za proste by to wszystko było, przynajmniej zdaniem panny McDonald.
- Moim zdaniem nie jesteśmy w stanie zbadać wszystkiego, jak zbadamy świat ludzie wezmą się za kosmos i ciągle będą jakieś niewiadome. Jak zabraknie węgla w kopalni, to odkryją nowe złoża, nasza planeta jest pełna niespodzianek. - Każdy miał swoje racje, w sumie nie warto negować czyjąś opinię, warto wysłuchać i być może dowiedzieć się czegoś nowego. Geraldine nie była oporna na widzę także bardzo chętnie wysłuchiwała innych poglądów.
- Z tego, co czytałam nie ma szans na nic większego, ale nie wiadomo jak to wszystko teraz wygląda, jaki wpływ to, co się działo z planetą miało na zwierzęta. - Widziała, że wszystko skrupulatnie notował, co powodowało, że chciała mówić więcej, bo widziała, że jej wiedza jest przydatna.
- Jeśli chodzi o drapieżniki, to może jakieś słonie morskie, ewentualnie dzikie koty, niedźwiedzie, one są chyba największe. - Opowiadała o tym, co było jej dane kiedyś tam przeczytać, nie wiadomo jak bardzo aktualne to były dane. W sumie dopiero teraz zauważyła, jak bardzo niekulturalna była.
- Przepraszam Cię, zachowałam się okropnie, nie zaprosiłam cię do środka i tak stoisz i piszesz. - Na jej twarzy pojawiła się nieco smutna mina, nie mogła zrozumieć jak to się stało, że zignorowała jakiekolwiek zasady kultury, czy czegoś.
- Tak się składa, że mam swoje mieszkanie na górze, możemy przedyskutować więcej przy herbacie i tak nic się dzisiaj tutaj nie dzieje. - Gerladine wstała, aby zamknąć drzwi od gabinetu, Stanley dopiero teraz mógł dostrzec, że wyglądała bardziej jak nastolatka, niż dorosła kobieta. Następnie ruszyła w stronę jednego z pomieszczeń, w którym znajdowały się schody, machnęła ręką, by ruszył za nią. Po krótkiej chwili znaleźli się na piętrze zamieszkałym przez nią, dziewczyna ruszyła do salonu, żeby pokazać mężczyźnie, gdzie może się rozgościć, sama zaś udała się do kuchni by zaparzyć wodę.
- Kawę, herbatę, coś innego? - Krzyknęła jeszcze by się upewnić.
Stanley Hamilton
Stanley Hamilton
Nowicjusz

Stanley i Geraldine Empty Re: Stanley i Geraldine

Wto Kwi 10, 2018 11:07 pm
-Bardzo wnikliwa analiza - powiedział o pierwszym stwierdzeniu Geraldine - może w pewnym momencie to zastopuje całkowicie rozwój nauki? Dojdziemy do tego, że każdy tak bardzo wyspecjalizuje się nie w swojej dziedzinie, ale jednym małym aspekcie swojej dziedziny, że nie będzie wstanie nic nowego odkryć z powodu braku szerszej perspektywy. Szersza perspektywa z kolei będzie nie możliwa z powodu ogromu posiadanej przez ludzkość wiedzy.
Dziewczyna zaczynała mu się coraz bardziej podobać
-Światem rządzą prawa fizyki. No do tego jeszcze chemii czy matematyki, to jest ze sobą bardzo powiązane. Nawet na Twoje zwierzaki działają wspomniane trzy dziedziny. Oddychanie, zamiana jedzenia w energię, to wszystko zjawiska fizyczne i chemiczny, które dzięki matematyce można wyrazić wzorami i obliczyć. Jestem przekonany, że kiedyś na każdym jedzeniu będzie plakietka informująca ile energii i substancji odżywczych dostarcza dane jedzenie. Do tego dzięki obliczeniom każdy będzie wiedział ile dziennie energii potrzebuje. Dzięki temu każdy będzie mógł jej pobierać z pożywienia dokładnie tyle ile mu trzeba.
Cieszył się, że McDonald nie odpuszczała. Nie ma nic gorszego niż dyskutant, który odpuszcza po byle niepowodzeniu.
-Oczywiście, jak zbada się naszą planetę można badać inne. Niemniej, jeśli wszechświat jest skończony to planety do zbadania też się kiedyś skończą. Tak jak z kopalniami, wyczerpiesz jedną, weźmiesz się za drugą, wreszcie za setną, ale kiedyś skończą się WSZYSTKIE kopalnie. Jeśli odkryjesz inne planety i złoża na nich, to tak jak mówiłem, kiedyś skończą się planety. Wszystko to tylko kwestia czasu. No i dodatkowo nie trzeba odkrywać całego wszechświata, żeby wiedzieć jak działa. Nie muszę rzucać różnymi przedmiotami z różną siłą, żeby wiedzieć gdzie upadną. Wystarczy jeden wzór i mogę obliczyć wszystko. Niezależnie od masy przedmiotu i siły z jaką rzucam. Byleby tylko obliczenia były prawidłowe.
Notował z uwagą to co Geraldine mówiła. Nie przejął się też tym, że dopiero teraz zaprosiła go na górę. Był nawet zadowolony, bo puściła mimo uszu jego nieporadne tłumaczenia odnośnie zostania do rana. Teraz mógł dostrzec jej sylwetkę w pełnej krasie i trzeba przyznać, że całkiem mu się spodobała.
-Ładna, inteligentna, do tego zaprasza na górę, może by tak zadziałać i faktycznie spróbować zostać do rana? - pomyślał.
Udał się posłusznie na górę i usiadł sobie wygodnie.
-Jeśli mówiąc coś innego masz na myśli alkohol to muszę odmówić, dżentelmen nie pije przed południem - odkrzyknął jej i zaśmiał się cicho - najchętniej napije się zwykłej ciepłej wody. To najlepszy napój dla mojego mózgu o tej porze dnia.
Geraldine McDonald
Geraldine McDonald
Śnieżynka

