Go down
Stanley Hamilton
Stanley Hamilton
Nowicjusz

Stanley Hamilton Empty Stanley Hamilton

Wto Kwi 03, 2018 8:07 pm
Tożsamość: Stanley Hamilton
Wiek: 25lat  27.04.228
Przynależność: ponad głowami
Zajęcie: Fizyk, becnie Pisarz-futurolog
Rozdanie kropek: (niepotrzebne usuń)

  • Wiedza o świecie (Fizyka) OOO
  • Spostrzegawczość
  • Charyzma O
  • Niezłomność
  • Siła fizyczna
  • Bój (dziedzina)
  • Zręczność
  • Kondycja
  • Obsługa sprzętu OO
  • Manipulacja
  • Szczęście
  • Ekspresja OO
  • Wytwórstwo (dziedzina)
  • Myśl przełomu OO
  • Spryt

Poziom obłąkania: Poczytalny
Opis postaci:
Stanley jest wysoki i dobrze zbudowany. Swego czasu sporo uwagi poświęcał dbaniu o sprawność fizyczną. Obecnie już tego nie robi i o ile sprawność wróciła do przeciętnej o tyle wygląd pozostał. Ma raczej zwyczajną twarz z burzą gęstych blond włosów. W szarych jego oczach widać nie tylko dużą inteligencję, ale też odwagę i fantazję.
Ubiera się skromnie, choć elegancko. Przynajmniej wtedy kiedy musi gdzieś wyjść, do codziennego wyglądu nie przywiązuje już żadnej wagi co sprawia, że potrafi chodzić po mieszkaniu w dwóch różnych skarpetkach.
Mówi zawsze spokojnie i rozważnie, wywiera więc zwykle na innych dobre wrażenie.
Widmo przeszłości:
Stanley Hamilton jest jedynym i długo wyczekiwanym dzieckiem Katheryn i Stephena Hamilton. Jako jedynak zawsze był oczkiem w głowie rodziców przez co mógł sobie pozwolić na dużo więcej niż inne dzieci. Nie robił tego jednak, był spokojnym i grzecznym dzieckiem. Nie miał żadnych wymagań i nigdy niczego od rodziców nie chciał, chyba że naprawdę tego potrzebował.
Uczył się dobrze i pilnie, od dziecka przejawiał też ponadprzeciętną inteligencję. W szkole radził sobie bardzo dobrze i po jej zakończeniu zaczął studiować Fizykę. Interesował się także oczywiście budową maszyn co było wręcz rodzinnym obowiązkiem.
Po skończonych z wyróżnieniem studiach miał zamiar zostać wynalazcą. Szybko jednak doszedł do wniosku, że mimo imponującej wiedzy w zakresie fizyki wiedza z pozostałych dziedzin jest niewystarczająca. Znał oczywiście podstawy innych nauk ścisłych jak matematyka czy chemia, bez tego nie dostałby się przecież na studia fizyczne, ale mimo wszystko były to tylko podstawy. Podstawy w żadnym razie nie wystarczające do wynalezienia czegokolwiek. Stanął więc przed wyborem, albo znaleźć specjalistów w innych dziedzinach i pracować wspólnie z nimi, albo poszerzyć swoją wiedzę tak, żeby samemu coś wynaleźć.
Postanowił wybrać trzecie wyjście i zamiast tworzyć wynalazki, opisywać je. Literatura do tej pory go nie interesowała i zajmował się nią tyle ile wymagano tego w szkole. Uznał jednak, że jest to wyjście idealne. Nie był wstanie zbudować żadnej rzeczy, a miał pomysły na skonstruowanie wielu. Wystarczy więc w powieści umieścić taki wynalazek, nadać mu ogólne zarysy podbudować wiedzą tam gdzie się da, a luki wypełnić fantastyką. Był pewien, że kiedyś to wszystko co obecnie wędruje mu po głowie kiedyś może się urzeczywistnić. Może nie dokładnie w taki sposób jak to sobie wyobraża, ale w jakiejś formie na pewno. Widział już oczami wyobraźni jak młodzi ludzie czytają jego powieści, a potem zainspirowani próbują tworzyć fantastyczne wynalazki. Był pewien, że wśród setek które podejmą to wyzwanie przynajmniej jeden odniesie sukces. Zwłaszcza, że świat powoli, ale jednak cały czas się rozwijał i to co dziś wydaje się bajką, za 100 lat może być rzeczywistością.
Napisał już i wydał pierwszą powieść "Na księżyc". Gdzie grupa śmiałków zamkniętych w specjalnym pocisku została wystrzelona z ogromnego działa o lufie długości 10 kilometrów i poszybowała w kierunku naszego satelity. Oczywiście znał wszystkie mankamenty fizyczne takiego rozwiązania dlatego robił co mógł by dodać projektowi realizmu. Wystrzał nastąpił więc nie dzięki jednemu, ale kilkudziesięciu ładunkom wybuchowym o coraz szybszej fali detonacji odpalanymi coraz bliżej wylotu lufy. Dodatkowo w lufie wytworzony próżnię by pocisk nie tylko był popychany przez wybuch, ale i ciągnięty przez ciśnienie, tak że u wylotu uzyskał niebywałą prędkość 10 kilometrów na sekundę. Wiedział też, że ludzie rozpędzeni w tak krótkim czasie do tak ogromnej prędkości nie mieliby najmniejszych szans na przeżycie. Wymyślił więc specjalny fotel, który pomagał przeżyć duże przeciążenia, a także system specjalnych amortyzatorów zamieniających szybki ruch trwający dwie sekunda na wolniejszy ruch trwający kilka minut. W efekcie tylko jeden z fikcyjnych bohaterów zemdlał z powodu uzyskanego przez pocisk pędu.
Kiedy skończył pisać zdanie "Specjalny system amortyzatorów wewnątrz pocisku zamienił olbrzymie przyśpieszenia trwające dwie sekundy, na nieporównywalnie mniejsze trwające aż kilka minut". Uświadomił sobie, że pisanie jest tym co chciałby robić. Wiedział, że tak właśnie działają amortyzatory, zamieniają szybki i krótki ruch na dłuższy i słabszy lub go rozpraszają i tłumią. Jednak zbudowanie amortyzatorów takich jak przez niego opisane nigdy by mu się nie udało. Pracowałby całe życie i nie stworzył czegoś takiego. Tymczasem napisanie tego trwało kilka sekund. Być może kiedyś ktoś genialny i posiadający odpowiednią technologię zbuduje coś podobnego do tego co opisał. Czy wtedy nie będzie mógł powiedzieć "to dzięki mnie", o ile dożyje tego wynalazku?
Tym właśnie chciał być. Drogowskazem dla przyszłych pokoleń. Niestety jego pierwsza książka nie odniosła takiego sukcesu jak się spodziewał.
Czy rodzice nie próbowali go zawrócić z tak ekscentrycznej życiowej ścieżki? Do tej pory ich nie zawiódł, więc postanowili mu zaufać. Na taką decyzję z pewnością miał też wpływ fak, że był jedynym dzieckiem.
Koncepcja: Stanley doszedł do wniosku, że ani on nie jest dość mądry, ani świat dość rozwinięty technologicznie by dało się wynaleźć to co sobie wymarzy. Zamiast więc tracić lata na bezowocne próby tworzenia wynalazków postanowił o nich pisać. Chce opisać jak najwięcej koncepcji, oczywiście jedynie w ogólnym zarysie licząc, że ktoś kiedyś zainspiruje się tym co napisał i naprawdę stworzy opisane wynalazki.
Wyglądu użycza: Charlie Hunnam
Powrót do góry
Permissions in this forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach