- InnaŚwieża krew
Re: Madeline x Inna
- Madeline ChambersNowicjusz
Re: Madeline x Inna
- Ma pani naprawdę piękny kolor włosów. - Stwierdzenie dodała pospiesznie, jak gdyby chciała usprawiedliwić swoją obecność. W tym miejscu można było trafić na ludzi z różnych warstw społecznych, a chociaż starała się nie kierować pozycją jak gdyby było to priorytetem, to na przykład do miejscowych bogaczy, wysoko postawionych głów, oraz znanych nazwisk miała bardzo duży szacunek.
- Czy mogę zapytać wprost? Zawsze takie były, czy może jest w tym ingerencja czegoś więcej niż tylko natury? - Starała się nawiązać rozmowę, jednak nie zajmowała wolnego miejsca do czasu aż jasno nie usłyszy, że mogłaby to zrobić.
- InnaŚwieża krew
Re: Madeline x Inna
- Dziękuję - odpowiedziała na komplement. Była do nich przyzwyczajona, więc nie reagowała na to jakoś wyjątkowo. - Są naturalne. Nigdy nic z nimi nie robiłam - zaczęła w tym czasie ściągać rękawiczki kładąc je na swoich kolanach. - Inna - wyciągnęła do niej dłoń.
- Pani też ma ładne włosy. Wyglądają na ciepłe i miekkie - powiedziała delikatnie, prawie w ogóle nie unosząc przy tym głosu i nic nie akceptując.
- Madeline ChambersNowicjusz
Re: Madeline x Inna
- Inna brzmi dość... obco? Nigdy wcześniej nie słyszałam takiego imienia. - Torebkę również przewiesiła przez oparcie, aby zbytnio nie przeszkadzała chociaż tak naprawdę, nie miała większego znaczenia gdy zamierzało się jedynie rozmawiać.
- O czym jest ta książka? Czy była warta swojej ceny? - Starała się podtrzymać rozmowę, a najlepszym sposobem do tego było zadawanie jeszcze większej ilości pytań. Właśnie taką taktykę zamierzała obrać. Skoro już dowiedziała się, jakie imię nosiła dotychczas bezimienna postać warto było dowiedzieć się więcej.
- Mogę mówić ci po imieniu? - Upewniła się. Starała się nie wyjść na niegrzeczną mimo tego, że zasypywała ją gradem niepotrzebnych pytań.
- InnaŚwieża krew
Re: Madeline x Inna
- Owszem, brzmi - przyznała dyplomatycznie zwężając delikatnie oczy niczym uważny kot.
- Dostałam ją od…- zawiesiła na chwilę głos zastanawiając się chwilę i kontynuując w końcu - od znajomego. Nie wiem jeszcze dokładnie o czym jest, ale zaczyna się ciekawie - powiedziała przyglądając się starej okładce.
- Rzadko kiedy. Nie mam zbyt wiele czasu na takie miejsca. Moje życie jest uzależnione od pracy - zakończyła i usadowiła się wygodnie zabierając się za powolne delektowanie się kawą.
- Kim jesteś? - zadała pytanie, na które było pełno odpowiedzi. Można odpowiedzieć konkretnie lub filozoficznie. To pytanie krąży wokół ludzi od wieków i nikt jeszcze dokładnie nie poznał na nie odpowiedzi. Często każdy sam pyta siebie o to kim jest, bo wszyscy krążą po świecie jak ślepe zwierzęta nie znając swojej drogi.
- Madeline ChambersNowicjusz
Re: Madeline x Inna
- Czy jesteś tym kim chciałabyś być? - Zdziwiła się sama swoim pytaniem. Poczuła jakby trafiła w czuły punkt własnego serca, wnętrza swojej duszy. Ale zadała je komuś innemu, a nie samej sobie patrząc co poranek w lustro. To pytanie brzmiało dla kobiety intymnie, odpowiedź na nie musiała być ostrożna bo wraz z odpowiedzią człowiek mimowolnie otwierał się. Opowiadał o tym, co nie podoba mu się w prowadzonym stylu życia. Próbowała wślizgnąć się w szczelinę pod drzwiami, za którymi znajdywała się Inna. Przez dziurkę od klucza. Otwór po mosiężnej, srebrnej kuli. Szparę, zrobioną ostrym narzędziem, przez którą widziała zarys jej sylwetki.
- InnaŚwieża krew
Re: Madeline x Inna
- Co oznacza bycie sobą, droga Madeline? - nachyliła się do niej, ale nic więcej nie powiedziała. Jedynie nabrała mały kawałek ciasta i wsunęła go do ust, po chwili popijając go kawą. Jej głowa jednak przechyliła się lekko na bok uważnie lustrując dziewczynę. Próbowała z niej wyczytać cokolwiek, ale nie była pewna, czy jej się to uda.
- Nie - odpowiedziała krótko wbijając wzrok w jej oczy. - Nie opowiem ci o sobie - wyprostowała się na krześle. - Nie uważasz, że jest nie ładnie pytać o osobiste rzeczy nieznajomych,
samemu o sobie nie mówiąc ani słowa? - mówiła powoli, cicho, bez wyrzutu, ale była niczym kot gotowy zaatakować. Nie dawała tego po sobie poznać, nie pozwalała, aby Madeline cokolwiek z niej odczytała.
- Madeline ChambersNowicjusz
Re: Madeline x Inna
- Nazwij mnie, a zostanę czym zechcesz. - Znaczyło to tylko tyle, że nie zamierzała dokładnie tłumaczyć co znaczyło być sobą. Mogłaby być najzwyklejszym człowiekiem, przeciętną kobietą lub niechcianą córką i ukochaną wnuczką, a zarazem zrzędliwą partnerką, słabą kochanką czy zawziętą robotnicą. A nawet prześladowcą. Gdyby tylko ktoś tak ją nazwał. Wskazała na siebie dłonią dając Innie do zrozumienia, że był to przede wszystkim obraz na który teraz patrzyła. Niepokorny, nie do końca kulturalny człowiek o niższych standardach życia który miał tupet, aby zadawać niezmierzoną ilość pytań. Teoretycznie nie wyróżniająca się postać która dla Inny znaczyła więcej, niż ta mogłaby przypuszczać. Madeline pracowała na to, żeby rozmówczyni miała w domu prąd. Żeby mogła używać wielu urządzeń naraz, żeby nie musiała palić non stop świec kiedy światła zabraknie. Ciemnowłosa czasem czuła się niedoceniana przez ludzi. Ale z biegiem lat nauczyła się, że postronni nie mają zbyt wielkiego szacunku do tych, o których nie pisze się głośno w gazetach. O górnikach pisali przede wszystkim wtedy, kiedy coś nie działało. Lub wtedy, kiedy ktoś zmarł albo dostał niespotykanej wcześniej mutacji.
- Tak samo nie ładnie jest zadawać podchwytliwe pytania. Kulturalniej byłoby precyzować jasne, na które chce się jasnych, a nie wymijających odpowiedzi. - Przerwała ciszę, która na moment wkradła się pomiędzy nie, w końcu przenosząc na nią baczne spojrzenie. Pamiętała o tym, że powinna być wdzięczna za udostępnione w kawiarni miejsce jednak z czasem nie mogła nie zwrócić uwagi na ton który chociaż spokojny, brzmiał dla Madeline jak ubrana w delikatne słowa pretensja.
- InnaŚwieża krew
Re: Madeline x Inna
- Powiem ci tak - zaczęła lekko unosząc się na krześle. - Jestem tak jak ty sobą, ale nie każdy może poznać mnie prawdziwą. Wśród ludzi mogę być osobą do towarzystwa jak teraz dla ciebie. Nie miałaś miejsca w tym pomieszczeniu, więc uzyskałaś je u mnie. Mogę być osobą do rozmowy na różne tematy, ale jeśli sama cię nie znam nie jestem w stanie wszystkiego o sobie powiedzieć tobie Madeline. Jestem potrzebna pewnej osobie i spełniam jego potrzeby, ponieważ on tego ode mnie oczekuje. Jestem w takim razie tym, kim piszą mnie osoby na przeciw mnie. Nawet ci mężczyźni, te kobiety wokół nas jakoś mnie piszą dla własnej wyobraźni. Pewnie nie jeden zastanawiał się kim jestem i może śmiało przypiąć mi pewną etykietę. Spełnię rolę, której pragnie. Tak jak dla ciebie spełniłam rolę towarzystwa i miejsca do odpoczynku - wypowiadała te słowa spokojnie, cicho, nie unosząc się w ogóle. Tłumaczyła jej swoim delikatnym głosem świat, który ją otacza. Była ciekawa jej reakcji.
- Odpowiedź na to pytanie było proste. Kim jesteś dla innych, a kim jesteś dla siebie. Co robisz w tym świecie, czym się zajmujesz. Mogłaś odpowiedzieć wyczerpująco, ale nie musiałaś mówić wszystkiego. Miałaś jedno pytanie, na które mogłaś odpowiedzieć do woli. Nie narzucałam tobie miliony krępujących pytań. Wystarczyło cokolwiek - szepnęła cicho pochylając się nad małym stolikiem do dziewczyny. Na ustach Innej kreował się delikatny uśmiech. Uśmiech, który nic nie znaczył, nic nie mówił. Po prostu był.
- Madeline ChambersNowicjusz
Madeline x Inna
Widać było na pierwszy rzut oka, że niby to nic nie znaczące uniesienie się na krześle, a tym bardziej nachylanie w jej kierunku powodowało wyraźny dyskomfort. Skomentowała postawę Inny chrząknięciem w dłoń, próbując w ten sposób nieudolnie przywołać ją do porządku. Zmrużyła podejrzliwie duże, ciemne oczy, kiedy kobieta zaczęła swój przydługi monolog którego w połowie nie chciała już zbytnio słuchać. Ale pozwoliła jej kontynuować nie przerywając. Zgubiła się w wywodzie już na samym początku nie rozumiejąc jaką rolę w społeczeństwie mogła spełniać rozmówczyni. Nigdy nie przyszłoby jej na myśl, że była czymś w rodzaju ekskluzywnej prostytutki która opowiadała na lewo i prawo, że jedynym jej zajęciem są niezobowiązujące rozmowy, głaskanie po głowie zdesperowanych mężczyzn i parzenie herbaty. Że teraz los Inny się odmienił ale w gruncie rzeczy, nadal musiała wykonywać czyjeś żądania. Myśl o tym, że spełnia potrzeby mężczyzny nie z własnej inicjatywy utknęła jej w pamięci na długo. Trawiła tę myśl powoli przez resztę rozmowy, ale nie mogła w pełni zobrazować sobie tej sytuacji. Madeline była od niepamiętnych czasów niezależna. - W takim razie... Pracuję, żeby miasto w którym żyjesz było lepszym miejscem. Czasami opadam z sił po to, żebyś mogła nocą przy zapalonej lampce czytać swoje mądre książki. Kim jestem? Drobiną. - Sięgnęła po filiżankę z kawą wpatrując się w nią chwilę, jakby szukała odpowiednich słów które chociaż wyniosłe, nie miały zmienić świata. - Dzisiaj żyję. A jutro? Kto wie. - I nie było jej już do skromnych uśmiechów. Lśniące oczy po prostu zgasły, a werwa która towarzyszyła jej jeszcze chwilę temu ulotniła się jak za pstryknięciem palcem.
- Ale co ty o tym możesz wiedzieć? Wystarczy, że będziesz ładnie pachnieć. Wszystkim zajmie się osoba, o której wspominałaś. - Powinna posłać jej spojrzenie pełne politowania ale nie unosiła wzroku znad szklanki. Wypiła jeszcze trochę kawy, nim nie odłożyła naczynia na stolik. Pomyślała, że to dobry moment, żeby uciec. Nie musiałaby wtedy słuchać wyjaśnień. Odsunęła się na krześle w tył. Postanowiła sprawdzić czy coś jeszcze utrzyma ją na miejscu, a kiedy tak się nie stało, zabrała swoje rzeczy z krzesła. - Mam nadzieję, że do następnego spotkania zmądrzejesz. - Skinęła Innej na pożegnanie, wychodząc w pośpiechu z kawiarni. Starała się nie oglądać za siebie. Chociaż było jej głupio. Nie powinna zachować się w ten sposób. Na stoliku zostawiła pół porcji ciasta, na osłodę gorzkich słów.
z/t