Stanley i Geraldine Empty Re: Stanley i Geraldine

Sro Kwi 11, 2018 8:02 pm
Dla Geraldine ta rozmowa była czymś zupełnie nowym, nigdy nie odbywała takich przemyśleń o tym, jak to kiedyś będzie. Im bardziej pogłębiali temat, tym bardziej interesujące jej się to wydawało, z drugiej strony również powoli zaczynała się we wszystkim gubić. 
- Trzeba mieć interdyscyplinarne podejście, żeby dokładnie rozumieć istnienie świata. Nie można patrzeć przez pryzmat jednej rzeczy, bo nie będziemy widzieć całości, a tylko marną część. - Wydawało się, że powoli dochodzili do konsensusu, nie zajęło im to specjalnie wiele czasu. 
- Czy ja wiem, czy każdy będzie pobierał tyle energii ile trzeba, jakoś nie widzę tego aż tak rozpisanego, nie wydaje mi się, że ludzie będą się skupiać na takich rzeczach. - Geraldine wydawało się, że w przyszłości ludzie będą zajmować się jakimiś ważniejszymi rzeczami, czy coś.
- Skąd wiesz, że wszechświat jest skończony, tak naprawdę na razie nie można tego stwierdzić, do tego w kosmosie co chwilę dochodzi do jakichś wybuchów i tworzą się nowe planety, wydaje mi się za proste, to, że można będzie wiedzieć wszystko, wiadomo, mechanizmy działają podobnie, jednak będą pojawiały się nowe. - Zupełnie zignorowała te teksty o pozostaniu do rana, w sumie nie miała nic przeciwko długim rozmowom, gdy były one ciekawe. Nawet przez chwilę nie pomyślała, że Hamilton mógł mieć na myśli jakieś zupełnie inne rzeczy. Panna McDonald należała do tych niewinnych istot. Ona zupełnie nie zwróciła uwagi na aparycję Stanleya, w dzisiejszym dniu za bardzo skupiła się na rozmowie, aby dostrzec cechy zewnętrzne.
- Jak sobie życzysz. - Rzuciła jeszcze z kuchni, a po chwili pojawiła się tuż przed mężczyzną z jego szklanką ciepłej wody, w drugiej ręce miała wielki kubek czarnej kawy dla siebie, potrzebowała trochę energii.
Stanley Hamilton
Stanley Hamilton
Nowicjusz

Stanley i Geraldine Empty Re: Stanley i Geraldine

Sro Kwi 11, 2018 10:55 pm
-Pewnie masz racje. Nawet jakby ludziom rozpisać czego dokładnie i w jakich ilościach potrzebują to i tak jedni będą spożywali za dużo, a inni za mało. Można by wprowadzić jakiś urząd, który by to regulował, ale to też pewnie na nic. Zaraz by się pojawiła szara strefa, przemyt. Większość ludzi nie jest mądra i nie wziąłem tego pod uwagę. Jeśli kiedyś jedzenia będzie tyle, że każdy będzie mógł jeść ile chce i czego chce to pewnie ludzie popadną w skrajności. Jedni tak się obeżrą, że nie będą wstanie sami się poruszać, do tego będą dużą część wyrzucać, a najbiedniejsi będą głodować. Zupełnie tak jak najbiedniejsi teraz. Tyle, że teraz ma to jako takie uzasadnienie, zasoby są ograniczone. Natomiast przy praktycznie nieograniczonych zasobach, zamiast różnice zaniknąć, jeszcze bardziej się pogłębią. Głodny pozostanie głodny, najedzony nażre się aż do pęknięcia.
Zaśmiał się wyobraziwszy sobie najgrubszego człowieka jakiego był wstanie wymyślić.
-Nie wiem czy wszechświat jest skończony. Nie będzie można mieć pewności, aż się nie dotrze na jego koniec. Jest to jednak dla mnie logiczne. Są bowiem dwa wyjścia, albo świat był zawsze, albo kiedyś powstał. Moja fizyczna wiedza podpowiada mi, że kiedyś powstał. Skoro kiedyś powstał to siłą rzeczy musi być skończony.
Opinia o powstawaniu planet bardzo go zdziwiła. To, że kiedyś powstały było oczywiste, ale że wciąż powstają?
-Skąd wiesz, że ciągle powstają nowe planety? Nie słyszałem, żeby ktoś coś takiego zaobserwował. Można sobie tak założyć, ale skoro nikt tego nie zaobserwował to nie można mieć pewności.
Uśmiechnął się. Geraldine wpadła we własną pułapkę. Ciekaw był jak uargumentuje swoją teorię o ciągłym powstawaniu planet, zwłaszcza bez wiedzy fizycznej.
-Niemniej nawet gdyby uznać, że ciągle planety powstają, nawet gdyby uznać, że wszechświat ciągle rośnie, to rośnie bo jest... skończony. Coś co jest nieskończone nie może rosnąć bo nie może być większe. Nieskończone to nieskończone, nie może być "nieskończeńsze" ani "najnieskończeńsze". Nawet takich słów nie ma.
Znów się uśmiechnął. Panna McDonald dzielnie się broniła, ale w starciu na logikę niewielu ludzi było wstanie wygrać ze Stanleyem Hamiltonem.
-Zresztą nawet gdyby te twoje planety ciągle powstawały to praw rządzących światem nie zmieniają. Ot, tylko więcej danych, albo inne dane, ale wzór pozostaje niezmienny. Mam nadzieję, że prawa fizyki pozostaną nieziemne, przynajmniej w naszych okolicach. Gdyby zmieniły się prawa grawitacji nasza planeta mogłaby się rozpaść, albo księżyc by na nas spadł. Jestem pewien, że prawa fizyki są nieziemne. Choć sam pomysł, że prawa fizyki, te wzory na Wszechświat mogłyby gdzieś powstawiać całkiem ciekawy.
Zamyślił się, w jego głowie właśnie powstawał nowy pomysł. Wydał mu się jednak zbyt nierealistyczny, przynajmniej na razie.
-Jak sobie życzę? Czyli spełniasz moje życzenia? Wszystkie czy tylko te dotyczące napojów? - spytał wesoło. Trzeba było zacząć robić odpowiedni grunt jeśli miał mieć choć cień szansy zostania do rana.
-Dziękuje - wziął od dziewczyny wodę i uśmiechnął się najmilej jak umiał.
Geraldine McDonald
Geraldine McDonald
Śnieżynka

Stanley i Geraldine Empty Re: Stanley i Geraldine

Czw Kwi 12, 2018 3:10 pm
- Chyba nie sądzisz, że to by przeszło. Urząd, który ściga za to, że je się za mało, albo za dużo? Nie wszystkich zapewne byłoby stać na to, żeby pozwolić sobie na odpowiednie ilości pożywienia. Wobec tego jak można by wyciągać jakiekolwiek konsekwencje? Tak jest już zbudowany świat, że istnieją podziały społeczne, nie ma szans, by kiedykolwiek wszystko było wyrównane. - Przynajmniej ona nie wyobrażała sobie, że kiedykolwiek nawet w dalekiej przyszłości poziom życia będzie wyrównany, choćby ludzie bardzo się starali i tak zawsze ktoś będzie lepszy, bogatszy od innych. Nie to, że uważała ludzi bogatszych za bardziej wartościowych, jednak majątek powodował, że mogło się mieć wszystko, co tylko się zamarzyło, więc bardzo ułatwiał życie.
- Wydaje mi się, że nie jest skończony, bo ciągle wszędzie zachodzą nowe reakcje, dlaczego więc we wszechświecie miałoby być inaczej? a to powoduje powstawanie nowych materii i innych takich. - Przynajmniej tak się jej wydawało, ale przecież to tylko gdybanie. Chociaż całkiem ciekawy temat, ale ona jakoś nigdy specjalnie się tym nie interesowała, więc jej wypowiedź była coś w deseń nie znam się, a się wypowiem.
- Dobra, niech ci będzie, wszechświat jest skończony. - Nie miała już silniejszych argumentów, także pozwoliła sobie przyznać rację towarzyszowi rozmowy. Ona nigdy nie potrafiła myśleć specjalnie logicznie. 
- No tak, prawa pozostają takie same, chociaż nie wiadomo, czy gdy jakieś czynniki się nie zmienią to i prawa nie będą inne, wszystko na siebie oddziałuje. - Geraldine była zadowolona takim stanem rzeczy jak był, liczyła na to, że żadna wielka katastrofa w najbliższym czasie ich nie spotka. 
- Jak na razie raczej chodziło mi o napoje, nie wiem, czy jestem w stanie spełnić jakieś poważniejsze życzenia. - Posłała mu jeden ze swoich przyjemniejszych uśmiechów, a co tam niech ma. Usiadła sobie obok, czekając na dalszy rozwój dyskusji, upiła uprzednio jednak spory łyk gorącej kawy.
Stanley Hamilton
Stanley Hamilton
Nowicjusz

Stanley i Geraldine Empty Re: Stanley i Geraldine

Czw Kwi 12, 2018 7:50 pm
-Ściganie byłoby bez sensu. Można by jednak wprowadzić jakieś limity na zakupy. Wtedy nawet gdyby ktoś miał mnóstwo pieniędzy nie mógłby kupić więcej. Dzięki temu ceny by nie rosły i ten towar mogliby kupić biedni. Niestety, tak jak mówiłem zaraz pojawiłby się przemyt, szara strefa, ktoś by nie zgłosił że babcia zmarła byleby tylko obeżreć się na jej konto. To niestety utopia. Najlepiej gdyby każdy brał tyle ile potrzebuje, wszyscy byliby szczęśliwsi.
Uśmiechnął się przyjaźnie słysząc, że dziewczyna skapitulowała. To było równie rzadkie jak dobra obrona. Trzeba wiedzieć kiedy skapitulować inaczej obrona zmienia się w groteskę.
Kolejne zdanie za to bardzo go zaciekawiło. Zwłaszcza, że chwilę wcześniej myślał właśnie o czymś podobnym
-Właśnie o czymś takim myślałem. Grawitację opisują określone prawa fizyki, które można wyrazić wzorami. Grawitacja sama w sobie wydaje się niezmienna. Ale co by było gdyby istniała inna siła? Taka Anty-grawitacja. Przyjmijmy, że obecnie jest to siła tak mała, że nie da się jej dostrzec, ale coś sprawia, że zaczyna rosnąć. Tak jak maleńki ogienek zmienia się w gigantyczny pożar gdy tylko dostanie odpowiednio dużo paliwa i tlenu. To wywróciłoby, przynajmniej pozornie, wszystkie prawa fizyki do góry nogami. Z tego mogłaby być ciekawa książka, choć obawiam się, że byłaby zbyt... fantastyczna.
Mało nie zakrztusił się wodą, którą właśnie pił gdy usłyszał odpowiedź Geraldine.
-Oh, jestem przekonany, że gdybyś tylko chciała mogłabyś spełnić wszystkie moje życzenia - odpowiedział starając się odwzajemnić uśmiech.
Geraldine McDonald
Geraldine McDonald
Śnieżynka

Stanley i Geraldine Empty Re: Stanley i Geraldine

Czw Kwi 12, 2018 9:04 pm
- Niestety takie rozwiązanie nie jest możliwe, chyba nigdy nie będzie równowagi. - W sumie Geraldine należała do osób, które zawsze pomagały potrzebującym. Czasami wstydziła się swojego bogactwa, chociaż przecież nie było to jej winą, w jakiej rodzinie się urodziła. Zapewne przez to, że inni majętni ludzie lubili się wywyższać nad całą resztą, ona jakimś sposobem uchowała się od tego, nie potrafiła zrozumieć w zasadzie jaki to miało cel. 
Akurat ona należała do osób, którym zdarzało się wycofać, gdy nie miały racji. Nie kłóciła się bez sensu, broniąc swoich racji i z klapkami na oczach. Czasem, gdy ją ktoś wkurzył potrafiła się wyjątkowo zdenerwować i stracić panowanie nad sobą, jednak nie była to taka sytuacja, tylko kulturalna pogawędka. 
- Właśnie o coś takiego mi chodziło, nie potrafiłam jednak tego ubrać w słowa, zupełnie nie znam się na fizyce. A co złego jest z fantastycznych książkach? - Ona sama lubiła czytać w zasadzie wszystko, stąd zdziwiła się temu stwierdzeniu. Czasami fajnie oderwać się od rzeczywistości i dać pozwolić myślom powędrować gdzieś daleko.
Kiedy dostrzegła reakcję mężczyzny na swoje słowa, na jej twarzy pojawił się rumieniec. Ci, którzy znali Ger wiedzieli, że przez reakcje jej organizmu można było z niej czytać jak z książki. Spuściła wzrok i zaczęła się wpatrywać w swoje kolana nieco speszona.
-No to ciekawe jakie to są marzenia, skoro mogłabym je spełnić tak od razu. - Mogła się ugryźć w język, jednak tego nie zrobiła.
Stanley Hamilton
Stanley Hamilton
Nowicjusz

Stanley i Geraldine Empty Re: Stanley i Geraldine

Czw Kwi 12, 2018 9:59 pm
-Równowagi owszem, nie będzie nigdy. Niemniej gdyby wprowadzić odpowiednie regulacje można by zasypać przepaść i zrobić z niej jedynie rów. Wraz z rozwojem technologii i nauki będzie rosnąć liczba zasobów. Gdyby równomiernie rozdysponować te zasoby to biedni staliby się normalni, normalni bogaci, a bogaci obrzydliwie bogaci. Wszyscy byliby zadowoleni. Niestety obawiam się, że bogaci staną się faktycznie obrzydliwie bogaci, a los reszty się nie zmieni.
Co prawda sam Stanley należał do jednej z najbogatszych rodzin, ale nie uważał żeby ogromne bogactwo było komuś potrzebne. Pieniądze szczęścia nie dają. Sam nigdy ich nie nadużywał i żył skromnie. Uważał wręcz, że nadmiar pieniędzy unieszczęśliwia, tak jak nadmiar wszystkiego.
-Nie ma nic złego w fantastycznych książkach, przecież sam jedną napisałem. Choć nazwałbym to taką naukową fantastyką, bo wszystko staram się podbudować swoją wiedzą. Niemniej to wszystko nie może być zbyt fantastyczne, bo czytelnik tylko się w tym pogubi, albo uzna za stek bzdur. Ja chciałbym opisywać coś co faktycznie może mieć miejsce, nie ważne czy za sto czy za tysiąc lat.
Uśmiechnął się lekko widząc, że dziewczyna się rumieni, a słysząc odpowiedź jego uśmiech tylko się powiększył.
-Niestety nie mogę powiedzieć jakie - odparł z udawanym smutkiem - Gdybym powiedział mogłyby nastąpić trzy rzeczy. Albo byś mnie stąd wyprosiła, albo nie odpowiedziała nic tylko zaczęła się jeszcze bardziej rumienić, albo spełniła moje życzenie. Niestety prawdopodobieństwo tego ostatniego uznaję za bardzo niskie. Natomiast tego pierwszego za całkiem wysokie. Wolę więc nie ryzykować. - powiedział i czekał na reakcje Geraldine.
Geraldine McDonald
Geraldine McDonald
Śnieżynka

Stanley i Geraldine Empty Re: Stanley i Geraldine

Czw Kwi 12, 2018 11:02 pm
- Jeśli mam być szczera, jakoś nigdy nie rozumiałam tej całej pogoni za pieniądzem. Wiadomo, że niektórzy mają łatwiej, bo od zawsze są majętni, jednak nie pojmuję, że dla niektórych tylko to się liczy.- Zdawała sobie sprawę, że dla wielu osób, to najważniejsza rzecz w życiu, ona traktowała dobra materialne raczej jako dodatek, przecież to nie wystarczało do szczęścia. 
- Tak właściwie, to dużo książek już napisałeś, muszę przyznać, że chyba nigdy nie czytałam nic twojego. - W sumie była zaciekawiona tym, co tworzy. Jeśli w swoich książkach porusza podobne zagadnienia, co w tej rozmowie, to mogą być one całkiem interesujące i zachęcać do myślenia.
- A czy książki nie istnieją po to, żeby przenosić czytelnika do innego świata? Czy ważne są tylko fakty? - Jej zdaniem dużo osób czytało właśnie po to, by gdzieś odpłynąć, a nie poruszać się tylko po faktach i prawdziwym świecie. 
- Skąd takie podejście? w sensie dlaczego tylko fakty? - Geraldine lubiła zadawać pytania, niczym małe dziecko. 
Rumieńce, które pojawiły się na jej twarzy nie chciały z niej zejść, nie potrafiła z tym walczyć i czasem było jej przykro, że nie potrafi trzymać swoich emocji na wodzy, nie byłaby dobrym hazardzistą. Słysząc jego odpowiedź, faktycznie zarumieniła się jeszcze bardziej. Nie była dobra w takich sytuacjach, można powiedzieć, że nie miała żadnego doświadczenia. 
- Może niepotrzebnie zapytałam, zaraz zrobi się niezręcznie. - Odparła uśmiechając się do mężczyzny.
- Nie sądziłam, że masz marzenia związane z moją osobą, znaczy nie wiem, czy z moją osobą. - Widać było, że Geraldine faktycznie była trochę zawstydzona, bo nieco zaczęła się gubić w rozmowie. Jej myśli zostały nieco zamieszane. 
- Ale, żebym cię miała wyrzucić, musiałbyś chyba bardzo sobie czymś zasłużyć. - W pewien sposób, to jej zagubienie mogło się wydawać urocze, chociaż takie niewinne osoby bardzo łatwo można skrzywdzić.
Stanley Hamilton
Stanley Hamilton
Nowicjusz

Stanley i Geraldine Empty Re: Stanley i Geraldine

Pią Kwi 13, 2018 3:17 pm
-Za pieniędzmi ganiają ci, którzy nie potrafią robić nic lepszego - skwitował krótko i postanowił to zapamiętać. Niezły cytat do książki.
-Niestety do tej pory wydałem tylko jedną książkę. Nie sprzedała się tak jak tego oczekiwałem. Popełniłem błąd, powinienem się był lepiej do niej przyłożyć. Mieć pomysły to jedno, właściwie je opisać to co innego. Łatwo też jest pisać krótkie rzeczy. Każda opowieść jest jak łańcuch, najważniejsze jest w nim najsłabsze ogniwo. Jeśli łańcuch jest krótki łatwo jest takie ogniwo znaleźć i je wymienić. Niestety powieść to bardzo długi łańcuch i wystarczy jeden słaby rozdział na 20 by czytelnicy uznali całe dzieło za słabe.
Nie było sensu udawać, czy zwalać winy na innych. Sam napisał, sam był winien niskiej sprzedaży.
-Dlaczego nie można zbyt fantastycznie? Czytelnik musi się z tym wszystkim utożsamiać. Jeśli zacznie się opisywać inną planetę, gdzie żyje rasa wielkich glutowatych pierwotniaków, których jednym zajęciem jest jedzenie i wydalanie, to nikogo to nie zaciekawi. Jeśli zamiast deszczu będzie padał sok jabłkowy, w morzach będzie wiśniowy, a w jeziorach pomarańczowy to ludzie uznają to za bajkę dla dzieci i nie będą czytać dalej. Można jednak do tej krainy wysłać podróżnika, który odkryje jakim cudem sok jabłkowy po wpadnięciu do jeziora zmienia się w pomarańczowy. Tylko wyjaśnienie musi być sensowne. Tak samo jak wyjaśnienie jak się na tej planecie znalazł. Napisanie "otworzył szafę, a tam była inna kraina" nikogo nie przekona. To jest dobre w bajkach dla dzieci.
Teraz nadszedł czas na nieco inną dyskusję, którą także miał zamiar wygrać i to najlepiej uzyskując główną wygraną.
-Oh, czy zrobi się niezręcznie to już zależy tylko od Ciebie - powiedział łagodnie, po czym zamyślił się.
-Ktoś kiedyś powiedział, że piękna kobieta może spełnić wszystkie marzenia mężczyzny - powiedział i uważnie wpatrywał się w dziewczynę czekając na jej reakcje.
Geraldine McDonald
Geraldine McDonald
Śnieżynka

Stanley i Geraldine Empty Re: Stanley i Geraldine

Pią Kwi 13, 2018 6:58 pm
- Też mi się tak wydaje. - Ludzie, którzy gonili za pieniądzem musieli być bardzo puści, skoro interesowało ich tylko to, zdawała sobie sprawę jak to wyglądało, bo spotykała wielu takich na swojej drodze. Była na to skazana ze względu na swoje pochodzenie, najwyraźniej Stanley miał to samo.
- Masz chyba jeszcze czas, żeby wydać ich więcej. W sumie jedna książka to już jest coś, przecież mało kto może się pochwalić takim osiągnięciem, no i nie od razu staje się mistrzem w dziedzinie, zrobiłeś pierwszy krok, to chyba najważniejsze. - Przynajmniej tak się jej wydawało. Ważne było, żeby robić, to co uważało się za słuszne. Nie każdy potrafił aż tak dążyć do spełniania postawionych sobie celów. Do tego widział swoje błędy, co powodowało, że kolejna książka mogła być tylko lepsza. Nie miał klapek na oczach jak większość osób, która była zapatrzona w swoje dzieła, to się ceniło. 
- To fakt, dużo więcej osób interesują rzeczy, które mogą je spotkać. Nie można zaprzeczać, aczkolwiek są wyjątki jak wszędzie. - Cóż, ona sama należała do osób, które przeczytają każdą książkę. Nie musiały być specjalnie porywające, zapewne nie była jedyna. Wiadomo, książka książce nie równa, autorzy różni jednak można czasem się zastanowić, co mieli na myśli, albo jak bardzo pod wpływem dziwnych używek byli, że zdołali napisać coś takiego.
Stanley chciał chyba pokonać dzisiaj Ger na wszystkich możliwych płaszczyznach, być może wydawała się łatwym przeciwnikiem, jednak wcale tak nie było. 
- Raczej nie tak łatwo spowodować, żebym czuła się niezręcznie, przynajmniej tak mi si wydaje. - W jej oczach pojawił się błysk, widać było, ze najwyraźniej przyjęła to wyzwanie.
- Nie wiem, co tam kto opowiadał, ale to chyba zależy od marzeń, no nie? no i od mężczyzny. - Widać było, że powoli przestała się zawstydzać. Należała do tego typu osób, które dosyć szybko odnajdowały się w nowych sytuacjach, a ta dyskusja coraz bardziej zaczynała się jej podobać. Dopiła swoją kawę do końca, po czym odstawiła pusty kubek na stole, zobaczymy, co ciekawego się dzisiaj jeszcze wydarzy.
Stanley Hamilton
Stanley Hamilton
Nowicjusz

Stanley i Geraldine Empty Re: Stanley i Geraldine

Pią Kwi 13, 2018 8:14 pm
-Z czasem to różnie bywa. Ludziom, zwłaszcza młodym wydaje się, że są nieśmiertelni. Tak nie jest. W każdej chwili można spaść ze schodów i skręcić kark, albo dostać od jakiegoś pijaka nożem pod żebro. Nawet jak się nie chodzi w żadne niebezpieczne miejsca. Trzeba planować tak jakby miało żyć się wiecznie, ale żyć tak jakby się miało tylko jeden dzień. - Hamilton postanowił wysondować czy Geraldine należy do tych ludzi, którzy potrafią żyć chwilą, to mogło się przydać do tej drugiej gry...
-Nie chodzi mi o to, żeby opisywać coś co może się wydarzyć. Chodzi mi o to, żeby to było realistyczne. Jeśli lot na inną planetę to w taki sposób, żeby nie był sprzeczny z zasadami fizyki. Napisanie tego tak, żeby czytelnika wciągnąć, albo żeby utożsamił się z którymś z bohaterów to już typowo warsztat literacki, który raczej mam przeciętny.
Zastanawiał się chwilę co odpowiedzieć dziewczynie. Wreszcie postanowił strzelić z działa większego kalibru.
-Doprawdy? Nie łatwo? A gdybym Cię pocałował to by mi się udało? - zapytał takim tonem, że trudno było orzec czy mówi serio czy żartuje, uśmiechnął się przy tym tajemniczo. Druga część niestety była już trudniejsza i bał się, że wejdzie na jakąś minę.
-Co do tego kto co opowiadał to jest jedna zasada. Wszystko zostało już kiedyś powiedziane, więc zawsze można powiedzieć "ktoś kiedyś powiedział" i nie skłamać przy tym. Natomiast co do marzeń masz rację. Ktoś tak powiedział, ale to nie znaczy, że miał racje. Gdyby powiedział "piękna i inteligentna kobieta może spełnić wszystkie marzenia mężczyzny" byłby zdecydowanie bliżej prawdy. - chyba wybrnął z pułapki jaką na niego zastawiła.
Geraldine McDonald
Geraldine McDonald
Śnieżynka

Stanley i Geraldine Empty Re: Stanley i Geraldine

Pią Kwi 13, 2018 9:31 pm
- Trzeba brać z życia najwięcej jak tylko można, bo wszystko jest ulotne. Nigdy nie wiadomo, kiedy zaskoczy nas koniec. - Ona miała takie podejście od zawsze. Nigdy nie przejmowała się, co ludzie powiedzą. Zawsze robiła to, na co miała ochotę, choćby mięli plotkować, bo w zasadzie nie obchodziło ją zdanie innych. Nie sądziła, że Stanley pyta o to przez tą drugą grę.
- No jeśli coś jest realistyczne, to chyba również może się wydarzyć, czy źle mi się wydaje? Skąd w ogóle wrażenie, że twój warsztat literacki nie jest najlepszy? Musisz być pewien swoich umiejętności, żeby to wypaliło, nie możesz marudzić, albo przynajmniej udawać, że wcale tak nie jest i jesteś najlepszy w swoim fachu- Ger nie była fanką marudzenia, a takie podejście wyglądało jej na typowe zrzędzenie. Nie była zachwycona takim podejściem. Uważała, że jeśli się w siebie uwierzy, to jest się w stanie zrobić wszystko. Narzekanie powodowało oddalenie od celu.
- Nie wiem, czy by ci się udało, przecież to tylko gdybanie. - Próbowała jakoś bronić się w tej sytuacji. Nie wiedziała w ogóle jakim cudem ta rozmowa przeszła na tak bardzo odległy tor od jej początku. Mięli rozmawiać o zwierzątkach, a nie o całowaniu. Uśmiech nie schodził jej z twarzy, widać było, że nie czuje się jakoś specjalnie niekomfortowo, chociaż Stanley chyba czuł się dużo pewniej niż ona.
- W takim wypadku zapamiętam, wiesz może po prostu uprościł sobie życie, dużo łatwiej spotkać piękną lub inteligentną kobietę, od takiej która posiada obie cechy razem, coś o tym wiem, w końcu nie można mieć wszystkiego. - Odparła z uśmiechem na twarzy. Siebie zawsze uważała jednak za dużo bardziej inteligentną niż piękną, nigdy bowiem nie przywiązywała wagi do swojego wyglądu zewnętrznego.
Stanley Hamilton
Stanley Hamilton
Nowicjusz

Stanley i Geraldine Empty Re: Stanley i Geraldine

Sob Kwi 14, 2018 9:39 am
Stanley był bardzo zadowolony z odpowiedzi Geraldine. Skoro chciała brać z życia jak najwięcej to miał zamiar dać jej taką możliwość... A przy okazji samemu skorzystać.
-Gdyby mój warsztat był odpowiedni, to wszyscy by tą książkę czytali. Tak jednak nie jest więc sprawa jest prosta. Muszę pisać lepiej. Postaram się to właśnie robić.
Na tym zakończył tą dyskusje. Coraz bardziej interesowała go ta druga część i na niej postanowił się skupić.
-Jak to nie wiesz? Tak lepiej do mnie nie mówić. Ja mam umysł naukowca, chce sprawdzać niewiadome o ile tylko mogę. Musisz mi więc odpowiedzieć czy czułabyś się niezręcznie gdybym Cię pocałował. Inaczej będę musiał to sprawdzić, w celach naukowych - dodał wesoło patrząc jej w oczy i udał, że wstaje by do niej podejść. Nie zrobił tego jednak na razie, tylko powiedział.
-Czy ja wiem czy to takie trudne? Mi jakoś się udało - zrobił pauzę czekając jaka będzie jej reakcja, bo z tego zdania mogła wywnioskować, że kogoś ma - co więcej każdy może znaleźć, wystarczy że mu zwierzak zachoruje - dorzucił by mogła się domyślić, że od początku chodziło mu o nią. Obserwował uważnie jej rekcja, bo była nawet istotniejsza od tego co powie.
Geraldine McDonald
Geraldine McDonald
Śnieżynka

Stanley i Geraldine Empty Re: Stanley i Geraldine

Sob Kwi 14, 2018 4:43 pm
Czyli chciał ją po prostu wykorzystać widząc, że jest lekkoduchem? Nie świadczy to o nim najlepiej, no ale okaże się jaka naprawdę jest Geraldine. 
- Myślałeś, że od razu będziesz miał ogrom czytelników i fanatyków? Nad wszystkim trzeba pracować. - Ger wydawało się, że to o nie sam warsztat chodziło. Chociażby książka była napisana niewiadomo jakim językiem, jeśli treść nie była ciekawa, to raczej nikt po nią nie sięgał, wolała jednak nie mówić tego na głos, żeby nie urazić swojego towarzysza. Ostatnio nauczyła się nieco panować nad słowami, które wypowiadała, także brawa dla panny McDonald. 
Zauważyła, że bardzo już zboczyli z tematu, którego dotyczyły ta rozmowa. Miała wrażenie, że Stanley ją podrywa, z drugiej jednak strony w jakim niby celu, przecież znali się od momentu, a ona nie była jakaś specjalnie atrakcyjna, może jej się przywidziało. 
- Czy gdybyś chciał poznać jak to jest latać zeskoczyłbyś z budynku, żeby tego doświadczyć? - Spojrzała na niego rzucając wyzwanie. Zobaczymy, czy taki prawdziwy z niego naukowiec. Nie sądziła, by był na tyle spontaniczny, żeby ją pocałować, no nie wyglądał jej na takiego, ale może źle go oceniła. Zaśmiała się nieco nerwowo słysząc jego słowa, jej twarz ponownie pokrył rumieniec. Chyba faktycznie ją podrywał, a nie była przyzwyczajona do takich sytuacji.
- Jesteś bardzo miły, lecz nie ukrywam, że nie przeceniam siebie, chyba trochę przesadzasz, jestem zwyczajną, przeciętną dziewczyną. - Odparła uśmiechając się po raz kolejny. Chyba ta gra jej również odpowiadała.
Stanley Hamilton
Stanley Hamilton
Nowicjusz

Stanley i Geraldine Empty Re: Stanley i Geraldine

Sob Kwi 14, 2018 5:39 pm
-Nie, ale myślałem, że będzie lepiej - skwitował krótko. Nie miał ochoty ciągnąć tego tematu, zwłaszcza że dużo ciekawszy pojawiał się na horyzoncie.
-Gdybym chciał sprawdzić jak to jest latać to spróbowałbym zbudować maszynę do tego. Następnie upewnił się, że działa a dopiero potem bym ją użył - odparł spokojnie. - chcesz powiedzieć, że całowanie Cię jest równie niebezpieczne jak skakanie z budynku? Teraz to dopiero mnie zaciekawiłaś! No nie mam po prostu innego wyjścia i muszę sprawdzić. W imię nauki! - dodał podnosząc nieco głos i wstając. Szedł powoli w jej kierunku ciągle mówiąc.
-Nie ja przesadzam tylko Ty się nie doceniasz. Ja nie mam w zwyczaju kłamać, fizyk kłamać nie może, bo fizyki nie da się oszukać.
Był już tak blisko, że jeśli chciała go uniknąć musiała wykonać jakiś ruch.
Sponsored content

Stanley i Geraldine Empty Re: Stanley i Geraldine

Powrót do góry
Pozwolenia na tym forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach